Broń, hełm, kamizelka taktyczna – to obowiązkowe wyposażenie, które każdy żołnierz zabrał tego dnia ze sobą na zajęcia. Ponadto wypełnione plecaki z dodatkowym wyposażeniem, z każdym kilometrem stawały się coraz cięższe — czytamy na oficjalnym portalu 10. BKPanc.
Na zajęciach nie mogło zabraknąć również mapy i kompasu. Pokonanie trasy kilkunastu kilometrów zajęło przeciwlotnikom kilka godzin. Było to zadanie wymagające, zwłaszcza dla żołnierzy, którzy zawodową służbę wojskową rozpoczęli w ostatnim czasie. Oni właśnie najbardziej odczuwali trudy związane z kilkugodzinnym marszem. Po pewnym czasie broń zaczęła ciążyć, hełm przeszkadzać, a buty stawały się coraz mniej wygodne — wyjaśnia świętoszowska brygada.
Żołnierze na zajęciach radzą sobie naprawdę dobrze. Ci którzy niedawno rozpoczęli służbę wojskową szybko przyswajają wiedzę i umiejętności. Słuchają cennych uwag przełożonych, podpatrują zachowania swoich kolegów, dzięki czemu stale nabywają doświadczenia. Dla części z nich są to pierwsze tego typu zajęcia, gdzie oprócz wiedzy i umiejętności zdobytych podczas wcześniejszego szkolenia, muszą wykazać się dużą odpornością psychiczną i fizyczną
— tłumaczy dowódca drużyny, kapral Artur Mazurkiewicz, cytowany przez oficjalny portal 10. BKPanc.
Żołnierze oprócz posługiwania się mapą i kompasem, w trakcie zajęć doskonalili zagadnienia dotyczące wykonywania marszu ubezpieczonego. Ponadto doskonalili elementy związane ze zrywaniem kontaktu ogniowego z przeciwnikiem, wyjściem z zasadzki czy realizacją procedur wzywania ewakuacji medycznej — informuje 10. Brygada Kawalerii Pancernej.