"Dziennik Bałtycki" podał wczoraj, że wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz zapowiedziała zmianę lokalizacji, a wspierać w tym przedsięwzięciu ma ją wicemarszałek pomorski, Leszek Bonna. Powodem ma być "degradacja środowiska naturalnego".
W wydanym w środowy wieczór dementi, Pomorski Urząd Wojewódzki stwierdził, że "nieprawdą jest twierdzenie, że zapadła decyzja o zmianie lokalizacji elektrowni jądrowej". Dodano, że w związku z rozmowami, jakie prowadziła wojewoda "zasadne jest powtórne przyjrzenie się i przeanalizowane decyzji środowiskowej dla lokalizacji elektrowni w Lubiatowie", a "ostateczne decyzje" zostaną podjęte przez rząd "w stosownym czasie po dokonaniu szczegółowych analiz".
Jakub Wiech i Tomasz Rożek na Twitterze wskazali, że dementi zasadniczo wcale nie łagodzi emocji wokół sprawy.
Wojewoda Pomorska wydała w sprawie zmiany lokalizacji elektrowni jądrowej dementi, które… nie jest dementi. Zamiast studzić emocje - rozpala je na nowo.
— Jakub Wiech (@jakubwiech) January 17, 2024
Pani wojewoda Rutkiewicz informuje, że nieprawdą jest, iż zapadła decyzja o zmianie lokalizacji elektrowni jądrowej na… pic.twitter.com/BTNW36AdFC
To nie jest dementi, to jest POTWIERDZENIE, że władze regionu pomorskiego chcą zmienić miejsce lokalizacji pierwszej elektrowni jądrowej.
— Tomasz Rożek (@RozekTom) January 18, 2024
Wczoraj już o tym pisałem, ale powtórzę. To - w praktyce - oznacza zamrożenie projektu energetyki jądrowej na kilka lat. To katastrofa! https://t.co/XIbiBbznqT pic.twitter.com/Kp3izmqxFp
Na korytarzu sejmowym, premier Donald Tusk, pytany o sprawę przez TV Republika, stwierdził, że "wojewoda już dawno sprostowała".
- Całe zamieszanie zostało spowodowane nierzetelnością przekazu, wojewoda już w tej sprawie zabrała głos. Energetyka jądrowa jest bezpieczna w Polsce i będziemy bardzo szybko działać
– powiedział Tusk.
Zapytany, czy nie spowolni to procesu budowy elektrowni w Choczewie, szef rządu odparł:
- Mogę zapewnić, że bardzo przyspieszymy prace nad energetyką jądrową i zrobimy to w zgodzie ze wszystkimi standardami.
Morawiecki: Najważniejsze są konkrety
O komentarz do tych słów Tuska, reporter TV Republika pytał w Sejmie byłego premiera, Mateusza Morawieckiego.
- Najważniejsze są konkrety. Mamy do czynienia z bardzo poważnym procesem realizacji elektrowni jądrowej, który w ramach uzgodnień środowiskowych zajmuje kilka lat. Jeśli teraz Donald Tusk i jego rząd zdecydują się na powtórną analizę i przystąpią do weryfikacji, to [Tusk] może mówić sobie, że zależy mu na przyspieszeniu, a będzie to w praktyce oznaczało gigantyczne spowolnienie inwestycji o co najmniej 5 lat, a wtedy w to miejsce wejdzie import energii z Niemiec, Austrii czy Skandynawii
– powiedział Morawiecki.
Dodał, że jego rząd tak przygotował program realizacji małych reaktorów jądrowych i "dużej" elektrowni, by odpowiedzieć na deficyt energii, który pojawi się już na przełomie lat 20. i 30.