To miał być wyjątkowy dzień w Sądzie Okręgowym w Świdnicy, bo na piątek (17 października) zaplanowano uroczystości związane z 50-leciem jego powstania. Imienne zaproszenia rozesłano do kilkudziesięciu osób - przede wszystkim sędziów; zarówno czynnych, jak i w stanie spoczynku. Do Świdnicy przyjedzie również wiceminister sprawiedliwości Sławomir Pałka, który powołany został zaledwie tydzień temu i będzie to pierwsza wizyta gospodarska w terenie.
"Uroczystości są prowadzone w formie konferencji, która będzie miała miejsce w piątek o godzinie 13.30 z udziałem sędziów, w tym sędziów emerytowanych, kierowników oddziałów i wydziałów, jak też emerytowanych pracowników, którzy pełnili te funkcje"
- potwierdza Niezalezna.pl rzecznik sądu, sędzia Agnieszka Połyniak.
Teoretycznie wszystko dopięte na ostatni guzik. Jest jednak problem. Zamiast odświętnej atmosfery, w świdnickim sądzie dominuje irytacja - ustalił portal Niezalezna.pl Powodem jest potraktowanie przez prezesa Jacka Szerera szeregowych pracowników i urzędników sądowych. Czyli tej grupy, bez której sędziowie nie byliby w stanie nic zdziałać. Mógł im jutro podziękować, okazać szacunek za ciężką pracę, ale spaprał sprawę wręcz koncertowo.
Oni bowiem nie wezmą udziału w piątkowych uroczystościach.
"Bo nikt ich nie zaprosił. Ani na część oficjalną, ani nieoficjalną"
- usłyszeliśmy.
Zapytaliśmy o to s. Połyniak. Najpierw stwierdziła, że nic nie wie, oddzwoniła po pewnym czasie i zaprezentowała zdumiewające tłumaczenie.
"Sąd nie otrzymał dofinansowania, chodzi więc o kwestie związane z możliwością sfinansowania większych czy bardziej hucznych obchodów tejże rocznicy. W związku z tym nie ma możliwości, żeby zorganizować to poza siedzibą sądu, a dysponujemy wyłącznie salą konferencyjną, gdzie może się zmieścić maksymalnie do 100 osób"
- stwierdziła.
"Decyzją pana prezesa jest to, żeby zorganizować spotkanie z sędziami i przedstawicielami poszczególnych oddziałów i wydziałów w tutejszym sądzie okręgowym, bo nie ma innych możliwości, żeby to zorganizować" - dodała s. Połyniak. - "Sprawa rozbija się o lokal i pieniądze".
Czyli pracownicy nie zostali zaproszeni? - dopytaliśmy.
"Będą reprezentowani przez kierowników swoich oddziałów i wydziałów" - potwierdziła. - "Mają być spotkania w wcześniejszym czasie na poziomie poszczególnych wydziałów".
Podczas rozmowy rzecznik świdnickiego sądu ani razu nie wspomniała o części nieoficjalnej - mającej się odbyć w piątkowe popołudnie w jednej z restauracji w Świdnicy. W końcu sami zapytaliśmy, bo tam również pracownicy nie zostali zaproszeni.
"To już jest finansowane z prywatnych pieniędzy osób, które chcą się spotkać i uczestniczyć w tym" - stwierdziła.
Ustaliliśmy, że stawka za przysłowiowy obiad to 200 zł, czyli na bogato. O pracownikach znowu nie pomyślano, choć niektórzy chcieli wyłożyć pieniądze z własnej kieszeni.
Kilka razy zwracaliśmy uwagę, że to niestosowne potraktowanie największej grupy pracowników sądu.
"Przecież nie chodzi o imprezę z szampanem i konfetti, ale gest szacunku, którego zabrakło" - podkreśliliśmy. Sędzia Połyniak najwyraźniej nie zrozumiała sedna problemu, bo cały czas powtarzała argument o braku pieniędzy i lokalu.
"Taka została podjęta decyzja. Sala konferencyjna mieści tyle osób, nie więcej. Natomiast spotkanie potem, takie powiedziałabym nieformalne, z tego co wiem jest w lokalu, który też ma ograniczone zasoby, jeżeli chodzi o możliwość pomieszczenia" - powtórzyła.
Sędzia Kamila Borszowska-Moszowska, która na co orzeka w wydziale pracy i ubezpieczeń społecznych, a więc z kwestiami traktowania pracowników często się spotyka, nie ukrywa irytacji powstałą sytuacją.
"To naruszenie konstytucyjnej zasady równego traktowania, zapisanej w art. 32 Konstytucji RP, oraz zasad prawa pracy, które jasno mówią, że pracodawca a więc również sąd ma obowiązek jednakowo traktować wszystkich pracowników, niezależnie od zajmowanego stanowiska"
- podkreśla. - "To także sprzeczne z Kartą Praw Podstawowych Unii Europejskiej, Międzynarodowym Paktem Praw Obywatelskich i Politycznych oraz Europejską Kartą Społeczną, które zakazują dyskryminacji i nierówności w dostępie do jakichkolwiek świadczeń i przywilejów".
"Nie może być tak, że w instytucji, która ma być wzorem sprawiedliwości, nierówność i lekceważenie stają się zasadą organizacyjną. Nie może być tak, że pracownicy urzędnicy państwowi są z góry uznani za „niegodnych” wspólnego stołu, bo nie noszą togi"
- stwierdziła s. Borszowska-Moszowska.
Jeszcze ciekawostka, którą można znaleźć na stronie internetowej świdnickiego sądu. Chodzi o zapytanie ofertowe: "Usługa hotelarsko – restauracyjnych oraz zapewnienia sal konferencyjnych wraz z nagłośnieniem w celu przeprowadzenia szkolenia w dniach 6-7.11.2025 r.". Kwota: 130 tysięcy zł netto! Czyli na bogato i pieniądze się znalazły.
Zostało jeszcze kilkanaście godzin do rozpoczęcia piątkowych uroczystości, kierownictwo Sądu Okręgowego w Świdnicy ma więc szansę, aby naprawić swój błąd - najpierw go muszą jednak zrozumieć!
 
                        
        
        
        
         
                         
                         
                         
             
             
             
             
            ![Taksówka stoczyła się na ruchliwą ulicę. W środku nie było kierowcy! [WIDEO]](https://files.niezalezna.tech/images/upload/2025/10/30/n_1a44aebd094f0fc81bba0d96fe7711c4f8ec41156a0deaab9a09760119b0681d_c.jpg?r=1,1) 
             
            