Były prezydent Lech Wałęsa, który zwrócił się wczoraj do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z prośbą o wybaczenie, powiedział dziś w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że podtrzymuje swoje słowa o odpowiedzialności szefa Prawa i Sprawiedliwości oraz jego brata Lecha Kaczyńskiego za... katastrofę smoleńską.
Były prezydent na portalu społecznościowym skierował wczoraj wieczorem do Jarosława Kaczyńskiego prośbę o wybaczenie.
Swój wpis Wałęsa zaczął od słów "Bracie Kaczyński".
Za chwilę Ja i Ty wraz z naszym pokoleniem przeniesiemy się do wieczności. Chciałbym po sobie pozostawić porządek. Chciałbym też przenieść się pojednany z nieprzyjaciółmi - czytamy we wpisie byłego prezydenta.
Wałęsa napisał też, że udało mu się pojednać z gen. Jaruzelskim, "a z Kiszczakiem nie zdążył".
Jeśli coś uczyniłem przeciw Tobie, proszę o wybaczenie i ja jestem w stanie Tobie i świętej pamięć Twojemu bratu, Lechowi wybaczyć wszystko a nawet największą podłość jaką mi uczyniliście zlecając wykonanie prowokacji pod nazwą Teczki Kiszczaka - napisał Wałęsa.
Na pytanie o powody wydania takiego oświadczenia, Wałęsa odpowiedział: "76 lat życia". Pytany, czy prośba o wybaczenie dotyczy jego wypowiedzi o tym, że szef PiS jest odpowiedzialny za katastrofę smoleńską, odpowiedział:
Niczego nie wycofuję, obwiniam za Smoleńsk. Za decyzje się odpowiada, a wtedy decyzje były w rękach Kaczyńskich. Niech pan się zapyta wszystkich prezydentów, czy w tych warunkach podjęliby takie decyzje, jakie podjęli Kaczyńscy. Na procesie powiemy jeszcze więcej
- dodał Wałęsa.
Proces o ochronę dóbr osobistych z powództwa Kaczyńskiego przeciwko Wałęsie przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się na początku marca. Kolejna rozprawa została zaplanowana na 26 września.
Najpierw on musi odpowiedzieć na to, co jest w moim ostatnim zdaniu (teczka Kiszczaka)
- powiedział Wałęsa, zapytany, czy liczy na to, że Kaczyński przyjmie jego prośbę o wybaczenie.
Dziś jeszcze puszczę tekst mówiący o tym, że wszyscy najbardziej atakujący mnie, zostali wyjątkowo docenieni i wyróżnieni stanowiskami i warunkami pracy jak Zyzak (Paweł), Cenckiewicz (Sławomir), Gwiazda (Andrzej), Wyszkowski (Krzysztof), Kołodziej (Andrzej). Wszyscy, którzy na mnie najbardziej nakłamali, ci wszyscy zajęli dobre stanowiska - zapowiedział b. prezydent.
Jarosław Kaczyński przed sądem domaga się od Wałęsy przeprosin i wpłaty 30 tys. zł na cele społeczne za wpisy na Facebooku od czerwca do września 2016 r. W pozwie stwierdzono, że ze strony byłego prezydenta padły zarzuty, iż "Jarosław Kaczyński podczas lotu samolotu z polską delegacją do Smoleńska, mając świadomość nieodpowiednich warunków pogodowych, kierując się brawurą, wydał polecenie, nakazał lądowanie, czym doprowadził do katastrofy lotniczej w dniu 10 kwietnia 2010 r." W oświadczeniu, którego domaga się od Wałęsy Kaczyński, ma znaleźć się stwierdzenie, że były to "bezprawne i nieprawdziwe zarzuty".
Treść pozwu szefa PiS zamieścił sam Wałęsa pod koniec lipca 2017 r. na Facebooku. Na zadane mu wówczas pytanie, czy przeprosi Kaczyńskiego powiedział PAP: "W żadnym wypadku", odsyłając jednocześnie do tego, co napisał na społecznościowym portalu. Stwierdził tam:
"Wszystko, co Pan przygotował przeciw mnie na tych 15 stronach pozwu, potwierdzam, niczego się nie wypieram i z niczego nie będę się przed Panem i Pańskimi agentami wyciągniętymi z komuny tłumaczył. Powtórzę - uważam, że za śmierć smoleńską odpowiada Pan, bo to Pan realizował swoją obłąkaną wersję walki o władzę. To było tak jak dziś, obłąkana wersja utrzymania władzy z Panem w roli głównej" - napisał b. prezydent.