Aktor Jacek Poniedziałek, ten sam, który w zeszłym roku, w Wielkanoc, nie wszedł do kościoła, bo rzekomo bał się „tych ludzi”, teraz ponownie zabrał głos, aby dać wyraz swojemu niezadowoleniu z Kościoła, Polaków i… wyśmiać obawy przed falą imigrantów z krajów muzułmańskich, napływającą do Europy.
W tym roku na Wielkanoc nie wszedłem do kościoła. Obawiałem się spojrzeń i komentarzy tych ludzi. (...) Nigdy na ulicy nie czułem takiego lęku, jak dzisiaj, np. przechodząc koło kościoła
- mówił w ub.r. bywalec salonów w rozmowie z Tomaszem Lisem.
Dziś, w wywiadzie dla TVN, aktor się powtórzył, kiedy zapytano go o opinię ws. Marszu Niepodległości.
Będziemy żyć w coraz bardziej fanatycznym, kościelnym państwie. W ultranacjonalistycznym społeczeństwie. To zawsze w nim tkwiło. Piłsudski wziął to za mordę, potem komuniści, ale w Polaku zawsze odzywały się karmione przez radykalne skrzydło Kościoła demony szowinizmu, izolacjonizmu i pogardy dla obcych. Widziałem w mieście tych wszystkich ludzi z biało-czerwonymi opaskami na ramionach...
- mówił Poniedziałek.
Następnie, tradycyjnie dla bywalców salonu postraszył PiS-em…
(…) nigdy bym na PiS nie zagłosował, ponieważ od wielu lat obserwuję proces hodowania upiora polskiej ksenofobii, nacjonalistycznego potwora. Tworzenie zamkniętego, klaustrofobicznego społeczeństwa. To PiS wyhodował polskich nazioli, PiS przymyka oczy na przemoc i dyskryminację
- przekonywał.
Ale oprócz straszenia rządzącymi Poniedziałek wziął się za obronę… imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu.
Najlepszym w takiej sytuacji argumentem są fakty. A fakty są takie, że wszystkich tych zamachów w ciągu ostatnich lat dokonywali obywatele krajów zachodnich, a nie uchodźcy. To byli ludzie, którzy urodzili się bądź wychowali w Europie. Są muzułmanami, ale nikt z nich nie przyjechał teraz z Syrii czy Iraku. Tego argumentu nikt nie traktuje poważnie. Kłamią jak najęci, a 40-procentowy Polak nie zadaje sobie trudu, żeby poczytać w innych źródłach i dowiedzieć się prawdy
- mówił.
Pozostawiamy te argumenty bez komentarza…