Sędzia Janusz K. jest ścigany listem gończym, bo nie stawił się do więzienia, aby odsiedzieć karę za branie łapówek. Nie jest wykluczone, że zostanie wystawiony za nim Europejski Nakaz Aresztowania. Przed laty K. w zdumiewająco łagodny sposób potraktował pewnego oszusta, który od pewnego czasu jest na ustach niemal wszystkich...
Kryminalna opowieść z Januszem K. w roli głównej to bez wątpienia kuriozum w skali europejskiej. Były przewodniczący wydziału karnego Sądu Rejonowego w Kościerzynie został skazany prawomocnym wyrokiem za branie łapówek. Przyjmował „koperty” przez długi czas – nawet się ich domagał. W sumie wziął nie tylko 100 tys. zł w gotówce, ale również słynny już półmisek ryby w galarecie. Proces skorumpowanego sędziego został ostatecznie zakończony – prawomocnym wyrokiem skazującym na cztery lata pozbawienia wolności.
Prawnik od ponad miesiąca powinien przebywać w więziennej celi, bo otrzymał wezwanie do stawienia się w Zakładzie Karnym w Starogardzie Gdańskim. Nie zrobił tego. Bezskuteczne okazały się również próby doprowadzenia mężczyzny przez policję, po prostu nie ma go w domu i nie wiadomo, gdzie przebywa. Dlatego Janusz K. obecnie jest poszukiwany listem gończym. Na tym jednak może się nie zakończyć.
– Jeśli otrzymamy informację, że Janusz K. przebywa poza granicami kraju, nie jest wykluczone wystawienie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Na razie to tylko teoretyczne rozważania, bo procedura nie została wszczęta – tłumaczył „Codziennej” w piątkowy poranek sędzia Sławomir Przykucki z Sądu Okręgowego w Koszalinie.
Tymczasem okazuje się, że w przeszłości Janusz K. wyjątkowo łagodnie potraktował pewnego oszusta, prowadzącego firmę pożyczkową. Kilka lat później, ten sam człowiek będzie kluczową postacią w jednej z największych afer III RP.
Więcej przeczytają Państwo w najnowszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie".