Zorganizowana grupa przestępcza z udziałem sędziów doprowadziła do konstytucyjnego zamachu stanu w wymiarze sprawiedliwości. Tak brzmi główna teza postępowania, które wszczął sędzia Przemysław Radzik. Nie jest wykluczone, że zarzuty dyscyplinarne usłyszą najważniejsze postaci sądownictwa, a konieczne będą przesłuchania kluczowych polityków koalicji 13 grudnia. Wezwanie na pewno otrzyma minister Adam Bodnar.
O tym, co się dzieje w wymiarze sprawiedliwości, powszechnie wiadomo. Nie będziemy więc prowadzić żadnych działań wykrywczych, bo materiał dowodowy od dawna istnieje, najczęściej po prostu znajduje się w sądowych aktach. Można by rzec – on leży na stole, wystarczy go zebrać i przeanalizować” – tłumaczy „Codziennej” sędzia Przemysław Radzik, zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych, który niedawno podjął czynności wyjaśniające, co kolokwialnie można nazwać „śledztwem rzecznika”.
Jak ustaliliśmy, postępowanie przygotowawcze zostało wszczęte 21 lutego „w sprawie zamachu stanu w obszarze wymiaru sprawiedliwości”. Przede wszystkim dotyczy – zaistniałych od 13 grudnia 2023 r. do chwili obecnej – działań i zaniechań sędziów sądów powszechnych polegających na udziale w zorganizowanej grupie przestępczej mającej na celu zmianę konstytucyjnego ustroju państwa oraz usunięcie lub zaprzestanie działania konstytucyjnych organów państwa, Krajowej Rady Sądownictwa, Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego.
„To jest rdzeń. W tym zakresie postępowanie jest prowadzone, ale też obejmuje poszczególne działania lub zaniechania konkretnych sędziów, które w zarządzeniu o podjęciu zostały wymienione” – podkreśla s. Radzik.
Lista jest długa, bo dotyczy wszelakich zachowań, które po przejęciu władzy przez koalicję 13 grudnia i przeprowadzeniu czystek w sądownictwie, paraliżują prawidłowe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Te najważniejsze wymienimy: (1) podejmowanie wspólnie i w porozumieniu z sędziami Sądu Najwyższego działań kwestionujących istnienie stosunku służbowego oraz skuteczność powołania innych sędziów („Chodzi o masowe uchylanie orzeczeń przez Sąd Najwyższy, głównie w sprawach karnych, tylko z tego powodu, że sędziowie, którzy wydawali te wyroki, są powołani po 2018 r. z udziałem KRS, a w przypadku sądów powszechnych także odmowę orzekania z sędziami, którzy zostali powołani w legalnej procedurze” – wyjaśnia s. Radzik); (2) nieprzestrzeganie art. 190 ust. 1 Konstytucji poprzez niestosowanie ostatecznych, ogłoszonych i mających moc obowiązującą orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego; (3) nierespektowanie uchwał Krajowej Rady Sądownictwa w zakresie odwołań sędziów od niezgodnych z prawem podziałów czynności orzeczniczych w nielegalnie tworzonych sekcjach w sądach okręgowych i apelacyjnych (oczywiście chodzi przede wszystkim o te warszawskie); (4) branie udziału w działaniach funkcjonariuszy Ministerstwa Sprawiedliwości, polegających na nielegalnym odwoływaniu prezesów i wiceprezesów sądów rejonowych, okręgowych, apelacyjnych w trakcie trwania ich kadencji i przyjmowanie tych funkcji, choć były zajęte; (5) tworzenie komórek organizacyjnych składających się z sędziów realizujących polityczne cele władzy wykonawczej; (6) uczestnictwo w zależnych od władzy politycznej komisjach kodyfikacyjnych, mających na celu opracowywanie aktów prawnych znoszących zasadę nieusuwalności sędziów oraz ograniczających zasady niezawisłości sądów i niezależności sędziów.
