W trzech sprawach uzyskaliśmy wynik dobry albo bardzo dobry. Jeśli chodzi o wysokość sum i sposób ich podziału można powiedzieć, że jest to wynik bardzo dobry, bo wiadomo, że 100 proc. tego, co się proponuje, się nie uzyska – tak na antenie TVP Info porozumienie szczytu Unii Europejskiej komentował redaktor naczelny „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie” Tomasz Sakiewicz.
Zgodnie z porozumieniem zawartym we wtorek nad ranem w Brukseli, Polska ma pozyskać w ramach funduszu odbudowy ponad 124 mld euro w grantach, a łącznie z uprzywilejowanymi pożyczkami - 160 mld euro.
Premier Mateusz Morawiecki poinformował po szczycie UE, że w efekcie negocjacji fundusz dotacyjny ze względu na grupę "skąpców" został ograniczony o 22 proc. względem wyjściowych propozycji. Dodał, że udział w nim Polski został ograniczony tylko o 3 proc.
"W ostatniej nocnej rundzie rozmów Polsce udało się wynegocjować dodatkowe 600 mln euro na regiony, które potrzebują najwięcej środków na rozwój" - przekazał szef rządu.
Jest to suma symboliczna. Taka, by tym, którzy chcieli jakiś ustępstw, pokazać, że ustępujemy, ale tak naprawdę nie będzie ona miała znaczenia ekonomicznego
– powiedział Tomasz Sakiewicz.
Redaktor wspomniał, że bardzo ważną rzeczą dla śląska i polskich kopalni jest brak obligatoryjnego mechanizmu osiągnięcia neutralności klimatycznej w 2050 roku.
To doprowadziłoby do ograniczenia wydobycia węgla i zamykania kopalń, likwidacji części polskich elektrowni, czy konieczności ich całkowitej przebudowy. Wyłączenie tego mechanizmu jest bardzo istotne
– zaznaczył Sakiewicz.
Redaktor odniósł się też do powiązania wypłaty środków z praworządnością.
Wprawdzie jakieś zapisy w tej sprawie pozostały, ale one są zupełnie bezzębne. Będzie działała tak jak większość potencjalnych restrykcji unijnych, pogadają sobie
– dodał naczelny „GP”.
Z tego co mówi premier Mateusz Morawiecki, potrzebna jest zgoda wszystkich państw i zdaje się, że tak na Radzie Europejskiej decyzje są podejmowane, tam nie ma większości kwalifikowanej. Z resztą podkreśla to Viktor Orban, tutaj jest niemożliwe, by on ustąpił cokolwiek. Pamiętamy jego bezwzględne stanowisko, że nie zgodzi się na żaden mechanizm, który można powiązać z praworządnością. Tym bardziej, że ta praworządność została zdefiniowana bardziej jako walka z korupcją, niż kwestia reformy systemu sprawiedliwości, co nas niepokoiło najbardziej
– ocenił.
Dodał, że rozliczenie praworządności będzie coraz trudniejsze.
Unia zdaje sobie sprawę, że pewne sprawy się zmieniły i może nam próbować zabrać pieniądze, ale tak naprawdę wymóc jakiś zmian, to by nie za bardzo mogła. W tej chwili najważniejszą kwestią jest to, by te przepisy pozostały możliwie gumowe jeżeli chodzi o wtrącanie się w wewnętrzne sprawy. I zdaje się, że to uzyskaliśmy
– powiedział Sakiewicz.