Przeciw demontażowi pomnika Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej w Warszawie opowiedział się dzisiaj kandydat SLD Lewicy Razem na prezydenta stolicy Andrzej Rozenek. "Ci żołnierze, którzy tutaj oddali swoje życie, walczyli z najeźdźcą hitlerowskim, dzięki nim żyjemy w wolnej Polsce" – mówił.
W parku Skaryszewskim od środy trwa demontaż pomnika Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej. Procedura usunięcia monumentu rozpoczęła się kilka miesięcy temu, a przed ponad miesiącem uzyskano wszystkie zgody konserwatorskie i budowlane.
Działacze komitetu SLD Lewica Razem i przeciwnicy demontażu pomnika na wspólnej konferencji sprzeciwiali się dzisiaj rozbiórce tego monumentu. Podczas konferencji grupa przeciwników demontażu pomnika miała transparent z napisem "Warto być przyzwoitym", trzymali także biało-czerwone flagi.
Rozenek ocenił, że rząd swoimi działaniami zmusza samorządy do udziału w polityce historycznej. "Instytut Pamięci Narodowej, wprowadzając swoje często nieprzemyślane decyzje, zmusza samorządy do różnego rodzaju działań wbrew woli mieszkańców, niestety również politycy PiS dolewają oliwy do ognia i robią z polityki historycznej pałkę, której używają w wyborach samorządowych" – powiedział.
Kandydat na prezydenta stolicy podkreślił, że pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej powstał w miejscu grobu 26 żołnierzy sowieckich. "Oni walczyli z hitlerowcami i zginęli od kul hitlerowców" – powiedział.
"Pragnę zauważyć, że to nie Armia Andersa, nie żołnierze wyklęci razem z kapłanami wyklętymi wyzwolili Polskę w 1945 r. Wyzwolenia dokonali żołnierze I Pierwszej Armii Wojska Polskiego, II Armii Wojska Polskiego oraz Armii Czerwonej"
– powiedział. Dodał, że "na terenie Polski poległo blisko 600 tys. żołnierzy radzieckich". "To byli zwykli, szarzy żołnierze, przeciętni, niezaangażowani politycznie, wysłani do walki albo sami poszli do boju przeciwko hitlerowskiemu okupantowi, przeciwko wspólnemu wrogowi" – powiedział.
Wskazywał, że pomniki żołnierzy Armii Czerwonej są m.in. w Niemczech, Francji, Czechach, Austrii, Bułgarii i na Węgrzech. "Nigdzie się tych pomników nie burzy, jesteśmy pod tym względem wyjątkowym państwem" – powiedział.
"Ja bym chciał żyć w kraju, w którym szanujemy pamięć i szanujemy prawdziwą historię. Chciałbym żyć w państwie, w którym historia nie jest przedmiotem gry politycznej, historia nigdy nie jest czarno-biała, nie jest jednowymiarowa. O historii trzeba pamiętać, trzeba pamiętać to, co było złego, trzeba pamiętać o Katyniu, ale trzeba pamiętać też o tym, że ci żołnierze, którzy tutaj oddali swoje życie, walczyli z najeźdźcą hitlerowskim, dzięki nim żyjemy w wolnej Polsce"
– powiedział.
Kandydatka SLD Lewicy Razem do rady miasta, córka b. prezydenta i pierwszego sekretarza KC PZPR gen. Wojciecha Jaruzelskiego Monika Jaruzelska powiedziała, że obecnie "dzieli się żołnierzy na tych lepszych i na tych gorszych, tych których należy szanować, i tych których należy upokarzać". "Burząc pomniki, upokarza się tych wszystkich, którzy walczyli w czasie II wojny światowej" – oceniła.
W konferencji uczestniczył także m.in. – ubrany w mundur wojskowy – emerytowany płk. Tadeusz Kowalczyk, który wskazywał m.in. że działa w Związku Żołnierzy Wojska Polskiego, jest także członkiem Stowarzyszenia Spadkobierców Polskich Kombatantów II Wojny Światowej. "To skromne stowarzyszenie, o którym głośno w mediach, jest wedle szowinistów polskich agenturą rosyjską, moskiewską; mnie personalnie wytykając, nazywa się agentem Putina. A ja odpowiadam: jestem dumny, że ktoś nazywa mnie agentem samego Władimira Władimirowicza Putina, którego bardzo szanuję" – powiedział.
"Jestem tutaj po to, aby wyrazić oburzenie i palący mnie wstyd za to, że w mojej ojczyźnie dokonują się takie rzeczy, które po pierwsze potępia Ewangelia wiary rzymskokatolickiej i każdej wiary. Pali mnie wstyd, że okres II wojny światowej pokazywany jest w fałszywym świetle przez losy Polaków na Wschodzie. Pali mnie wstyd, że mojego dowódcę z okresu mojej służby gen. armii Wojciecha Jaruzelskiego przedstawia się w taki sposób, jak się przedstawia"
– powiedział Kowalczyk.
Przed rozpoczęciem konferencji między przeciwnikami demontażu pomnika a zwolennikami rozbiórki doszło do słownych utarczek i dyskusji historycznych.
Decyzja o rozbiórce pomnika wynika z ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej. Nałożyła ona na właścicieli terenów, na których znajdują się takie pomniki, obowiązek ich usunięcia. Zgodnie z nowelizacją tej ustawy z grudnia 2017 termin na ich demontaż upływał 31 marca.
Monument wzniesiono w miejscu grobu 26 żołnierzy sowieckich, którzy zginęli 13 września 1944 r. w pobliżu ronda Waszyngtona. Został odsłonięty we wrześniu 1946 r. Na postumencie z piaskowca z podniesioną częścią środkową umieszczono stelę z płaskorzeźbą żołnierza Armii Czerwonej, pod którą znajdują się złożone sztandary. Na pomniku umieszczono napis: "Wieczna chwała bohaterom Armii Czerwonej, poległym w walkach o wyzwolenie stolicy Polski Warszawy".
Podczas przebudowy ronda w 1968 r. ciała żołnierzy zostały ekshumowane i przeniesione na Cmentarz Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich przy ul. Żwirki i Wigury, a pomnik przesunięto w głąb głównej alei przecinającej park Skaryszewski.