- Główną zasadą w PO jest miłość do polityki. Pojmowanie rządzenia, władzy i polityki jako istoty samej w sobie (...) I pogarda. Konsekwentna pogarda i obrona własnych ludzi przed niemierzalnymi aferami - to jest "zasada Neumanna". I oczywiście karczemny język, który może się nadawać do oberży po wypiciu dużej ilości alkoholu - mówił w programie Michała Rachonia "#Jedziemy" szef Centrum Analiz Strategicznych w kancelarii prezesa rady ministrów prof. Waldemar Paruch. Jego zdaniem taśmy Neumanna pokazują, że "to nie twarz Kidawy-Błońskiej, ta pokazywana w mediach, jest kluczowa, tylko to, o czym mówi Neumann na taśmach".
W ostatnich dniach kampanii wyborczej do akcji wkroczył Donald Tusk.
Wczoraj szef Rady Europejskiej przyjął w Brukseli Małgorzatę Kidawę-Błońską a w rozmowie z TVN24 i Polsat News zaraz po nim mówił, że kandydatką Koalicji Obywatelskiej na premiera stała się "nową nadzieją na coś lepszego w polskiej polityce".
Stawką tych wyborów jest to, czy nasze życie będzie ponure, pełne złości, a czasem nienawiści, czy będzie takie jak Pani Marszałek Kidawa-Błońska: normalne, pogodne, mądre i dobre. pic.twitter.com/Je5qUuWbzh
— Donald Tusk (@donaldtusk) October 7, 2019
M.in. o tę kwestię pytany był w programie Michała Rachonia "#Jedziemy" szef Centrum Analiz Strategicznych w kancelarii prezesa rady ministrów prof. Waldemar Paruch.
Jego zdaniem Tusk w ten sposób tylko "przypomina, że istnieje" ale nie jest to powrót do polskiej polityki.
Klęska w wyborach europejskich zdezawuowała pierwotny pomysł strategii na wybory prezydenckie (...) Wysyła też sygnał do PO, że być może pani Kidawa-Błońska to jest ten kandydat na prezydenta, który nam się objawi w roku następnym
- mówił.
Zdezawuowaniu jednak, według prof. Parucha, uległ też (przez taśmy Neumanna) "projekt Kidawa-Błońska".
Taśmy przypomniały, że twarz PO to twarz panów Brejzów, pana Neumanna, że tak wygląda PO, że przez cztery lata wcale się nie zmieniła, bo nie jest się w stanie organicznie zmienić. Zmiana musiałaby polegać na odcięciu się od 8 lat rządów, a w warunkach barku monopolu informacyjnego, jest to bardzo trudne. PO zupełnie sobie nie radzi w świecie pluralistycznych mediów. Nie umie zaakceptować tego świata
- stwierdził prof. Paruch.
Definiowanie demokracji przez polityków PO przypomina definiowanie demokracji przez komunistów. Ci w latach 1944-1947 mówili, że będą budowali demokrację ludową, potem tak naprawdę zbudowali, tylko przymiotnik wykluczał rzeczownik
- dodał.
Zdaniem prof. Parucha, taśmy Neumanna pokazują, że "to nie twarz Kidawy-Błońskiej, ta pokazywana w mediach, jest kluczowa, tylko to, o czym mówi Neumann na taśmach", zaś one same są niemal identyczne, jak taśmy z "Sowy i przyjaciele".
Główną zasadą w PO jest miłość do polityki. Pojmowanie rządzenia, władzy i polityki jako istoty samej w sobie (...) I pogarda. Konsekwentna pogarda i obrona własnych ludzi przed niemierzalnymi aferami - to jest "zasada Neumanna". I oczywiście karczemny język, który może się nadawać do oberży po wypiciu dużej ilości alkoholu
- analizował.
Prof. Paruch zwrócił też uwagę na inny element tej kampanii wyborczej: wypowiedź Lecha Wałęsy na konwencji KO.
Ona pogrąża w znacznej mierze PO jeśli chodzi o szansę pozyskiwania wyborców niezdecydowanych (...) Ci, jak słyszą Lecha Wałęsę i aplauz, który jest na tej konwencji, zastanowią się dziesięć razy, czy w ogóle iść na wybory. Ponieważ ten przekaz jest nieakceptowalny: ordynarny, straszny, nieprawdziwy historycznie
- przypomniał.