Jak dowiedział się portal Niezalezna.pl, sędzia Raczkowska przysłała maila do szefa biura Krajowej Rady Sądownictwa, sędziego Przemysława Wypycha, w którym informuje, że prosi o przygotowanie dokumentacji akt i przekazania pieczątek. Chodzi o akta postępowań prowadzonych przez rzeczników dyscyplinarnych.
Raczkowska zapowiedziała swoją wizytę na czwartek, ale wygląda na to, że nie osiągnie celu.
- Tak się składa, że szef biura będzie miał inne obowiązki. Nie będzie go jutro ani pojutrze. Wysłał informację do pani sędzi, że nie będzie go i zaprasza ją na inny termin, po uzgodnieniu - mówi w rozmowie z Niezalezna.pl sędzia Rafał Puchalski, wiceprzewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa.
Wskazuje też, że sędzia Raczkowska trafiła pod zły adres ze swoją prośbą.
Dysponentami akt są rzecznicy dyscyplinarni, więc to pismo kierowane do szefa biura było dosyć dziwne. Nie jest on osobą, w której dyspozycji pozostają akta spraw dyscyplinarnych i którymi może dysponować. W tym zakresie pani sędzia powinna zwracać się do rzeczników dyscyplinarnych.
– powiedział nam sędzia Puchalski.
Czy jest możliwa powtórka z casusu sędziego Ulmana, który także zażądał akt dyscyplinarnych, po czym w KRS pojawił się sędzia Czeszkiewicz?
- Żyję głęboką nadzieją, że nie dojdzie do tego typu sytuacji, że jakieś osoby nieuprawnione próbowałyby w sposób nielegalny wejść do pomieszczeń rzeczników dyscyplinarnych - kończy sędzia Puchalski.
Poprosiliśmy również o komentarz sędziego Przemysława Radzika.
"Pani Raczkowska, ani jej koledzy Grzegorz Kasicki i Tomasz Ładny nie są upoważnionymi, żeby mieć wgląd w akta. Na razie nie przewidujemy terminu zapoznawania się z aktami, bo nie mają jeszcze zarzutów"
- stwierdził legalny zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego Sędziów Sądów Powszechnych. - "Nie widzę więc potrzeby, aby wydawać im akta, nie ma podstawy ani faktycznej, ani prawnej" - dodał.