Wolność dana nam jest jak resztki dla psa, czyli przypadek ośmiu gwiazdek Czytaj więcej w GP!

Śledztwo ws. protestów z 2020 r. umorzone

Śledztwo ws. złamania ręki aktywistce podczas protestu na ul. Wilczej w grudniu 2020 r. zostało umorzone przez Prokuraturę Okręgową - przekazał rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej prok. Piotr Antoni Skiba.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie
Prokuratura Okręgowa w Warszawie
Zbigniew Kaczmarek - Gazeta Polska

W Al. Ujazdowskich 9 grudnia 2020 r. odbyła się zorganizowana przez Greenpeace Polska i Ogólnopolski Strajk Kobiet manifestacja w obronie klimatu pod hasłem: "Spacer dla Przyszłości".

W jej trakcie policjanci zatrzymali kilka osób i wywieźli do komendy na ul. Wilczą i Zakroczymską. Zebrała się pod nią grupa osób w ramach protestów solidarnościowych. Doszło też do incydentów, w czasie których jeden z funkcjonariuszy miał złamać rękę 19-letniej aktywistce.

Sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która umorzyła postępowanie z powodu "braku znamion czynu zabronionego".

W październiku 2024 r. Prokuratura Okręgowa wznowiła śledztwo, które dotyczyło przekroczenia uprawnień przez policjantów z Oddziału Prewencji Policji.

To postępowanie również zostało umorzone z tego samego powodu – "czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego".

W trakcie śledztwa ustalono, że podczas manifestacji policjanci wzywali do zachowania zgodnego z prawem, rozejścia się ze względu na panującą epidemię COVID-19 i informowali, że w razie niezastosowania się do poleceń policji mogą być stosowane środki przymusu bezpośredniego.

"Po godzinie 22.00 policjanci otrzymali polecenie przystąpienia do interwencji w związku ze zgłoszeniami od okolicznych mieszkańców dotyczącymi zakłócenia ciszy nocnej i naruszenia porządku publicznego" – przekazał prok. Skiba.

Podczas interwencji część osób nie chciała poddać się legitymowaniu. Jedną z nich była biorąca udział w demonstracji pokrzywdzona. Została ona zaprowadzona do radiowozu, gdzie miała zostać wylegitymowana bez udziału innych demonstrujących.

"Prowadząc ją do radiowozu, ustalony funkcjonariusz policji zastosował wobec niej środek przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej poprzez zastosowanie dźwigni łokciowo-barkowej na jej lewą rękę. Zaś inny ustalony funkcjonariusz policji zastosował środek przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej poprzez przytrzymywanie jej prawej ręki na wysokości łokcia" – wyjaśnił rzecznik warszawskiej prokuratury.

Policjanci przyprowadzili kobietę do radiowozu, przekazali dwóm innym policjantom i odeszli.

"Podczas kontroli osobistej pokrzywdzona poskarżyła się na ból ręki, mówiąc, że została ona złamana. Wezwano karetkę, ale dyspozytor pogotowia, któremu przekazała podejrzenie o złamaniu ręki oraz informację o doznawanym przez pokrzywdzoną bólu, odmówił wysłania karetki ze względu na brak bezpośredniego zagrożenia życia pokrzywdzonej oraz bezpośredniego zagrożenia wystąpienia u niej znacznego uszczerbku na zdrowiu" – zaznaczył prok. Skiba.

Dodał, że – jak wynika z opinii biegłego z zakresu medycyny sądowej – u pokrzywdzonej doszło do złamania spiralnego trzonu lewej kości ramiennej, co według biegłego stanowiło uszkodzenie ciała na okres powyżej siedmiu dni.

Biegły z zakresu ratownictwa medycznego stwierdził, że decyzja o odmowie zadysponowania ambulansu do pokrzywdzonej była zgoda z zaleceniami Ministerstwa Zdrowia, a dyspozytor służb ratunkowych podjął prawidłową decyzję o odmowie wysyłania ZRM, podając jednocześnie zalecenia, że pacjentka powinna udać się do szpitala samodzielnie. Stwierdził również, że na miejscu zdarzenia udzielono jej w sposób prawidłowy pierwszej pomocy.

W opinii biegłego z zakresu ortopedii i traumatologii kobieta w dniu zdarzenia nie cierpiała na schorzenia mogące powodować zwiększenie łamliwości kości, co oznaczało, że złamanie było spowodowane chwytem policjanta i "mechanizmem obronnym +wyszarpującym+ kończynę z tego chwytu wykonanym przez pokrzywdzoną". Według biegłego nagranie, na którym słychać krzyk bólu pokrzywdzonej, potwierdza taki mechanizm powstania urazu.

Powołano też biegłego z zakresu prawidłowości użycia środków przymusu bezpośredniego, który w opinii wskazał, że działania policjanta wobec aktywistki były zgodne z obowiązującymi procedurami policyjnymi oraz ustawą o środkach przymusu bezpośredniego.

"W ocenie biegłego sytuacja ta była nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, a nie wynikiem świadomego albo nieprawidłowego działania funkcjonariusza. Z tego też względu w świetle dostępnych dowodów i wiedzy praktycznej biegły uznał, że funkcjonariusz nie ponosi odpowiedzialności za powstanie urazu, a interwencja była przeprowadzona zgodnie z obowiązującymi normami i standardami policyjnymi" – przekazał prok. Skiba.

Zaznaczył, że zgromadzony w sprawie materiał dowodowy uzupełniony wyczerpująco i całkowicie poprzez przesłuchanie licznych świadków, uzyskanie powyższych opinii uzasadniał wydanie postanowienie o umorzeniu śledztwa w przedmiotowej sprawie.

Postanowienie nie jest prawomocne. Przysługuje na nie zażalenie do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia. 

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

#złamanie ręki #protest

mm