- Historia z żołnierzami Armii Czerwonej i stosunkiem władz RP do katastrofy smoleńskiej pokazuje, że większą wagę przywiązywano do mogił Armii Czerwonej niż do kwestii pomylenia ciał w Moskwie ofiar katastrofy smoleńskiej - powiedział w programie #Jedziemy prof. Sławomir Cenckiewicz, współautor serialu dokumentalnego "Reset", odnosząc się do zapisów ujawnionego szokującego dokumentu.
W najnowszym odcinku serialu "Reset" ujawniono szokujący dokument. Z notatki ze spotkania z 18 kwietnia 2010 r. wynika, że gdy na pogrzeb śp. Lecha Kaczyńskiego przybył do Polski Dmitrij Miedwiediew, rozmawiający z nim Donald Tusk i Bronisław Komorowski zadeklarowali... "podjęcie działań ws. godnego upamiętnienia czerwonoarmistów zmarłych w polskich obozach jenieckich", w tym "ufundowanie odpowiedniego obelisku".
Gościem programu #Jedziemy był prof. Sławomir Cenckiewicz, współautor dokumentu, który mówił o najnowszych ustaleniach.
"Myślę, że dla naszych widzów to jest zupełne jasne, że każda sytuacja w relacjach polsko-rosyjskich, nawet taka jak katastrofa polskiego samolotu w Smoleńsku, była okazją dla ekipy Donalda Tuska do tego, żeby jeszcze bardziej ogrzać relacje polsko-rosyjskie. I na tym polega cała tragedia tej sytuacji, z którą mamy do czynienia po 10.04.2010. bez względu na to, co się stało, polskie władze wykluczają jakąkolwiek winę rosyjską, zapewniają o tym w zasadzie nawet na pogrzebie polskiego prezydenta w Krakowie i proszą o listę Rosjan, którzy jak wszyscy widzieliśmy później, niszczyli na wrakowisku i główny dowód, jakim był samolot. Polska strona prosi na Wawelu o listę osób zaangażowanych bezpośrednio w te działania i otrzymuje ruską listę bez weryfikacji, odznacza te osoby wysokimi odznaczeniami państwowymi uznając ich „wkład” w cały proces – nie wiem jak to nazwać – bo nie możemy mówić o ratowaniu ofiar katastrofy, porządkowaniu wrakowiska. Nie wiem za co jest ta nagroda, ale to pokazuje psychologiczne aspekty nastawienia polskiej elity politycznej do tej sprawy"
W jego opinii "polskie władze powinny wykazać daleko idącą wstrzemięźliwość, a nie przesądzać w pierwszych dniach o tym, że Rosjanie są niewinni".
"To w całej tej historii jest najbardziej niesamowite. Polskie władze otrzymywały informacje o tym, jak Rosjanie i w skali globalnej w sensie dyplomacji, służb specjalnych zarządzają tą całą sytuacją. Nawet w bardzo ciekawej analizie OSW jest mowa o tym, że Rosjanie po prostu od pewnego momentu, po paru dniach, wykorzystują stanowisko polskie, które przesądza o winie polskich pilotów i w ogóle polskiej winie jeśli chodzi o katastrofę samolotu"
Odnosząc się do ustaleń ze spotkania Bronisława Komorowskiego i Donalda Tuska z Dmitrijem Miedwiediewem z 18 kwietnia 2010, które dotyczyły "godnego upamiętnienia czerwonoarmistów zmarłych w polskich obozach jenieckich", oświadczył, że jego zdaniem sam Miedwiediew "był zdziwiony tą propozycją".
"We wnioskach do tego dokumentu jest mowa o tym, że ta wdzięczność powinna zostać rozszerzona na mogiły kojarzone z Armią Czerwoną idącą na Warszawę w 1920 roku. To rzeczy nieprawdopodobne. Jeśli do tego doda się, że premier Tusk i prezydent Komorowski to są historycy, to można zapytać: Ale o co chodzi, że w 2010 roku po raz pierwszy w historii III RP została zaordynowana akcja jakiegoś maszerowania na cmentarze Armii Czerwonej i oddawania hołdu tzw. zwykłym żołnierzom"
Prof. Cenckiewicz podkreślił też, że "historia z żołnierzami Armii Czerwonej i stosunkiem władz RP do katastrofy smoleńskiej pokazuje, że większą wagę przywiązywano do mogił Armii Czerwonej niż do kwestii pomylenia ciał w Moskwie ofiar katastrofy smoleńskiej".