10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Rosyjska wycieczka polskich dziennikarzy. UJAWNIAMY: To nie pierwsza taka wyprawa

Grupa dziennikarzy z Polski, m.in. Agnieszka Piwar z "Myśli Polskiej", zawitała na początku maja do Moskwy i Petersburga, a ich podróż sfinansowała Fundacja Poparcia Publicznej Dyplomacji im. A. Gorczakowa - informuje portal Wpolityce.pl. Ale to nie pierwsza taka wyprawa. Jak kilka miesięcy temu ujawniła "Gazeta Polska", Fundacja Gorczakowa zorganizowała polskim dziennikarzom wycieczkę także we wrześniu 2017 r. Jej efektem były artykuły wychwalające Rosję i rządzoną przez ludzi Putina Czeczenię.

snow-dog

Oba wyjazdy łączy nie tylko Fundacja Gorczakowa, ale i osoba Leonida Swiridowa - prokremlowskiego korespondenta, który pod koniec 2015 r. musiał opuścić Polskę. Towarzyszył on polskim dziennikarzom zarówno podczas majowego pobytu w Peterburgu, jak i w opisanej przez "Gazetę Polską" wycieczkę na Kaukaz Północny, którą zorganizowała we wrześniu 2017 r. Rosyjska Fundacja Dyplomacji Publicznej im. Aleksandra Gorczakowa. 

Jak pisała "GP" - wybrani dziennikarze z Polski napierw przylecieli do Moskwy, a następnie wyruszyli na Kaukaz Północny do Mineralnych Wód. Potem udali się do Piatigorska, gdzie spotkali się z wykładowcami i studentami wydziału dziennikarstwa tamtejszego uniwersytetu. Wreszcie odwiedzili Kabardo-Bałkarię, Osetię Północną, Biesłan, Inguszetię i Czeczenię. W tym ostatnim miejscu spotkali się "z przedstawicielami organów władzy państwowej Czeczenii i środowiska akademickiego, przewodniczącymi organizacji społecznych, a także ze swoimi rosyjskimi kolegami" -  jak informowało biuro prasowe Fundacji im. Gorczakowa. Wycieczka prasowa dla polskich dziennikarzy odbyła się pod patronatem Ministerstwa ds. Młodzieży Republiki Czeczeńskiej. A Czeczenią rządzi Ramzan Kadyrow - bezwzględny oprawca na usługach Władimira Putina.

Od lewicy po prawicę

W podróż z Fundacją im. Gorczakowa udali się w połowie września 2017 r. m.in. bloger Sputnika Polska Aleksander Kwaśniewski (nie mylić z byłym prezydentem RP), Agnieszka Wołk-Łaniewska („NIE”), Krzysztof Podgórski (toruński działacz SLD, publicysta „Dziennika Trybuna”), Zofia Bąbczyńska-Jelonek (portal „Głos Rosji”, w IPN zachowały się dotyczące jej akta zatytułowane „Teczka dysponenta lokalu kontaktowego kryptonim «Alma»”) i Agnieszka Piwar („Myśl Polska”, konserwatyzm.pl, „Opcja na prawo”, wcześniej sekretarz Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy). Towarzyszył im Leonid Swiridow - słynny rosyjski korespondent, a raczej propagandysta, któremu w 2015 r. MSZ odebrało akredytację w Polsce (jego akta świadczyły o tym, iż zagraża bezpieczeństwu państwa; wcześniej z tym samych powodów musiał opuścić Czechy).

Wkrótce po wyjeździe zarówno na lewicowo-postkomunistycznych, jak i nacjonalistyczno-”konserwatywnych” portalach pojawiły się entuzjastyczne relacje uczestników z wyprawy.  Redaktor Podgórski rozpoczął swój artykuł mocnym akcentem: „Wraz z grupą polskich «dziennikarzy wyklętych», a więc Tych, którzy w przeciwieństwie do spolegliwych sług mainstreamu są wolni od obsesji rusofobii, reprezentując «Dziennik Trybuna», podróżowałem we wrześniu na Północnym Kaukazie”. Czeczenia Kadyrowa to zdaniem Podgórskiego istny raj na ziemi. "Nafaszerowani negatywną propagandą płynąca z mediów głównego nurtu, przedstawiających Czeczenię jako obszar bezprawia, terroru rządzony przez «krwawego watażkę Kremla» Ramzana Kadyrowa, pełni dziennikarskiej ciekawości oczekiwaliśmy zderzenia tych informacji  z rzeczywistością" - pisał. Tymczasem "silne ograniczenie sprzedaży alkoholu oraz drakońska walka z narkomanią, sprawiają, że problem uzaleźnień i alkoholizm w Czeczenii zasadniczo nie istnieją. Młodzież tam masowo uprawia sport, nie ćpa czy [nie] „pije na depresję"” - zachwycał się dziennikarz „Trybuny”.

Nie ma gender i polskich jabłek

Agnieszkę Piwar, która w ubiegłym roku prezentowała w Muzeum Niepodległości swój film "Rajd katyński - śladami pamięci", zafascynowało w Czeczenii Kadyrowa co innego: "Nie ma mowy o ideologii gender, agresywnych feministkach, zniewieściałych facetach, ruchach LGBT i innych tego typu dewiacjach. Byłam tam zbyt krótko, by poznać codzienne życie, ale wystarczyło, żeby mieć pewne porównanie z Europą. Czeczeńscy mężczyźni są silni, bardzo męscy, wysportowani, ubrani jak na facetów przystało". Pojawia się też inna refleksja:

"[...] tylu Polaków nie potrafi docenić słuszności działania Kadyrowa, który najzwyczajniej w świecie chciał ocalić swój naród i dać mu szansę na pokojowy rozwój".