Oczywiście lista jest znacznie dłuższa, ale nie sposób wymienić wszystko z minionych kilkunastu miesięcy. Sędzia Radzik zaznacza, że chodzi o art. 127 Kodeksu karnego (zamach stanu), 128 kk (zamach na konstytucyjny organ RP), 258 kk (zorganizowana grupa przestępcza). I, co najważniejsze dla „śledztwa rzecznika”, wszystkie te czyny wyczerpują znamiona przewinień dyscyplinarnych. Jest jednak bardzo prawdopodobne, że równocześnie będą oni kierowali zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez konkretne osoby.
Niewątpliwie będzie to ogromne postępowanie – nie tylko z powodu mnogości wątków do drobiazgowego przeanalizowania, ale przede wszystkim liczby sędziów zaangażowanych w wymienione w postanowieniu działania. Jak tłumaczy Radzik, wręcz niemożliwe będzie prowadzenie wszystkich równolegle w ramach jednego postępowania. Dlatego niektóre wątki – w miarę sukcesywnie gromadzonego materiału dowodowego – będą wyłączane. Tak jak już się stało w przypadku jednego z rzeczników ad hoc ministra sprawiedliwości.
– Mam jednak nadzieję, że na koniec te czynności doprowadzą do sporządzenia wielkiego aktu oskarżenia wobec sędziów, którzy biorą udział w zamachu stanu, a jestem przekonany, że istnieje uzasadnione podejrzenie, że taki zamach w Polsce ma miejsce – tłumaczy Radzik. – Wynika to zarówno z faktu złożenia zawiadomienia przez prezesa TK Bogdana Święczkowskiego i argumentacji, jaką podniósł, jak też tego, co się cały czas dzieje, co władza polityczna w obszarze wymiaru sprawiedliwości każdego dnia czyni. To było działanie ze z góry powziętym planem. Dlatego teraz ten plan, w ramach tego postępowania, będziemy rozliczać – dodaje.
Postępowanie potrwa długo, bo rzecznicy dyscyplinarni nie mogą – w przeciwieństwie do prokuratury – skorzystać ze wsparcia policjantów czy funkcjonariuszy innych służb, którzy wykonaliby niektóre czynności.
Na czym polega różnica między śledztwem wszczętym przez zastępcę prokuratora generalnego Michała Ostrowskiego z zawiadomienia prezesa TK a postępowaniem sędziego Radzika? W dużym skrócie. To pierwsze dotyczy przede wszystkim decyzji i działań polityków; w zawiadomieniu wymieniono chociażby premiera, marszałków Sejmu i Senatu, członków rządu. Natomiast drugie skoncentruje się na aktywności sędziów sądów powszechnych.
– I ich roli – tłumaczy s. Radzik. – Ale pragnę podkreślić, w tej sprawie wpływ władzy politycznej jest przemożny, a nas obowiązuje procedura karna ze wszystkimi konsekwencjami. Z całą więc pewnością dojdzie do przesłuchania jako świadków osób czynnych w świecie polityki, które mają wpływ na wymiar sprawiedliwości.
Jak się dowiedzieliśmy, na liście świadków znajdą się premier Donald Tusk i minister Adam Bodnar.
Prokurator Ostrowski ledwo ogłosił wszczęcie śledztwa i przeprowadzenie pierwszych przesłuchań świadków, a natychmiast został zawieszony w czynnościach służbowych, nawet wszczęto przeciwko niemu śledztwo. Czy scenariusz się powtórzy?
– Przecież ja codziennie słyszę, że mnie ukarzą, skażą, posadzą. Jeden z prominentnych sędziów mówił nawet o wybiciu mi zębów. Dawno temu przestałem się tym przejmować – tłumaczy sędzia Przemysław Radzik. – Składałem przysięgę i będę jej wierny. Nie zrezygnujemy. Nawet jeśli teraz nie uda się doprowadzić do końca tego postępowania, to zgromadzone przez nas dowody w przyszłości będą bardzo przydatne do rozliczenia osób odpowiedzialnych za zamach stanu.