Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Niesmak zamiast jubileuszu. Jak prezes sądu w Świdnicy potraktował pracowników? Impreza tylko dla sędziów!

Sąd Okręgowy w Świdnicy obchodzi 50-lecie istnienia. Z tej okazji na piątek zaplanowano uroczystości - pofatyguje się nawet nowy wiceminister sprawiedliwości Sławomir Pałka. Zamiast jednak odświętnej atmosfery, dominuje niesmak. Na imprezę - część oficjalną w sądzie i nieoficjalną w restauracji - zaproszeni zostali jedynie sędziowie. Prezes Jacek Szerer zapomniał o pracownikach sądu, a ci nie kryją rozgoryczenia. Dlaczego do tego dopuszczono? Rzecznik sądu w rozmowie z Niezalezna.pl opowiada... o braku pieniędzy! "Nie może być tak, że z góry uznani za „niegodnych” wspólnego stołu, bo nie noszą togi" - podkreśla sędzia Kamila Borszowska-Moszowska, która na co dzień orzeka w świdnickim sądzie, ale w piątkowych uroczystościach nie weźmie udziału.

To miał być wyjątkowy dzień w Sądzie Okręgowym w Świdnicy, bo na piątek (17 października) zaplanowano uroczystości związane z 50-leciem jego powstania. Imienne zaproszenia rozesłano do kilkudziesięciu osób - przede wszystkim sędziów; zarówno czynnych, jak i w stanie spoczynku. Do Świdnicy przyjedzie również wiceminister sprawiedliwości Sławomir Pałka, który powołany został zaledwie tydzień temu i będzie to pierwsza wizyta gospodarska w terenie. 

"Uroczystości są prowadzone w formie konferencji, która będzie miała miejsce w piątek o godzinie 13.30 z udziałem sędziów, w tym sędziów emerytowanych, kierowników oddziałów i wydziałów, jak też emerytowanych pracowników, którzy pełnili te funkcje"

- potwierdza Niezalezna.pl rzecznik sądu, sędzia Agnieszka Połyniak.

Teoretycznie wszystko dopięte na ostatni guzik. Jest jednak problem. Zamiast odświętnej atmosfery, w świdnickim sądzie dominuje irytacja - ustalił portal Niezalezna.pl Powodem jest potraktowanie przez prezesa Jacka Szerera szeregowych pracowników i urzędników sądowych. Czyli tej grupy, bez której sędziowie nie byliby w stanie nic zdziałać. Mógł im jutro podziękować, okazać szacunek za ciężką pracę, ale spaprał sprawę wręcz koncertowo.

Oni bowiem nie wezmą udziału w piątkowych uroczystościach. 

"Bo nikt ich nie zaprosił. Ani na część oficjalną, ani nieoficjalną"

- usłyszeliśmy.

Zapytaliśmy o to s. Połyniak. Najpierw stwierdziła, że nic nie wie, oddzwoniła po pewnym czasie i zaprezentowała zdumiewające tłumaczenie. 

"Sąd nie otrzymał dofinansowania, chodzi więc o kwestie związane z możliwością sfinansowania większych czy bardziej hucznych obchodów tejże rocznicy. W związku z tym nie ma możliwości, żeby zorganizować to poza siedzibą sądu, a dysponujemy wyłącznie salą konferencyjną, gdzie może się zmieścić maksymalnie do 100 osób

- stwierdziła. 

"Decyzją pana prezesa jest to, żeby zorganizować spotkanie z sędziami i przedstawicielami poszczególnych oddziałów i wydziałów w tutejszym sądzie okręgowym, bo nie ma innych możliwości, żeby to zorganizować" - dodała s. Połyniak. - "Sprawa rozbija się o lokal i pieniądze".

Czyli pracownicy nie zostali zaproszeni? - dopytaliśmy.

"Będą reprezentowani przez kierowników swoich oddziałów i wydziałów" - potwierdziła. -  "Mają być spotkania w wcześniejszym czasie na poziomie poszczególnych wydziałów".

Podczas rozmowy rzecznik świdnickiego sądu ani razu nie wspomniała o części nieoficjalnej - mającej się odbyć w piątkowe popołudnie w jednej z restauracji w Świdnicy. W końcu sami zapytaliśmy, bo tam również pracownicy nie zostali zaproszeni. 

"To już jest finansowane z prywatnych pieniędzy osób, które chcą się spotkać i uczestniczyć w tym" - stwierdziła.

Ustaliliśmy, że stawka za przysłowiowy obiad to 200 zł, czyli na bogato. O pracownikach znowu nie pomyślano, choć niektórzy chcieli wyłożyć pieniądze z własnej kieszeni.

Kilka razy zwracaliśmy uwagę, że to niestosowne potraktowanie największej grupy pracowników sądu.

"Przecież nie chodzi o imprezę z szampanem i konfetti, ale gest szacunku, którego zabrakło" - podkreśliliśmy. Sędzia Połyniak najwyraźniej nie zrozumiała sedna problemu, bo cały czas powtarzała argument o braku pieniędzy i lokalu.

"Taka została podjęta decyzja. Sala konferencyjna mieści tyle osób, nie więcej. Natomiast spotkanie potem, takie powiedziałabym nieformalne, z tego co wiem jest w lokalu, który też ma ograniczone zasoby, jeżeli chodzi o możliwość pomieszczenia" - powtórzyła.

Sędzia Kamila Borszowska-Moszowska, która na co orzeka w wydziale pracy i ubezpieczeń społecznych, a więc z kwestiami traktowania pracowników często się spotyka, nie ukrywa irytacji powstałą sytuacją. 

"To naruszenie konstytucyjnej zasady równego traktowania, zapisanej w art. 32 Konstytucji RP, oraz zasad prawa pracy, które jasno mówią, że pracodawca a więc również sąd ma obowiązek jednakowo traktować wszystkich pracowników, niezależnie od zajmowanego stanowiska"

- podkreśla. - "To także sprzeczne z Kartą Praw Podstawowych Unii Europejskiej, Międzynarodowym Paktem Praw Obywatelskich i Politycznych oraz Europejską Kartą Społeczną, które zakazują dyskryminacji i nierówności w dostępie do jakichkolwiek świadczeń i przywilejów".

"Nie może być tak, że w instytucji, która ma być wzorem sprawiedliwości, nierówność i lekceważenie stają się zasadą organizacyjną. Nie może być tak, że pracownicy urzędnicy państwowi są z góry uznani za „niegodnych” wspólnego stołu, bo nie noszą togi"

- stwierdziła s. Borszowska-Moszowska.

Jeszcze ciekawostka, którą można znaleźć na stronie internetowej świdnickiego sądu. Chodzi o zapytanie ofertowe: "Usługa hotelarsko – restauracyjnych oraz zapewnienia sal konferencyjnych wraz z nagłośnieniem w celu przeprowadzenia szkolenia w dniach 6-7.11.2025 r.". Kwota: 130 tysięcy zł netto! Czyli na bogato i pieniądze się znalazły. 

Zostało jeszcze kilkanaście godzin do rozpoczęcia piątkowych uroczystości, kierownictwo Sądu Okręgowego w Świdnicy ma więc szansę, aby naprawić swój błąd - najpierw go muszą jednak zrozumieć!

Źródło: niezalezna.pl