10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Przełomowe ustalenia śledczych atakowane kpinami. ODPOWIADAMY argumentami

Wyniki badań sekcji zwłok pary prezydenckiej jednoznacznie wskazują na to, że samolot Tu-154M, którym leciała delegacja do Katynia 10 kwietnia 2010 r., uderzył w ziemię kołami, a nie jak podaj

Bartosz Staszewski, PRS Team.net; creativecommons.org/licenses/by-sa/2.5/deed.en
Bartosz Staszewski, PRS Team.net; creativecommons.org/licenses/by-sa/2.5/deed.en
Wyniki badań sekcji zwłok pary prezydenckiej jednoznacznie wskazują na to, że samolot Tu-154M, którym leciała delegacja do Katynia 10 kwietnia 2010 r., uderzył w ziemię kołami, a nie jak podaje wersja MAK i raport Jerzego Millera, w pozycji odwróconej. Informacje te podała dziś "GPC". Tymczasem Tomasz Skory z RMF kpi z tych ustaleń. Twierdzi, że samolot leżał kołami do góry, w dodatku nie były one zabłocone. Nie są to jednak żadne argumenty.

Badanie biegłych to kolejny dowód na to, że raporty Millera i Anodiny mijają się z prawdą. Przypomnijmy: według oficjalnej wersji tupolew w ostatniej fazie lotu miał uderzyć skrzydłem w brzozę, w wyniku czego stracił jego fragment, a następnie miał wykonać na wysokości kilku metrów beczkę i uderzyć w pozycji do góry kołami w ziemię. Pierwszą mocną przesłanką, że teza ta jest nieprawdziwa, jest film, do którego kilka tygodni temu dotarł tygodnik „Gazeta Polska”. Na nagraniu prezydent Władimir Putin opowiada premierowi Donaldowi Tuskowi, jak doszło do katastrofy w Smoleńsku. „Pas startowy [...] a samolot szedł tam stamtąd, niemniej pomyłka była dość duża. Uważam, jeżeli on tak gwałtownie [...] wylądować i w porę zauważył, że myli się [...] wysokość trochę większa [...] odszedłby, ale [...] nie mógł zauważyć [...] nie mógł odejść [...]” – mówił na nagraniu Putin. Żaden z nagranych przez operatorów TVP rosyjskich polityków nie wspomina o tym, że samolot uderzył w ziemię do góry kołami. 

Podobne relacje składali również naoczni świadkowie, do których dotarła Anita Gargas podczas pracy nad filmem „Anatomia upadku”. Nikołaj Szewczenko, kierowca, prowadząc autobus jadący z Pieczerska do Smoleńska, widział ostatnie sekundy przelatującego nad drogą Tu-154. Jechał, jak mówił, ulicą Kutuzowa, kiedy usłyszał ryk silników samolotu. Wówczas gwałtownie zahamował i obserwował zdarzenie przez okno autobusu. – Usłyszałem samolot, zobaczyłem iskry z samolotu, idzie bardzo nisko, kołami w dół – stwierdził w „Anatomii upadku”. Szewczenko podkreślił, że tupolew przeleciał nad ulicą w Smoleńsku w pozycji normalnej, a nie odwróconej kołami w górę.

– Nad drogą w jakim leciał położeniu? – pytała kierowcę Anita Gargas. Nikołaj Szewczenko: – W położeniu brzuchem w dół, zrozumieliście mnie? Kołami w dół, tak jak się idzie do lądowania. – Nad drogą? – upewnia się reżyserka. – Tak, nad drogą – potwierdza Szewczenko. 

Ale niektórzy nadal trzymają się starej dobrej wersji z Kremla. Wśród nich Tomasz Skory, dziennikarz RMF FM. Na Twitterze zamieścił on następujące wpisy:




Są to jednak słabe argumenty. 

Po pierwsze: Skory zakłada, że miejsce katastrofy nie było przez Rosjan manipulowane. Tymczasem na miejscu katastrofy, w ciągu kilku dni po tragedii, dokonywano wielu manipulacji. Najbardziej uderzające jest przesunięcie lewego statecznika samolotu o 50 m w kierunku centrum miejsca katastrofy, widoczne przy porównaniu zdjęć z 11 i 12 kwietnia 2010 r. W raporcie MAK pozycję statecznika określono według miejsca, w którym znalazł się... już po przeniesieniu. Poza statecznikiem miejsce położenia zmieniło przynajmniej 7 innych fragmentów samolotu.

Co więcej, już pięć dni po katastrofie - jeszcze przed zbadaniem wraku - Rosjanie celowo zniszczyli dowód niezwykle istotny dla wyjaśnienia przyczyn rozpadnięcia wraku: część ogonową Tu-154 ze środkowym silnikiem. Na zdjęciach z miejsca katastrofy dolna krawędź tej części jest wyraźnie wygięta, tworząc odwróconą literę „V” i zasłaniając niemal połowę otworu. Na fotografii z 15 kwietnia 2010 r. widać już jednak, że ten samy element - przewożony ciężarówką - został przez Rosjan „wyklepany” (otwór już jest okrągły), a ślady świadczące o działaniu na ten fragment potężnej siły – zatarte.

Po drugie: Jak zauważyli już jakiś czas temu eksperci smoleńskiego zespołu parlamentarnego - szczątki widoczne na ziemi w zakresie części od kokpitu do skrzydeł leżą w pozycji prawidłowej, podłogą do ziemi, a koła podkokpitowe wręcz stoją na ziemi. Odwrócone są jedynie części od skrzydeł do ogona. Taka pozycja szczątków wskazuje raczej na rozpad w powietrzu niż na uderzenie w pozycji odwróconej, co musiałoby dotyczyć przede wszystkim kokpitu. 

 



Źródło: niezalezna.pl

#Smoleńsk

wg