Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Rosjanie podmienili skrzynki Tupolewa. Przypominamy nieznane rosyjskie protokoły

10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku Rosjanie znaleźli nieuszkodzone rejestratory lotu polskiego tupolewa, które po zapakowaniu w worki zostały zabrane z wrakowiska i zniknęły. W ich miejscu kilka godzin później pojawiły się identycznie wyglądające skrzynki - tyle że z poważnymi uszkodzeniami. Przypominamy nieznane długi czas protokoły z rosyjskiego śledztwa, stanowiące niepodważalny dowód gigantycznego fałszerstwa.

miejsce katastrofy w Smoleńsku
miejsce katastrofy w Smoleńsku
Serge Serebro, Vitebsk Popular News

„Gazeta Polska” dotarła do protokołów oględzin miejsca katastrofy smoleńskiej, pochodzących z 10 kwietnia 2010 r. Dokumenty te sporządzone zostały przez funkcjonariuszy rosyjskich i znalazły się w aktach rosyjskiego oraz polskiego śledztwa (tom 167, karty 34700, 34702 i 34704 oraz tom 177, karty 43428 i 43429). Przez lata żaden z polskich prokuratorów - ani przed 2015 r., ani potem - nie poddał ich jednak dokładnej analizie. Niezwykłą wagę tych dokumentów dostrzegli dopiero eksperci podkomisji smoleńskiej kierowanej przez Antoniego Macierewicza.

Protokół popołudniowy

Pierwszy protokół dotyczy oględzin wrakowiska, rozpoczętych o godz. 14:30. Zawiera on dość dokładny opis dwunastu znalezionych obiektów, w tym charakterystycznej pary pomarańczowych skrzynek tworzących rejestrator pokładowy MŁP-14-5 (MSRP-64M-6, zapisujący parametry lotu na taśmie magnetycznej). Znaleziono je „w toku oględzin sektora nr 12”.

Najważniejsza część protokołu oględzin brzmi: „Na prawo od obiektu nr 6 w kierunku na wschód znaleziono pokładowy rejestrator MŁP-14-5 w obudowie koloru pomarańczowego o kształcie cylindrycznym. W chwili oględzin uszkodzeń obudowy nie stwierdzono”. Skrzynkę tę oznaczono jako obiekt nr 7. 

Chwilę później rosyjscy funkcjonariusze natrafili na drugi element (obiekt nr 8) tego samego rejestratora. Jak czytamy w protokole: „Na prawo od obiektu nr 7 w kierunku na wschód znaleziono rejestrator katastroficzny w obudowie koloru pomarańczowego o kształcie cylindrycznym. W chwili oględzin nie stwierdzono uszkodzeń obudowy. [tu dwa wykreślone wyrazy] Na przedniej stronie obiektu (u góry) znajduje się tekst naniesiony barwnikiem koloru białego: «Flight Recorder»”.

Następnie z dokumentów dowiadujemy się, że „obiekty nr 7 i nr 8 zostały zabezpieczone we właściwy sposób celem przekazania ich w następnej kolejności przedstawicielom MAK”. Jak je zabezpieczono? „Podczas dokonywania czynności śledczych zabrano 12 obiektów wymienionych w protokole oględzin miejsca zdarzenia, które zostały w stosowny sposób zabezpieczone w polietylenowych workach i opatrzone podpisami osób przybranych i śledczego”.

Podsumowując: rosyjscy funkcjonariusze odnaleźli po godz. 14:30 najważniejszy dowód w badaniu katastrofy - rejestrator parametrów lotu z Tu-154 - stwierdzili, że nie jest on uszkodzony, zapakowali go w polietylenowe worki, oznakowali i zabrali z miejsca katastrofy „celem przekazania MAK”.

Protokół wieczorny

Ale tego samego dnia o godzinie 20:30 oględziny sektora nr 12 odbyły się ponownie. I z tych czynności także sporządzono stosowny protokół. Czytamy w nim, że - uwaga - „trzy metry na wschód od fragmentu skrzydła i cztery metry od strony północnej ujawniono rejestrator pokładowy koloru pomarańczowego”. 

