Dziwię się, że podnosimy problem wtórny, w gruncie rzeczy nieistniejący. Jest jeden system prawa. Nie ma dwóch systemów, stąd sąd nie mógł postanowić inaczej. Zrobił to, co do niego należy - ocenił na antenie Telewizji Republika mec. Andrzej Lew-Mirski, komentując decyzję Sądu Okręgowego w Warszawie, który zwrócił pozew stronie powodowej.
Szefowie bezprawnie przejętej w grudniu ub.r. telewizji publicznej złożyli pozew przeciwko Telewizji Republika - na bazie wyimaginowanych zarzutów domagali się gigantycznego odszkodowania! I ponieśli spektakularną porażkę. Jak ustalił portal Niezalezna.pl, dokument został im zwrócony przez Sąd Okręgowy w Warszawie, który stwierdził, że strona powodowa oznaczona została niewłaściwie, bo nie ma czegoś takiego, jak "TVP w likwidacji".
Sprawę komentował dziś na antenie Telewizji Republika jeden z pełnomocników stacji mec. Andrzej Lew-Mirski.
- Sąd zwrócił pozew tzw. neo Telewizji Polskiej, ponieważ nie dostrzegł możliwości uznania czegoś takiego jak neotelewizja. Nie ma takiego zwierzęcia w przyrodzie - zaznaczył.
Zdaniem mecenasa obecnie „ta telewizja nie ma legitymacji do występowania w sprawie”.
- Dostrzegam tu pewne dwubiegunowe postrzeganie prawa. Mamy w Polsce prawo, ale pod rządami nowej ekipy pojawił się nowy, równoległy system prawny, który wskazuje na to, że można innymi metodami rządzić w Polsce. Można przedkładać uchwały przed ustawy, konstytucja jest traktowana po macoszemu - mówił.
Zdaniem mec. Lwa-Mirskiego, „taki sposób postrzegania rzeczywistości w naszym kraju powoduje, że nie mamy w Polsce systemu, który by był spójny”. - Przynajmniej dla osób w Polsce obserwujących to, co się dzieje - dodał.
I dalej:
„dziwię się, że podnosimy problem wtórny, w gruncie rzeczy nieistniejący. Jest jeden system prawa. Nie ma dwóch systemów stąd sąd nie mógł postanowić inaczej. Zrobił to, co do niego należy. Tak powinien zrobić. (...) Musiał zastosować jedyne prawo, a nie jakieś alternatywne, bo ktoś je inaczej interpretuje”.