Podczas Marszu Równości, jaki w sobotę odbył się w Opolu, doszło do zatrzymania mężczyzny. Na opublikowanych w sieci filmach widać, jak policjanci w cywilnych strojach w dość ostry sposób rozprawiają się z zatrzymanym. Mężczyzna został zakuty w kajdanki, mając ręce z tyłu, choć nie widać, by był agresywny.
"To było przerażające. Podczas tej manifestacji z kilkoma kolegami wznosiliśmy okrzyki dezaprobaty wobec otwierania miasta dla propagandy deformacji i zboczeń osobowościowych, która - wydaje mi się - służy politycznie formacjom, które nie mogą znaleźć swojego elektoratu i szukają go wśród degeneratów. W moim przekonaniu to totalna opozycja szuka elektoratu wśród zboczeńców i próbuje wcisnąć się ze swoją propagandą w to środowisko i wykorzystuje do tego celu samorządy"
- relacjonuje Wiesław Ukleja w rozmowie z Niezalezna.pl, dodając, że okrzyk, jaki wznosił to "Zamknąć miasto pederastom".
Wtedy zaczęły się działania, które doprowadziły do jego zatrzymania. Policjanci zadziałali niespodziewanie.
"Z tyłu pojawiła się jakaś grupa osiłków w szortach, kompletnie anonimowych, wyglądających tak jakby stanowili obstawę tej marsz-parady. Zaczepiano mnie osobiście i kolegę, gdzieś tam poszarpując za ubranie i czyniąc jakieś niestosowne uwagi, że prowokujemy. W końcu odwróciłem się i odpowiedziałem dość ostro, żeby się odczepili, nie szczędząc słów"
- dodaje Ukleja.
Okazało się, że ta dosadna odpowiedź pociągnęła za sobą lawinę zdarzeń.
"W tym momencie ujrzałem przed oczami legitymacje policyjne, ale już byłem duszony za gardło, wykręcano mi ręce. Do dziś odczuwam trochę ból, bo zupełnie zatamowano mi oddech i ściśnięto krtań. Rzucono mnie na ziemię, wykręcono ręce, zakuto w kajdany. Zostałem wyprowadzony jak zbrodniarz i morderca do nieoznakowanego samochodu policyjnego i odwieziony na komendę miejską do tego sławetnego ponurego gmaszyska w Opolu, w którym kiedyś urzędował zbrodniarz ze Szczecina, pułkownik Urantówka. Tam przetrzymywano mnie sześć godzin, wypisując jakieś swoje protokoły z zatrzymania, w których rzekomo używałem wulgarnych słów oraz nie chciałem się dać wylegitymować. Tymczasem nikt o wylegitymowanie mnie nie pytał, tylko rzucono mnie od razu na ziemię. Więc z powodu tego, że miałem psa bez opieki pozostawionego, zgodziłem się wypisać mandat, żeby mnie wypuszczono, bo trwałoby to dłużej"
- przyznaje Wiesław Ukleja.
Wiele osób, które było świadkami zatrzymania Wiesława Uklei lub obejrzały w internecie filmy z czynności policyjnych, jest zbulwersowanych postawą policji.
"Użyto nieadekwatnych środków do zagrożenia. Wiesław nie stanowił żadnego zagrożenia"
- uważa Ryszard Szram, przewodniczący Klubu Gazety Polskiej w Opolu.
Okazuje się, że sprawa będzie miała swój dalszy bieg.
"Zamierzam wystąpić z protestem do prokuratury na formę zatrzymania i zupełną nieadekwatność tego co zrobiono w okolicznościach tej sytuacji"
- zapowiada Wiesław Ukleja.
W sieci pojawiło się wiele filmów z zatrzymania Uklei. Można na nich zobaczyć, w jaki sposób policjanci interweniowali wobec mężczyzny. Zastosowane środki były dość radykalne.
Jak tę sprawę komentuje policja? Telefon dyżurnego policjanta z Biura Prasowego nie odpowiadał, a na mailowe zapytanie nie otrzymaliśmy dotąd odpowiedzi.