Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Prof. Cenckiewicz: Nie było tak prorosyjskiej partii w Polsce, jak formacja polityczna Platformy Obywatelskiej

- Gdy mówimy o ludziach, o tej głównej partii, która pewnie będzie stanowiła o przyszłym rządzie, to mówimy o partii, która z dobrych, przyjacielskich relacji z FR po roku 2007 aż do 2014 r. czyli do inwazji rosyjskiej na Krym, uczyniła swój sztandar polityczny. (...) Nie było tak prorosyjskiej partii w Polsce, nawet gdy weźmie się pod uwagę postkomunistów po roku 1989, jak formacja polityczna Platformy Obywatelskiej, która po roku 2007 r. realizowała we wszystkich obszarach bardzo ostry kurs prorosyjski -powiedział dzisiaj w TVP prof. Sławomir Cenckiewicz, były przewodniczący komisji ds. badania wpływów rosyjskich.

Sławomir Cenckiewicz
Sławomir Cenckiewicz
screenshot - TVP Info

29 listopada Sejm odwołał ośmiu członków Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007-2022. Wcześniej tego dnia komisja ds. rosyjskich wpływów zaprezentowała raport cząstkowy z trzech miesięcy swych prac i przedstawiła rekomendacje, by Donaldowi Tuskowi, Jackowi Cichockiemu, Bogdanowi Klichowi, Tomaszowi Siemoniakowi, Bartłomiejowi Sienkiewiczowi nie były powierzane stanowiska publiczne odpowiadające za bezpieczeństwo państwa w związku z uznaniem w latach 2010-14 r. rosyjskiej FSB za służbę partnerską.

"Wpływy Rosji nie znikną"

Dziś o kulisy raportu i odwołania komisji pytany był w TVP jej były przewodniczący, prof. Sławomir Cenckiewicz. Historyk stwierdził, że "na pewno jesteśmy w jakimś sensie skazani [na rosyjskie wpływy], a na pewno jesteśmy skazani na walkę z tymi wpływami i ta walka to nie jest kwestia jednej czy dwóch takich komisji, tylko to jest kwestia permanentnej czujności państwa polskiego, a tej - mam wrażenie - i w okresie międzywojennym i po roku 1989 r. brakuje".

 

- Na pewno nie jest tak, jak mówił poseł Borys Budka, że dzień, w którym odwołuje się członków komisji ds. badania wpływów rosyjskich, to jest dzień końca tych wpływów. To może powiedzieć tylko człowiek odpowiedzialny, nieznający się na rzeczy. Problem jest historyczny, ale jest też teraźniejszy i to jest też kwestia przyszłości

– powiedział Cenckiewicz.

- Pokazaliśmy w "Resecie" na osi czasu od 2007 do 2014 r. różnego typu błędy polskiej polityki, które musiały spotykać się z tym, co określamy mianem wpływu. Gdy mówimy o wpływie, to nie mówimy tylko o kwestiach szpiegowskich, agenturalnych - te wpływy mogą mieć miejsce zupełnie inaczej, nie wprost, nie muszą być twardo określone. Na przykład sprawy dotyczące współpracy między SKW a FSB są przykładem takich wpływów. Można o tym mówić bez końca, to też są uwarunkowania historyczne, szczególnie widoczne może właśnie po roku 1989 z uwagi na długi okres panowania Sowietów nad Polską, ale to też kwestie dostaw gazu, to są przestrzenie, które Rosjanie wykorzystywali - dodał.

Siemoniak kontra umowa

Wiceszef Platformy Obywatelskiej, były minister obrony narodowej, Tomasz Siemoniak, został zapytany we wtorek w RMF FM, czy nie ma poczucia, że umowa pomiędzy SKW a FSB w 2013 r. była jednak "jakimś błędem". - Uważam, że nie - odpowiedział. - Ona miała bardzo jasny kontekst, mianowicie: wycofywanie polskich żołnierzy z Afganistanu, jak również taki, że kilkadziesiąt służb światowych podobne umowy podpisało - argumentował Siemoniak. - Natomiast takie założenie, że my powinniśmy tylko kontaktować się z demokratycznymi przyjaciółmi na świecie, jest po prostu absurdalne, bo tak samo rozmawialiśmy z państwami Azji Środkowej, graniczącymi z Afganistanem; te państwa też nie słynęły z demokracji, przestrzegania praw człowieka. Jeśli chodzi o interes Polski - ja to zawsze mówię - można nawet z diabłem rozmawiać (...) Na tym polega świat, że dyplomaci rozmawiają też z przeciwnikami, wrogami, a służby też z nimi mają jakieś kontakty - zaznaczył wiceprzewodniczący PO.

Komentując wypowiedzi polityka PO, prof. Cenckiewicz ocenił, że "największa korzyść z tej wypowiedzi jest taka, że on określa - jak rozumiem - FSB mianem "diabła", to już jest sukces".

