Sąd Okręgowy w Szczecinie po raz kolejny będzie musiał zająć się sprawą b. szczecińskiego komendanta MO oskarżonego o bezprawne internowania działaczy Solidarności na początku stanu wojennego. Dziś Sąd Najwyższy uchylił wyrok umarzający tę sprawę.
Kasację od zapadłego we wrześniu 2016 r. orzeczenia umarzającego sprawę wniosła prokuratura IPN. SN podzielił argument tej kasacji mówiący, że szczeciński sąd dokonał wadliwej interpretacji prawa międzynarodowego odnoszącego się do pojęcia zbrodni przeciw ludzkości.
Postępowanie ma bardzo długą historię sądową - przed dwoma laty SN uchylił już jeden z wyroków zapadłych w tej sprawie i skazujący b. komendanta MO na dwa lata więzienia. Wtedy kasację wniosła obrona.
Jarosław W. został oskarżony przez IPN o to, że między 12 a 16 grudnia 1981 r. (czyli zanim dekret o stanie wojennym zaczął formalnie obowiązywać) podpisał 59 decyzji o internowaniu działaczy Solidarności. Dziennik Ustaw z treścią dekretu opublikowano dopiero 17 grudnia - o czym wiadomo od lat 90. XX wieku.
W październiku 2015 r. na kanwie tej sprawy SN w uchwale podjętej przez siedmiu sędziów uznał, iż bezprawne pozbawienie wolności może być uznane za nieprzedawniającą się zbrodnię przeciw ludzkości.
W lutym 2016 r. SN uznał, że o bezprawności internowań można mówić tylko do 17 grudnia, wobec czego bezprawne pozbawienie wolności internowanych nie było długotrwałe, gdyż nie przekroczyło 7 dni. Wtedy SN podkreślił, że krótkotrwałość bezprawności nie wyklucza faktu, iż mogło dojść do zbrodni przeciw ludzkości, która się nie przedawnia i jest karalna. Nawet bowiem nieprzekraczające 7 dni pozbawienie wolności może być uznane za taką zbrodnię, jeśli spełnione są wszystkie warunki określone w prawie międzynarodowym definiującym pojęcie zbrodni przeciw ludzkości.
Dlatego - jak zalecał w 2016 r. SN - szczeciński sąd przy ponownym rozpatrywaniu tej sprawy miał rozpatrzyć kwestię zarzutów postawionych b. komendantowi w perspektywie prawa międzynarodowego.
We wrześniu 2016 r. SO w Szczecinie ponownie rozpatrując sprawę umorzył ją uznając, że czyny przypisane oskarżonemu wyczerpują wprawdzie znamiona zbrodni przeciw ludzkości, ale z uregulowań Rzymskiego Statutu Międzynarodowego Trybunału Karnego wynika konieczność wyłączenia odpowiedzialności oskarżonego w tej sprawie i przedawnienie karalności.
„Sąd okręgowy (...) nie sprostał i nie wypełnił wskazań sądu kasacyjnego w zadowalającym stopniu, a ponadto wadliwie zinterpretował przepisy Rzymskiego Statutu MTK, co przełożyło się finalnie na wadliwość orzeczenia umarzającego postępowanie”
- wskazał w uzasadnieniu dzisiejszego wyroku SN sędzia Dariusz Kala.
Teraz SO będzie musiał kolejny raz rozpatrzyć sprawę.
Obecnie 83-letni W. w grudniu 1981 r. był komendantem wojewódzkim MO w Szczecinie, a po 1983 r. szefem Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych (czyli wojewódzkiego SB). W tej sprawie przed sądami mówił m.in., że „działał zgodnie z obowiązującym prawem” i nie wiedział, że dekret jeszcze formalnie nie obowiązuje.
W 2011 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że dekrety Rady Państwa PRL o wprowadzeniu w 1981 r. stanu wojennego są niekonstytucyjne. TK potwierdził, że Rada Państwa złamała konstytucję PRL, bo nie miała prawa wydawać dekretów o stanie wojennym, gdyż trwała wtedy sesja Sejmu, a mogła ona wydawać dekrety wyłącznie między sesjami Sejmu. W 2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że stan wojenny w Polsce nielegalnie wprowadziła grupa przestępcza pod kierunkiem Wojciecha Jaruzelskiego.