- Dwa helikoptery zabrały z Nanga Parbat Elisabeth Revol oraz Adama Bieleckiego, Denisa Urubkę, Jarosława Botora i Piotra Tomalę, którzy sprowadzali z góry francuską alpinistkę - poinformował PAP kierownik narodowej wyprawy na K2 Krzysztof Wielicki. Francuskie media podkreślają, że akcja ratunkowa ze strony Polaków, którzy wspinali się w bardzo szybkim tempie, by ratować Revol, była niezwykle spektakularna, ale też niezwykle niebezpieczna.
Śmigłowce czekały na niższej wysokości, aniżeli znajduje się obóz pierwszy na 4850 m, bowiem nie mogły podlecieć wyżej z powodu złych warunków.
- Helikoptery lecą do Skardu. Po drodze wysiadła już Revol, którą zabrał inny śmigłowiec do szpitala w Islamabadzie. Natomiast nasi himalaiści pozostaną na noc w Skardu i w poniedziałek powinni powrócić do bazy pod K2. Jest już późno, poza tym warunki nie są do latania
- dodał Wielicki.
Wcześniej kierownik komitetu organizacyjnego wyprawy na K2 Janusz Majer przekazał PAP wiadomość, że "ze względu na pogarszającą się pogodę, nie ma już żadnych szans na akcję ratunkową po Tomasza Mackiewicza, który znajduje się na Nanga Parbat na wysokości około 7200 m".
CZYTAJ WIĘCEJ: Smutne wieści z Nanga Parbat
Koordynator akcji ze strony francuskiej Ludovic Giambiasi oraz mąż alpinistki Jean-Christophe Revol napisali:
"Z głębokim bólem myślimy o Tomku, który na zawsze pozostanie zapisany w historię Nanga Parbat i całego świata".
Ekipa polskich himalaistów, uczestnicząca w wyprawie na K2, szczycie odległym od Nanga Parbat w linii prostej o prawie 200 km, dotarła w sobotę pod wieczór dwoma helikopterami blisko obozu pierwszego. Mimo zapadających ciemności, wspinaczkę rozpoczęli Bielecki i Urubko, którzy około drugiej w nocy miejscowego czasu spotkali schodzącą z góry Revol.
Francuskie media podkreślają, że akcja ratunkowa ze strony Polaków, którzy wspinali się w bardzo szybkim tempie, by ratować Revol, była niezwykle spektakularna. Dziennik "Le Figaro" podkreśla, że "była ona wyjątkowo niebezpieczna".