"To, że w różnych spelunach hołota się bawi to prawo hołoty. Jeżeli zaś hołota jest osobą publiczną, to musi liczyć się z konsekwencjami, które przystoją osobom publicznym. Ale nawet hołocie nie wypada być agresywnym, nie wolno poniżać drugiego człowieka, jeżeli on pełni swoją misją" - mówił na antenie Republiki Tomasz Sakiewicz, prezes stacji. Dziennikarz odniósł się tymi słowami do polityczno-medialnej biesiady, którą wczoraj wieczorem relacjonowała właśnie Republika.
Likwidatorzy mediów publicznych, czołówka mediów sprzyjających koalicji 13 grudnia, jak i sami politycy Koalicji Obywatelskiej. Taka impreza miała miejsce wczoraj wieczorem w warszawskim lokalu "Orzo".
Wśród uczestników znaleźli się m.in. Adam Michnik ("Gazeta Wyborcza"), Tomasz Sygut (prezes TVP w likwidacji) oraz politycy Koalicji Obywatelskiej, m.in. minister Adam Szłapka, Paweł Kowal oraz Kamila Gasiuk-Pihowicz (KO). Dalej – stawili się także Marcin "Pogłos" Kierwiński, który najwidoczniej musi się zrelaksować po "pomocy" powodzianom, likwidator TVP Daniel Gorgosz oraz Jarosław Kurski z "Gazety Wyborczej".
Zobacz:
Operatorzy i dziennikarze Republiki błyskawicznie znaleźli się na miejscu. Niektórzy na ich widok speszeni wędrowali do toalety, inni reagowali agresją. - Jestesćie takimi kur**mi jak za czasów Urbana i Jaruzelskiego - powiedział na przykład Krzysztof Król. Obscenicznych wypowiedzi padło znacznie więcej.
Do sprawy odniósł się dziś dyrektor programowy stacji red. Michał Rachoń, który zapowiedział działanie w tej sprawie.
Szczegóły: Posypią się pozwy. Republika podejmie kroki prawne wobec każdego, kto rzucał bluzgami
Dziś na antenie stacji, podczas rozmowy z Adrianem Klarenbachem, całą tę sytuację skomentował prezes Republiki - Tomasz Sakiewicz.
To, że w różnych spelunach hołota się bawi to prawo hołoty. Jeżeli zaś hołota jest osobą publiczną, to musi liczyć się z konsekwencjami, które przystoją osobom publicznym. Ale nawet hołocie nie wypada być agresywnym, nie wolno poniżać drugiego człowieka, jeżeli on pełni swoją misją.
I kontynuował: "osoba publiczna w miejscu publicznym zawsze jest w pracy. Musi się liczyć z tym, że będą mu robione zdjęcia, będzie filmowana. Tylko w zaciszu swojego domu, osoba publiczna, ma prawo do prywatności. Jeżeli zaś idzie na oficjalne czy pół-oficjalne przyjęcie, to dziennikarz ma prawo do niego podejść, zadać mu pytanie. Ona zaś ma obowiązek zachowywać się wraz z normami kultury. Hołota ma do siebie to, że norm kultury nie zna. W Polsce kodeks cywilny i kodeks karny przewidują regulacje takich sytuacji".
Zwykle sam nie chodzę do sądu, ale kiedy ktoś atakuje naszych widzów, moich dziennikarzy, to ma to zupełnie inny wymiar. Jestem ich szefem, a oprócz tego, że od nich wymagam, muszę im zapewnić ochronę - również ochronę ich godności. Zawsze reaguję, gdy ktoś atakuje naszych widzów. To jest priorytet. W pierwszej kolejności, nasi widzowie są pod naszą ochroną. Jeśli ktoś decyduje się nas oglądać, ma prawo do zachowania swojej godności i nikt nie ma prawa go z tego powodu obrażać. To również dotyczy naszych dziennikarzy, którzy działają i tak w trudnych warunkach, bo państwa półautorytarnego, państwa, w którym stosowane są tortury, w którym nie przestrzega się praw człowieka.
Nawiązując do niewpuszczania dziennikarzy stacji na konferencje prasowe, utrudniania im przekazywania widzom informacji, red. Sakiewicz wskazał: "rzeczywiście, nasi dziennikarze działają w warunkach skrajnie trudnych. Nie wpuszcza się ich na konferencje, co jest przestępstwem - sądy mówią tu jednoznacznie. Tak jak Bartłomiej S., tak i Donald T. pójdą za to w końcu siedzieć".
"To już się przewaliło. To zło pryśnie. I to się wydarzy szybciej niż oni sobie najbardziej pijani w knajpie spodziewają, że może prysnąć. Myślę, że dzisiaj oni wszyscy piją już trochę ze strachu. Ale to wszystko zrobiliśmy razem, to jest coś niebywałego. Coś, co przejdzie do historii. Z Państwa pomocą przejdziemy przez to wszystko razem - wspólnie daliśmy radę"