- Najsmutniejsza w całym tym cytacie jest jedna kwestia - minęło tyle lat od parafowania tej umowy, tak wiele czasu od momentu, kiedy została publicznie pokazana w filmie "Reset" i minął tydzień od pojawienia się raportu komisji ds. wpływów rosyjskich, gdzie jednym z załączników jest ta umowa w wersji polskiej i rosyjskiej i tam nie ma słowa, punktu dot. tego, co mówi Siemoniak. Nie ma mowy o tym, że jest to porozumienie dotyczące wycofania polskiego wojska z Afganistanu. Te umowy zostały zawarte z kimś zupełnie innym, z USA, to była kolektywna koncepcja NATO, ustalona w listopadzie 2010 r. na szczycie w Lizbonie. Jest tam mowa, że będziemy rozmawiali z Rosjanami na temat sprawności wycofania naszych kontyngentów, ale jest to kolektywna koncepcja prowadzenia negocjacji. Polacy korzystali tu głównie z pomocy amerykańskiej, jest wiele jawnych umów na ten temat - powiedział.

- Warto skonfrontować ministra Siemoniaka z treścią tej umowy - dodał.

Cenckiewicz: Nie było tak prorosyjskiej partii jak PO

Pytany o wpływy rosyjskie w polskiej polityce, stwierdził, że "to nie jest tak, że ten kto mówi, że jest przeciw współpracy z Rosją to on na pewno przeciw tej współpracy jest".

- Gdy mówimy o ludziach, o tej głównej partii, która pewnie będzie stanowiła o przyszłym rządzie, to mówimy o partii, która z dobrych, przyjacielskich relacji z FR po roku 2007 aż do 2014 r. czyli do inwazji rosyjskiej na Krym, uczyniła swój sztandar polityczny, uznając, co jest szczególne, że dobre relacje z Rosją, daleko idąca uległość, jest naszą najlepszą wizytówką, biletem, do zbudowania pozycji w UE. Ci wszyscy ludzie przez 7 lat taką koncepcję polityki realizowali absolutnie we wszystkich obszarach. Istnieje domniemanie, że jeśli ktoś dziś ściga się z ZP o miano najbardziej antyrosyjskiej formacji, to nie mówi do końca prawdy, tej prawdy o sobie na pewno nie chce znać, nie chce by ta prawda została wyjawiona i ta sytuacja sprzed tygodnia w Sejmie o tym świadczy. Nie było tak prorosyjskiej partii w Polsce, nawet gdy weźmie się pod uwagę postkomunistów po roku 1989, jak formacja polityczna Platformy Obywatelskiej, która po roku 2007 r. realizowała we wszystkich obszarach bardzo ostry kurs prorosyjski

– powiedział prof. Sławomir Cenckiewicz.

Zdaniem historyka, wśród sejmowej większości zwyciężyła raczej "koncepcja nieobsadzania tej komisji członkami".

- Część osób, która głosowała za sparaliżowaniem komisji, działała w klasycznym konflikcie interesów. To było głosowanie nad tym, czy "na mój temat opinia publiczna dowie się więcej", "czy sprawy dotyczące polityki prorosyjskiej wyjdą na jaw". Czym innym jest hejtowanie "Resetu", a czym innym jest orzeczenie państwowej komisji - stwierdził. 

Oceniając decyzję o "rozbrojeniu" komisji ds. badania wpływów rosyjskich, powiedział, że "to był bardzo ważny gest w kierunku Federacji Rosyjskiej i w niektórych kręgach opiniotwórczych pojawiły się głosy, że likwidacja komisji jest bardzo dobrym gestem dobrej woli w stosunku do Rosji".

Prof. Cenckiewicz, odnosząc się do wydanych przez komisję rekomendacji wobec czterech polityków, wskazał, że "nie jest to żaden wyrok". 

- To są rekomendacje dla parlamentarzystów, państwa polskiego, że oto są konkretni ludzie, którzy nie sprostali swoim obowiązkom w momencie, w którym nadzorowali i kontrolowali służby specjalne, w latach 2007-2015. Nie może być tak, że minister koordynator i MSW dowiaduje się ze strony internetowej prezydenta FR Władimira Putina o zarządzeniu Putina dającym zgodę FSB na współpracę z SKW i podpisanie porozumienia. (...) Nie chciałbym, żeby kiedykolwiek państwem polskim, bez względu na formację polityczną, rządził ktoś, kto dowiaduje się o takich sprawach ze strony internetowej wrogie państwa - dodał.

Oglądaj TV Republika na YouTube

 



Źródło: niezalezna.pl

#Sławomir Cenckiewicz #Rosja #Komisja ds. badania wpływów rosyjskich #wybory 2023

md