- Kto zajmuje się polityką, kto pamięta politykę i kto jednak zdobywa się na tę odwagę, żeby mieć trochę pamięci, to pamięta Donalda Tuska z lat 2008, 2009, 2010, 2011, pamięta jego spotkania na molo w Sopocie z panem Putinem, pamięta jego obściskiwanie się z panem Putinem choćby w Smoleńsku - powiedział prezydent Andrzej Duda w rozmowie z Michałem Rachoniem na antenie TV Republika.
Michał Rachoń zapytał prezydenta RP o obecne działania Donalda Tuska, który nagle stał się bardzo "antyrosyjsk"i - tyle że sojusznikami Rosji w Polsce określa... PiS. Partię, którą przed laty oskarżał o rusofobię.
To kampanijna retoryka, związana z wyborami do Parlamentu Europejskiego, które pan Tusk za wszelką cenę chce wygrać, bo jak do tej pory nie wygrał żadnych wyborów w ciągu ostatniego czasu. Przypominam, że to nie jego partia wygrała wybory, tylko rząd, który jest, stworzył większość tylko i wyłącznie dzięki układowi koalicyjnemu, a nie dzięki zwycięstwu, bo wybory tak naprawdę wygrało Prawo i Sprawiedliwość. To jest rzeczywisty zwycięzca wyborów
- odpowiedział prezydent.
Natomiast kto zajmuje się polityką, kto pamięta politykę i kto jednak zdobywa się na tę odwagę, żeby mieć trochę pamięci, to pamięta Donalda Tuska z lat 2008, 2009, 2010, 2011, pamięta jego spotkania na molo w Sopocie z panem Putinem, pamięta jego obściskiwanie się z panem Putinem choćby w Smoleńsku. Więc pamięta cały reset z Rosją, pamięta nawoływanie do odwiedzin na grobach żołnierzy Armii Czerwonej, jakieś spontaniczne akcje zapalania zniczy itd., do których wzywali sojusznicy i polityczni przyjaciele pana premiera
- wyjaśnił Andrzej Duda.
Jak dodał, obecne zachowanie Tuska to "taka nagła zmiana retoryki".
- Można byłoby patrzeć na nią ze spokojnym uśmiechem, patrząc na to, jak bardzo zmieniła się retoryka także w Niemczech. Bo tutaj jest pełna zbieżność, jeżeli chodzi o podejście do Rosji. Tam był reset z Rosją, tam były wielkie interesy z Rosją i tutaj był: w rządzie pana premiera Tuska - i on sam to lansował jako wielki reset z Rosją, że trzeba szukać partnerstwa z Rosją itd. Tymczasem pomijano w ogóle słowa Lecha Kaczyńskiego, który powiedział w Gruzji wszem i wobec całej Europy i świata w 2008 roku, w oczywistej sytuacji rosyjskiej agresji na Gruzję, że oto wraca właśnie imperialna Rosja, groźna, straszna, brutalna, która dzisiaj atakuje Gruzję, która być może jutro zaatakuje Ukrainę, być może potem państwa bałtyckie, a potem być może pójdzie dalej, czyli pójdzie nawet na nas. Więc jakby nie słyszano tych słów z 2008 roku, Donald Tusk wtedy tych słów w ogóle nie słyszał
- przypomniał prezydent Duda.
Donald Tusk realizował wtedy politykę resetu z Rosją. Podpisywano wtedy, jak wiemy, umowy pomiędzy polskimi służbami a rosyjską FSB, będącą prostym spadkobiercą KGB. Więc to są takie szokujące fakty, które dopiero niedawno zostały odkryte, że m.in. jeden z punktów tej umowy pomiędzy pomiędzy ówczesną SKW a FSB było informowanie o jakichś wzajemnych działaniach przeciwko danej służbie. Przepraszam bardzo, jeżeli w takim razie FSB działałaby przeciwko służbom NATO, to polskie służby zobowiązały się poinformować o tym, że są jakieś wzajemne działania służb NATO przeciwko FSB [...]. Ale to właśnie były realia rządów Donalda Tuska. Dzisiaj Donald Tusk za wszelką cenę próbuje to zamieść pod dywan. Pewnie już gdzieś tam trwa przeszukiwanie archiwów, żeby usunąć wszystkie dokumenty, wszystkie materiały wideo dokumentujące słynne spotkanie na molo z Władimirem Putinem
- dodał.
Prezydent powiedział też, że ci, którzy walczyli pod Monte Cassino, "wyszli z sowieckiej katorgi, dobrze wiedzą, co znaczy rosyjski imperializm i rosyjska brutalność". - Jeżeli pan premier Tusk chce wiedzieć, jak wygląda prawdziwe oblicze Rosji, to niech z nimi porozmawia i zapyta, co oni sądzą o polityce, którą prowadził wcześniej - stwierdził.
Prezydent był pytany podczas wywiadu w Telewizji Republika o przedstawiony przez premiera Donalda Tuska pomysł powołania nowej komisji, która miałaby badać białoruskie i rosyjskie wpływy na państwo polskie w ostatnich latach. Przypomniano jednocześnie, że taka komisja powstała w ubiegłym roku za rządów PiS. Sejm nowej kadencji odwołał jednak jej członków, co wstrzymało jej działalność.
Prezydent zwrócił uwagę, że była to "ta komisja, która w prosty sposób udowodniła" współpracę pomiędzy polskimi służbami a rosyjską FSB. Dodał, że widział dokumenty, które są dla niego "szokujące". "Tak więc rozumiem, że pan Donald Tusk bardzo nie chciał takiej komisji, która pokaże prawdziwe oblicze polityki, którą realizował jako polski premier w czasach, kiedy tym premierem był, zanim porzucił premierowanie w Polsce dla stanowiska szefa Rady Europejskiej" - powiedział Andrzej Duda. Jak dodał, są to "niewygodne" fakty dla premiera Tuska.
"Ale kiedy pytają mnie, czy ja popieram powołanie komisji, to tak: popieram cały czas stworzenie komisji" - zadeklarował prezydent, zaznaczając, że popierał ją również wtedy, kiedy "pan Donald Tusk organizował demonstracje uliczne przeciwko temu", by komisja powstała.
Zdaniem prezydenta, premier Tusk oraz jego "akolici" bali się powstania takiej komisji, która rzeczywiście pokazałaby, jak wyglądała w czasach poprzedniego rządu współpraca z Rosjanami oraz "reset" z Rosją.
Prowadzący rozmowę zwrócił uwagę, że premier Tusk podczas wystąpienia w Sejmie mówił niedawno, że spotykał się z Władimirem Putinem "tyle samo razy, co Lech Kaczyński".
"Jakoś świat nie dysponuje żadnymi materiałami wideo, ani zdjęciami Lecha Kaczyńskiego spacerującego po molo w Sopocie razem z prezydentem Putinem. Tymczasem dysponuje takimi zdjęciami pokazującymi Donalda Tuska"
- odpowiedział prezydent. "Świat nie ma zdjęć, na których - czy to prezydent Lech Kaczyński, czy jego brat Jarosław Kaczyński - ściskaliby się z Putinem, ale takie zdjęcia są i pokazują Donalda Tuska" - kontynuował prezydent.