Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

"Sędziowie będą wybierać sędziów? Wraca stare". Sędzia komentuje pomysły Żurka

"Próba zakonserwowania oligarchicznej struktury", "kpina i policzek dla całego społeczeństwa obywatelskiego" - to tylko cześć komentarzy, które usłyszeliśmy po pytaniu o założenia projektu ustawy o Krajowej Radzie Sadownictwa. Sędzia Łukasz Zawadzki ze stowarzyszenia Prawnicy dla Polski ostrzega przed scenariuszem wyciągnięcia KRS-u spod demokratycznej kontroli.

Autor: Olek MImier

Powrót do sądokracji - tak najkrócej krytycy odnoszą się do założeń projektu ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, zaprezentowanych we czwartek przez ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka.

O komentarz na gorąco po konferencji poprosiliśmy sędzię Sądu Okręgowego w Opolu, zastępcę rzecznika stowarzyszenia Prawnicy dla Polski Łukasza Zawadzkiego.

„Kompletną nieprawdą” określił on słowa ministra Żurka o „przywracaniu standardów demokratycznych w obsadzie sędziowskiego korpusu Krajowej Rady Sądownictwa”.

- Z bólem stwierdzam, że to konserwuje układ sędziowsko-adwokacko-radcowski, który może być zblatowany z ministrem sprawiedliwości. Wraca stare. Sędziowie wybierają sędziów. Krajowa Rada Sądownictwa ma być pozbawiona jakiejkolwiek demokratycznej kontroli społeczeństwa, wyjęta z ingerencji innych władz. Wszystko, co zostało osiągnięte po roku 2018, ma zostać unicestwione. Na tym to polega

- słyszymy.

Sędzia kpi, że „przejawem demokracji w obsadzie KRS-u ma być doradczy charakter wierchuszki korporacji prawniczych”:

„to kpina i policzek dla całego społeczeństwa obywatelskiego. To ma tylko zakonserwować oligarchiczną strukturę, która obecnie rządzi w Polsce zawodami prawniczymi”.

- Ten projekt powinien nosić podtytuł „wszystko mamy policzone”. Bierne prawo wyborcze mają mieć tylko ci sędziowie, którzy w zawodzie mają staż co najmniej dziesięcioletni z pięcioletnim stażem w obecnie zajmowanym sądzie. Jeżeli przyjąć - a tak myślą autorzy tego projektu - że „neosędziowie” to nie są sędziowie, sędziowie z grupy zielonej to młodzi prawnicy, którzy na pewno nie mają stażu to wiadomo, że cała reszta to sędziowie, którzy należą do - publicystycznie ujmując - kasty sędziowskiej. Wszystko mają policzone - nie da się tego inaczej skomentować - mówi dalej.

Podnosi, że ustrój, w którym to sędziowie będą wybierać siebie nawzajem, nie jest niczym nowym.

- Tego rodzaju ustrój funkcjonuje. On się nazywa oligarchia. Jeśli wąska grupa wybiera sama siebie to to jest oligarchia. Na tym zaś polegają rządy demokratyczne, że większość wybiera. Gdyby polski naród uchwalił Konstytucję RP w referendum, zgodnie z którą Rzeczpospolita Polska jest oligarchicznym państwem prawa to w porządku – uznałbym ten projekt bez zająknięcia. Dopóki jednak w art. 2. Konstytucji stoi twardo, że Polska jest demokratycznym państwem prawa, to mamy rządy większości

- zaznacza s. Zawadzki.

- Właśnie taki sposób wyboru członków do Krajowej Rady Sądownictwa, choć na pewno nie do końca idealny - proponuje obecna ustawa o KRS. Ona zapewnia pośredni element kontroli społecznej, a nawet bezpośredni, bo dwa tysiące osób może poprzeć dowolnego sędziego na stanowisko w KRS i tacy sędziowie dziś w KRS zasiadają - na przykład sędzia Zbigniew Łupina czy sedzia Marek Jaskulski. Oni zostali zgłoszeni przez tysiące polskich obywateli, a nie przez kastowe środowisko sędziowskie - podsumowuje.

Autor: Olek MImier

Źródło: niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane