W rozmowie z Krzysztofem Ziemcem dr Nowaczyk podkreślał, że wciąż jest sens, żeby badać szczątki samolotu Tu-154. Powtórzył przy okazji, że członkowie komisji Millera takich badań nie przeprowadzili, choć byli na miejscu katastrofy w Smoleńsku.
- Nie badali, żadnych badań wraku nie ma. Oglądali. Są notatki, że nie mogli prowadzić żadnych, własnych badań. I nie prowadzili żadnych, własnych badań. Mogli się przyglądać temu, co robili Rosjanie... I to jeszcze z zastrzeżeniem, że musieli być w towarzystwie prowadzeni, mimo że mieli przepustki, mogli się poruszać tylko w obecności przedstawicieli rosyjskich, opiekunów rosyjskich.
Kazimierz Nowaczyk uważa, że pewne ślady na samolocie nie mogły ulec zatarciu.
Zmiany zachodzące w metalu są nie do usunięcia. Metal jest strukturą, która jak się odkształci, nie można go przywrócić do pierwotnego kształtu bez widocznych zmian. I tego jest tyle, że proces jest mało prawdopodobny.
Zdaniem Nowaczyka konieczne jest zbadanie zarówno ciał ofiar, jak i wraku.
Proszę zobaczyć, ile lat rozwiązując niektóre zagadki kryminalne i takie rzeczy, robi się ekshumację po wielu, wielu latach. Tak samo jest z tym wrakiem. Ekshumacji wymaga zarówno wrak, jak i ofiary katastrofy.