Agencja TASS, powołując się na rzeczniczkę rosyjskiego Komitetu Śledczego poinformowała, że polscy śledczy wezmą udział w dniach 3-7 września w badaniu agregatów i innych elementów samolotu Tu-154M, który rozbił się 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem. Rzeczniczka komitetu Swietłana Pietrienko powiedziała, że strona rosyjska otrzymała wniosek o przeprowadzenie działań na terytorium Federacji Rosyjskiej i rozpatrzyła go pozytywnie.
- Od 3 do 7 września zaplanowano dodatkowe badanie dowodów rzeczowych w obecności przedstawicieli polskich – oznajmiła Pietrienko.
Wymieniła m.in. agregaty i elementy konstrukcyjne samolotu Tu-154M.
Agencja TASS podała, że badanie zostanie przeprowadzone przez śledczych centralnego aparatu Komitetu Śledczego z udziałem pracowników głównego zarządu kryminalistyki. Pietrienko powiedziała, że materiały zostaną przekazane stronie polskiej w trybie określonym przez prawo.
Sprawa budzi spore kontrowersje. Antoni Macierewicz zwracał uwagę, że trudno jest to traktować jako przełom w śledztwie.
- Trudno to traktować jako jakikolwiek przełom, a nawet jakikolwiek krok do przodu. Raczej myślę, że mamy do czynienia z taką dosyć bezczelną i tradycyjną już grą rosyjską, którą znamy w Polsce od wieków. Dzisiaj w przeddzień rocznicy powstania warszawskiego warto przypomnieć jak Rosjanie grali także powstaniem, nie dopuszczając do lądowania pomocy ze strony aliantów amerykańskich i angielskich, i załóg polskich lotników. (...) To oczywiście jest inna skala, ale dramat przecież też olbrzymi
- powiedział jeszcze w lipcu Antoni Macierewicz przewodniczący podkomisji Smoleńskiej w Radiu Maryja.
Odnosząc się w lipcu do pierwszych wzmianek na ten temat Antoni Macierewicz zaznaczył, że informację w tej sprawie otrzymał dopiero 13 lipca od ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza. Zaznaczył, że pismo Rosjan skierowane do prokuratury dotyczyło nie badania, ale możliwości wspólnych oględzin wraku, a więc obejrzenia z zewnątrz, bez możliwości badania.
- W tym samym piśmie odpowiadają: „ale w żadnym wypadku na rekonstrukcję się nie zgodzimy”
- dodał b. minister obrony.
- Postawa, z która mamy dzisiaj o czynienia jest kpieniem z polskich spraw, polskiej tragedii i polskich dążeń do wyświetlenia prawy, ale jest też pewnym działaniem propagandowym związanym tym, że Rosjanie widzą co się dzieje na świecie. Widzą, że jest raport Rady Europy, który jednoznacznie potwierdza badania podkomisji i cytuje raport techniczny podkomisji, stwierdzającej, że doszło do eksplozji. Rosjanie widzą, że opinia międzynarodowa jest wstrząśnięta tym, że oni nie zwracają wraku
- mówił szef podkomisji.
Macierewicz zaznaczył, że podkomisja smoleńska występowała wielokrotnie do Rosjan o możliwość zbadania wraku, a zwłaszcza dokonania jego rekonstrukcji.
- Nie jest to żadne - jak próbują niektórzy interpretować - żadne wygórowane, niespodziewane żądanie. Nie jest to żadne żądanie, co do którego można by wyobrazić sobie, że strona rosyjska będzie przeciwna, odwrotnie to jest tryb badania, rekonstrukcja samolotu, nakazana przez podręcznik stowarzyszenia, które bada i zajmuje się wypadkami lotniczymi. To jest rutynowe działanie wtedy, kiedy są jakiekolwiek wątpliwości
- wskazał.
CZYTAJ WIĘCEJ: „Ani przełom, ani krok do przodu”. Antoni Macierewicz komentuje pismo rosyjskich śledczych
Wokół sprawy badania przez polskich prokuratorów wraku Tu-154M istnieją poważne wątpliwości. Portal niezalezna.pl wskazywał, że cała sprawa związana z zaproszeniem do Smoleńska polskich prokuratorów wygląda na przemyślaną operację rosyjskich służb.
CZYTAJ WĘCEJ: Rosyjska gra wokół Smoleńska. Kto chciał prokremlowskiego eksperta przy wraku Tu-154