Rzecznik prasowy lubelskiej policji, podinspektor Andrzej Fijołek, przekazał Polskiej Agencji Prasowej, że w sobotę około godziny 17:40 tomaszowska policja otrzymała zgłoszenie przez Centrum Powiadamiania Ratunkowego o odnalezieniu szczątków niezidentyfikowanego obiektu w miejscowości Majdan-Sielec, położonej w gminie Krynice.
Rzecznik prasowy ministerstwo obrony narodowej przekazał, że pod Zamościem rozbił się dron „nienoszący żadnych cech wojskowych”. Jak dodał - był to najprawdopodobniej dron przemytniczy.
Obiekt spadł na pole, kilkaset metrów od zabudowań. Miejscowość Majdan-Sielec jest oddalona od granicy z Ukrainą o ok. 50 kilometrów.
To kolejna taka sytuacja w ostatnim czasie. Nocą z 19 na 20 sierpnia Polską wstrząsnęło zamieszanie, jakie wywołał dron, który naruszył polską przestrzeń powietrzną i eksplodował w polu kukurydzy w Osinach (województwo lubelskie).
- Stawiam publicznie pytanie: czy na terytorium wschodnim, na terytorium naszego kraju zwiększono osłonę przeciwlotnicza i przeciwrakietową - również przeciwdronową? Kolejne pytanie: dlaczego ten dron nie został zestrzelony? Przecież takie możliwe Wojsko Polskie ma
- pytał wczoraj szefa MON Mariusz Błaszczak.
Spadł z powodu braku paliwa?
W niedzielę rano rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu Rafał Kawalec powiedział, że oględziny na miejscu zdarzenia będą kontynuowane także dzisiaj, m.in. z powietrza przy użyciu drona.
Według wstępnych ustaleń znaleziona w sobotę maszyna była lekkiej konstrukcji, z tworzywa przypominającego styropian.
- Dron został zabezpieczony; będzie przedmiotem badań przez biegłych specjalistów. Na miejscu nie stwierdzono śladów eksplozji. Jedną z wersji braną pod uwagę jest to, że przyczyną rozbicia się maszyny był brak paliwa
– dodał rzecznik.
Sprawę bada na ten moment Prokuratura Rejonowa w Tomaszowie Lubelskim. Prawdopodobnie w poniedziałek śledztwo przejmie Prokuratura Okręgowa w Zamościu. Śledczy ustalają m.in. rodzaj drona, do czego mógł on służyć, w jaki sposób znalazł się w tym miejscu, z jakiego kierunku nadleciał.
– Bez względu na to, jaki to był dron, niestety nie został wcześniej wykryty przez specjalistyczne systemy. Jako powiat przygraniczny obawiamy się takich działań prowokacyjnych, zaczepnych, sprawdzających. Strach jest na pewno dużo większy niż w głębi kraju
– przyznał starosta tomaszowski Henryk Karwan.
"W nocy coś nas obudziło"
Nowe światło na okoliczności upadku drona na terytorium Polski rzuca materiał portalu interia.pl, w którym rozmawiano z miejscowymi rolnikami.
- O godz. 2 w nocy coś nas obudziło - świst a potem uderzenie. Następnego dnia, podczas prac na polu jeszcze mieliśmy do ściągnięcia siano, patrzę a tu dron
- powiedział rolnik.
Inny z mężczyzn dodał, że "na korpusie drona są napisy cyrylicą", jednak wokół maszyny nie było śladów eksplozji.
W mediach społecznościowych opublikowano zdjęcia drona znalezionego na Lubelszczyźnie. Pojawiły się domniemania, że może być to dron Gerbera, używany przez siły rosyjskie jako "wabik" na obronę powietrzną.
🇵🇱🇷🇺🇺🇦
— WarNewsPL (@WarNewsPL1) September 6, 2025
❗️ Czyżby na terytorium Polski spadł rosyjski dron Gerbera?
Maszyna ta służy Rosjanom jako wabik dla ukraińskiej obrony przeciwlotniczej.
Czekamy na oficjalne komunikaty. pic.twitter.com/n49xNfH7SL
Dron rozbity w Majdan-Sielec (fot 1) to rosyjska Gerbera (fot 2). Co ciekawe mniej niż 10km od miejsca rozbicia stoi radar RAT-31DL (fot 3) na 110 posterunku radiolokacyjnym. pic.twitter.com/ClaLz05Z4Z
— Bartek (@Bartek16194) September 6, 2025
Piszą, że to dron bez cech wojskowych, najprawdopodobniej rosyjski Gerber, użyty do przemytu (ładowność do 10 kg, zasięg do 300 km).
— Służby w akcji (@Sluzby_w_akcji) September 6, 2025
Martwi mnie jednak to, że dość duże drony mogą sobie swobodnie wlatywać w naszą przestrzeń i dowiadujemy się o tym gdy gdzieś spadnie. pic.twitter.com/DhD0BrcVhT
"Komunikat dla Rosji jest prosty"
- Niepokój jest w całym Lubelskiem, bo to kolejny dron. Nie zostało do końca wyjaśnione, co stało się w Osinach. Wiemy natomiast po Osinach i po tym dronie, że jeśli wleciał od strony ukraińskiej, to znaczy, że nie mamy rozwiniętego systemu zabezpieczania przestrzeni powietrznej na niskiej wysokości, a Sky Control został kupiony już ługi czas temu, tylko nie jest rozwijany. Informacja dla Federacji Rosyjskiej jest prosta - może tu wlecieć kilkaset dronów na niskiej wysokości, zrobić potężne straty w naszej infrastrukturze i zabić ludzi - mówił w TV Republika poseł Przemysław Czarnek, mieszkaniec Lubelszczyzny
- To wielki kłopot - dodał.