Dalej znajduje się kluczowy fragment dokumentu: „Czynności wracają do rejestratora pokładowego nr 1 koloru pomarańczowego, od strony górnej znajduje się napis «rejestrator awaryjny» i «Flight Recorder». W górnej części znajduje się pokrywa i dwa metalowe uchwyty. W górnej części obudowy w okolicy uchwytów poszycie azbestowe ma uszkodzenia w kształcie różnych pęknięć, analogiczne uszkodzenia są widoczne na częściach bocznej i dolnej. Również w części dolnej ujawniono wiązkę uszkodzonych przewodów, wychodzących z otworu technologicznego”. Co dalej stało się z urządzeniem? „Powyższy rejestrator zabezpieczono i zapakowano do pudełka kartonowego. Pudełko kartonowe zaklejono skoczem, na pudełku naklejono białą kartkę papieru z notatką informującą: «Rejestrator pokładowy nr 1». Na powyższej kartce papieru umieszczono podpisy osób uczestniczących w czynnościach oraz śledczego”.

W drugim elemencie składającym się na rejestrator MŁP-14-5 także stwierdzono poważne uszkodzenia: „Oględziny przenoszą się do rejestratora pokładowego nr 2. Rejestrator pokładowy nr 2 ma kształt okrągłego pomarańczowego przedmiotu. W górnej części rejestratora znajduje się napis: «MŁP 14-5. Awaryjny rejestrator Flight Recorder». W górnej części rejestratora znajdują się dwa uchwyty, na jednym z nich widać uszkodzenie w postaci wgięcia. Na obudowie widać liczne i rozległe uszkodzenia osłony azbestowej. Powyższy rejestrator pokładowy zabezpieczono w trakcie oględzin miejsca zdarzenia. Wyżej wymieniony rejestrator zapakowano do pudełka kartonowego i zaklejono skoczem [taśmą klejącą]. Na pudełku naklejono białą kartkę papieru z notatka informującą : «Rejestrator pokładowy nr 2». Na powyższej kartce papieru umieszczono podpisy osób uczestniczących w czynnościach oraz śledczego, przystemplowano pieczęcią MMSUT SK przy Prokuraturze FR. W trakcie zabezpieczenia rejestratorów pokładowych osłony nie otwierano”.

A zatem wieczorem w tym samym sektorze wrakowiska Rosjanie po raz drugi znaleźli rejestrator MŁP-14-5, który - jak wynika z protokołów - wcześniej w stanie nieuszkodzonym został zapakowany do worków i przekazany MAK!

Fundamentalne pytania

Nie trzeba chyba dodawać, że to urządzenie znalezione wieczorem - charakteryzujące się „licznymi i rozległymi uszkodzeniami” - stało się podstawowym dowodem w śledztwie rosyjskim, a pochodzące z niego kopie: fundamentem raportów MAK i komisji Millera. Czy jednak to są czarne skrzynki z Tu-154 nr 101? Gdzie w takim razie są rejestratory odnalezione przez Rosjan wczesnym popołudniem? I jakie zapisy zawierają tamte skrzynki?

Wykluczone jest bowiem, że w obu przypadkach mogło chodzić o te same urządzenia. Po pierwsze: rejestratory znalezione po południu zostały poddane dokładnym (z protokołu wynika, że trwającym nawet do kilku godzin) oględzinom - i nie wykazały żadnych uszkodzeń. Po drugie: wprost stwierdzono, że zostały one następnie zapakowane w polietylenowe worki i zabrane z miejsca katastrofy. Tymczasem skrzynki odnalezione po godz. 20:30 były wyraźnie uszkodzone, a potem zabezpieczono je w kartonowych pudłach zaklejonych taśmą klejącą (na dokumentacji zdjęciowej dołączonej do wieczornego protokołu widać także, że przed włożeniem do kartonów urządzenia zawinięto w papier).

Warto przy tym przypomnieć szereg wypowiedzi oficjeli rosyjskich, którzy późnym popołudniem i wieczorem 10 kwietnia mówili, że „deszyfracja czarnych skrzynek już się rozpoczęła” (m. in. Siergiej Szojgu), że „odnaleziono czarne skrzynki, wynika z nich, iż pilot lądował mimo zakazu rosyjskich kontrolerów lotu” (przewodniczący Komitetu Śledczego przy Prokuraturze Generalnej Aleksander Bastrykin). Także Edmundowi Klichowi, późniejszemu akredytowanemu RP przy komisji Anodiny wymsknęło się, że pokazane mu wieczorem 10 kwietnia czarne skrzynki mogły być już przez Rosjan wcześniej przemieszczane.

Wszystko wskazuje więc na to, że Rosjanie dokonali niezwykłej w dziejach badania katastrof lotniczych i wręcz niewiarygodnej manipulacji, podmieniając oryginalny rejestrator parametrów lotu na inne urządzenie. Jeśli to prawda, to zarówno rosyjscy, jak i polscy eksperci oraz śledczy opierali się na fikcyjnym materiale dowodowym.

 



Źródło: Gazeta Polska

#rejestratory #protokoły #Smoleńsk

redakcja