Z kolei bloger Kwaśniewski zauważył po powrocie z wycieczki: „Jeszcze kilka lat sankcji i rosyjskie jabłka będą konkurować na rynkach światowych z polskimi, a  propagatorzy  hasła «Jedzmy jabłka na złość Putinowi» powinni zapaść się ze wstydu pod ziemię. [...] Jeśli europejsko-amerykańskie «ofiary» syntetycznej żywności nie zostały jeszcze całkowicie pozbawione smaku, to zalecam podroż kulinarną w opisywany rejon”. A w poetyckie opisy „zielono-żółtych pól” powplatał takie oto statystyczne przemyślenia, jakby przepisane z propagandowej broszurki:

„Pokonując drogę z Piatigorska do Nalczyka, już przestajesz się dziwić dlaczego w 2016 roku w Rosji zebrano 120,7 mln ton zbóż, a w roku 2017 oczekuje się zebrania 125-130 mln ton zbóż, w tym 77-80 mln ton pszenicy, 18 mln ton jęczmienia i 15 mln ton kukurydzy”.

Pociąg Przyjaźni służył prawdzie

Wycieczkowicze odpłacili się nie tylko relacjami na użytek polskiego czytelnika, albowiem odpowiedni przekaz popłynął też w stronę obywateli Rosji. Pretekstem do tego było wspominane już spotkanie z lokalnymi akademikami w Piatigorsku. W rosyjskich mediach poświęcono mu obszerną relację, z której można dowiedzieć się, jak polscy dziennikarze odpowiadali na pytania dotyczące "nieprzyjaznego, a czasem wręcz wrogiego nastawienia Warszawy wobec Rosji". Rosyjscy czytelnicy mogli m.in. przeczytać, że zdaniem polskich dziennikarzy „znakomita większość polskiego społeczeństwa nie popiera antyrosyjskich działań kierownictwa obecnego rządu, jego optowania za sankcjami dla Rosji czy polskiej antyrosyjskiej polityki zagranicznej”. 

Red. Podgórski z "Trybuny" tłumaczył zaś Rosjanom: "W czasach Związku Radzieckiego było dużo kontaktów. Jeździł «Pociąg Przyjaźni». To dawało podstawy do budowania prawdziwych, przyjaznych stosunków”. Dodawał też, że polskie władze... „ograniczają możliwości komunikacji interpersonalnej polskiej i rosyjskiej młodzieży”. Natomiast Zofia Bąbczyńska-Jelonek, cytowana przez rosyjskie media, objaśniała:

"Od dziesięcioleci w polskich podręcznikach historii Imperium Rosyjskie i caryca Katarzyna II Wielka są przedstawiane jako główny inicjator rozbiorów Rzeczypospolitej, a więc jako główny wróg Polski. Nikt nie stara się przekazać uczniom prawdy historycznej o tym, że prawdziwym inicjatorem niszczenia polskiej państwowości był król Prus, Fryderyk II”.

Kto stoi za Fundacją Gorczakowa

Kto stoi za Rosyjską Fundacją Dyplomacji Publicznej im. Aleksandra Gorczakowa, która zafundowała wybranym polskim dziennikarzom tak spektakularne atrakcje? Organizacja ta, z siedzibą w Moskwie, została utworzona 2 lutego 2010 r. dekretem ówczesnego prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa. W Radzie Powierniczej fundacji zasiadają m.in. minister spraw zagranicznych Rosji i były sowiecki dyplomata Siergiej Ławrow, prezes Łukoilu Wagit Alekperow, były szef MSZ Igor Iwanow, ekspremier i były szef Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej Jewgienij Primakow (wcześniej w KGB), obecny wicepremier Siergiej Prichod´ko (w ZSRS sowiecki dyplomata), szef Transnieftu i były agent KGB w NRD Nikołaj Tokarew, rektor MGIMO (kuźni sowieckich i rosyjskich kadr dyplomatycznych i agenturalnych) Anatolij Torkunow, prawa ręka Putina Jurij Uszakow (to z nim przed katastrofą smoleńską spotykał się w moskiewskiej restauracji Tomasz Arabski), były agent KGB Siergiej Czemiezow (jego firma nadzorowała zakłady remontujące silniki tupolewa przed tragedią w Smoleńsku), jeden z najbogatszych Rosjan Aleksiej Mordaszow (prezes Siewierstalu) oraz kilku innych rosyjskich oligarchów.

W zarządzie Fundacji Gorczakowa znajdujemy zaś m.in. dobrze znanego w Polsce Leonida Draczewskiego, ambasadora rosyjskiego w Warszawie pod koniec lat 90. oraz ministra spraw zagranicznych ZSRS Aleksandra Biessmiertnycha.
 

 



Źródło: niezalezna.pl

#Fundacja Gorczakowa #Petersburg #Moskwa #Myśl Polska #Agnieszka Piwar #dziennikarze #Rosja

Grzegorz Wierzchołowski