Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Przerzucają nam migrantów mimo odmowy Straży Granicznej. Niemiecki portal pisze, jak działają ich służby

Migrant, który w czwartek został zawrócony na granicy polsko-niemieckiej i tak trafił do naszego kraju. Informuje o tym dziennik Welt. Według doniesień, niemieckie służby po prostu przewiozły cudzoziemca w miejsce, gdzie nie było ani działaczy Ruchu Obrony Granic, ani polskich mundurowych.

3 lipca założyciel Ruchu Obrony Granic Robert Bąkiewicz zamieścił w sieci nagranie przedstawiające sceny z Gubina. Widać na nim, jak niemiecka policja przeprowadza do Polski migranta. Na miejscu nie było polskich służb. Byli za to działacze Ruchu Obrony Granic. Cudzoziemiec nie miał ze sobą żadnych dokumentów i został zawrócony. Pisaliśmy o tym w poniższym tekście.

Reklama

 

Sprawa została opisana też przez niemieckie media. Jak twierdzi portal Welt, po odesłaniu migranta przez Ruch Obrony Granic - który w artykule został nazwany "ekstremistycznym" - niemiecka policja zadzwoniła do polskich strażników granicznych z prośbą o odebranie cudzoziemca. Dowódca Straży Granicznej miał się na to nie zgodzić. Co więc zrobiły niemieckie służby?

"Według informacji „Spiegla” policja federalna później wysłała 18-latka przez granicę do Polski w Bad Muskau [przejście graniczne w Łęknicy - przyp. red.], około 60 kilometrów dalej. Tam nie było ani grupy samozwańczej, ani polskich strażników granicznych"

– podaje Welt.

Do informacji odniósł się opisujący działanie polskich służb mundurowych profil "Służby w akcji". Zwrócił się z pytaniem m.in. do ministra spraw wewnętrznych i administracji Tomasza Siemoniaka: Czym działania niemieckich funkcjonariuszy różnią się od służb białoruskich, które także podrzucają nam nielegalnych migrantów?.

Źródło: niezalezna.pl
Reklama