"Wiem, że gdyby było trzeba, on by się nie ugiął" - o tym jaki był Kornel Morawiecki rozmawialiśmy z Arturem Adamskim, autorem książek o legendzie Solidarności Walczącej. Adamski również działał w podziemnych organizacjach opozycyjnych w czasach PRL i przez wiele lat współpracował z Morawieckim. Jest zasłużonym badaczem historii najnowszej i współautorem "Encyklopedii Solidarności". W rozmowie z portalem niezalezna.pl, podzieliś się osobistymi wspomnieniami na temat Kornela Morawieckiego.
To był człowiek nieugięty, nieustraszony. Zarazem bardzo ciepły, pogodny, ale też nieustępliwy i bezkompromisowy w sprawach najważniejszych. Miał żelazne zasady i uważał, że jeśli trzeba będzie życie oddać, to się je odda
- taką najkrótszą charakterystykę zmarłego dzisiaj marszałka przedstawia Artur Adamski.
Nasz rozmówca wspomina odwagę, którą kierował się Kornel Morawiecki. Artur Adamski podkreśla, że uwidaczniała się ona mocniej przy w konkretnych wydarzeniach.
Pamiętam pewną sytuację dobrze, bo zaczynałem wówczas swoją działalność w Polskiej Niezależnej Organizacji Młodzieżowej. Jednym z pierwszych naszych kontaktów była "Kotwica" w Żegludze Śródlądowej. Żegluga miała to do siebie, że utrzymywała kontakty z Zachodem, a to już powodowało, że jej środowisko było inwigilowane bardzo dokładnie, były tam wtyczki. Zdarzyło się, że zginął jeden człowiek, za jakiś czas drugi płynął barką i też zginął. Efektem tego środowisko "Kotwicy" mocno się wystraszyło, zaginął ślad po kolejnych, którzy obawiali się, że będą po kolei zabijani
- opowiada Artur Adamski.
- Kornel zapytał, co zrobimy, jak i nas zaczną po kolei zabijać. Na moje pytanie, czy może się tak stać, odpowiedział, że raczej nie, ale wykluczyć tego nie można.
- dodaje.
Rok temu Kornel był w Poznaniu, na rocznicy powstania oddziału poznańskiego "Solidarności Walczącej". Przybyła tam z Niemiec pani, która wydała broszurę o inwigilacji SW przez Stasi. Generał Kiszczak swego czasu zezwolił na to, by niemieckie służby legalnie mogły nas śledzić. W książeczce były także informacje o ofierze śmiertelnej, związanej z nami. Podstawy do obaw o swoje życie nie były wcale bezzasadne. Wspomniane wydarzenia próbuje badać dr Grzegorz Waligóra, pomimo celowo mocno wyniszczonych archiwów
- kontynuuje Adamski.
Nasz rozmówca charakteryzuje Morawieckiego, jako człowieka stawiającego dobro narodu i państwa ponad wszystko.
Jest taka anegdota, znana już w sumie w szerszym kręgu, która doskonale obrazuje charakter Kornela Morawieckiego. Była to końcówka lat 70., gdy we Włoszech Czerwone Brygady porwały Aldo Moro. Rodzina Morawieckich oglądała o tym materiał w telewizji, gdy nastoletnia Marta, córka Kornela, zapytała "Tato, a ile byś dał okupu, gdyby mnie porwali". "Nic" - usłyszała niespodziewanie - "z terrorystami się nie rozmawia". Martą to wstrząsnęło dogłębnie, do dzisiaj to wspomina. Słyszał to też mały Mateusz
- opowiada zasłużony badacz.
Na szczęście Kornel nie dysponował życiem swojej rodziny, ale martwił się o nią niesłychanie. Wiem, że gdyby było trzeba, on by się nie ugiął, nawet gdyby mieli skrzywdzić rodzinę. Według niego cele takie, jak wolność ojczyzny, upadek totalitaryzmu były na tyle ważne, że trzeba było brać pod uwagę nawet możliwość krzywdy wyrządzonej rodzinie
- dodaje Adamski.