Fiskus rozpoczął największą w ostatnich latach operację kontrolną wymierzoną w dwie grupy: twórców internetowych oraz sprzedawców działających przez popularne platformy e-commerce. Ich aktywność przez lata pozostawała poza bezpośrednim nadzorem skarbówki. Teraz to się zmienia – w grę wchodzą nie tylko dopłaty, ale również poważne konsekwencje podatkowe.
Twórcy internetowi – koniec iluzji darowizn
Streamerzy, youtuberzy i inni twórcy działający w sieci przez lata traktowali wpłaty od widzów – tzw. „donejty” – jako darowizny, które nie podlegają opodatkowaniu (o ile nie przekraczają ustawowego limitu). W praktyce oznaczało to brak obowiązku fiskalizacji wielu wpływów z serwisów takich jak Twitch, YouTube, Kick czy Patronite. Sytuacja uległa jednak radykalnej zmianie. Krajowa Informacja Skarbowa wydała nową interpretację, która jednoznacznie uznaje „donejty” za przychód. To oznacza, że każda taka wpłata – nawet jednorazowa – powinna zostać rozliczona jako dochód podlegający opodatkowaniu.
Osoby, które do tej pory nie uwzględniały takich wpływów w swoich zeznaniach, mogą zostać wezwane do korekt, a w skrajnych przypadkach – do zapłaty zaległego podatku wraz z odsetkami. Skala problemu może być ogromna, ponieważ niektórzy twórcy uzyskują z darowizn regularne, czterocyfrowe przychody miesięcznie.
Jaki podatek grozi streamerom?
W zależności od wybranej formy rozliczeń, fiskus może zastosować:
- 12 proc. lub 32 proc. podatku według skali, jeśli twórca nie prowadzi działalności gospodarczej
- 19 proc. podatku liniowego – dostępnego przy prowadzeniu działalności
- 8,5 proc. lub 15 proc. ryczałtu – dla wybranych kategorii działalności usługowej\
Dodatkowym kosztem są składki na ZUS i zdrowotne, które – choć często pomijane – mogą znacząco obniżyć realny zysk z działalności. Kto nie dostosuje się do nowych zasad, musi liczyć się z kontrolą i ewentualnym domiarem podatkowym. A urzędy właśnie zaczynają działać.
Platformy sprzedażowe pod lupą
Drugą grupą, która znalazła się na celowniku skarbówki, są osoby sprzedające przez internet, m.in. na Allegro, OLX, Vinted, eBay czy Etsy. Na mocy unijnej dyrektywy DAC7, platformy przekazały do Krajowej Administracji Skarbowej dane dotyczące transakcji za 2023 rok. Według oficjalnych informacji, fiskus otrzymał raporty dotyczące około 177 tysięcy osób fizycznych oraz 113 tysięcy firm. Wystarczyło, że użytkownik zrealizował 30 transakcji w ciągu roku lub osiągnął przychód powyżej 2000 euro (ok. 9000 zł), by trafić na listę do analizy.
Do tej pory wiele osób sądziło, że sprzedaż używanych ubrań, elektroniki czy rękodzieła nie podlega kontroli. Jednak regularność, powtarzalność i wysokość obrotów mogą zostać zakwalifikowane jako działalność gospodarcza – nawet jeśli nie została formalnie zarejestrowana.
Co grozi sprzedawcom?
Ci, którzy nie ujawnili dochodów lub nie zarejestrowali działalności, mogą zostać wezwani do złożenia wyjaśnień, uregulowania zaległości, a nawet zapłaty kary. W przypadkach rażących zaniedbań możliwe są też postępowania karno-skarbowe. Fiskus nie będzie kontrolował każdego, ale skupi się na tych, których dane wskazują na dużą skalę działalności przy braku formalnych rozliczeń.
Jak się przygotować na kontrolę Urzędu Skarbowego?
Eksperci doradzają, by:
- dokumentować wszystkie przychody – także z platform płatniczych i wpłat społeczności
- sprawdzić, czy forma działalności wymaga rejestracji – nawet drobna sprzedaż może być zakwalifikowana jako działalność gospodarcza
- rozważyć założenie firmy, jeśli aktywność ma charakter ciągły i zarobkowy
- wybrać optymalną formę opodatkowania – skonsultować się z doradcą lub księgowym
- unikać ukrywania dochodów – teraz, gdy dane z platform są w rękach urzędników, ryzyko wykrycia nieprawidłowości znacząco wzrosło