- Wybory już bardzo niedługo. Od 13 października dzieli nas blisko półtora tygodnia. Tego dnia będziemy (...) Polacy podejmą bardzo ważną decyzję. Odnoszącą się do tego, w którą stronę pójdzie Polska – powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński podczas konwencji regionalnej w Kaliszu (wielkopolskie).
Nawiązując do nadchodzących wyborów, prezes PiS wskazał, że decyzja ta będzie rzutowała na drogę, jaką Polska będzie podążać w nadchodzących latach.
- Jeśliby szukać krótkiego określenia, na czym ten wybór polega, można powiedzieć tak: to wybór pomiędzy Polską Plus a Polską Minus
- wskazał.
Odnosząc się do propozycji Prawa i Sprawiedliwości, powiedział że "to Polska wielkiego programu społecznego, Polska wielkiego programu gospodarczego, Polska obrony tradycyjnych wartości i obrony polskich interesów w sferze godności, ale też w sferze bezpieczeństwa ekonomicznego, militarnego. To jest to wszystko, co zostało uczynnione w ciągu ostatnich czterech lat i co ma być kontynuowane i rozwijane
Nawiązując do polityki opozycji, wskazał że "to Polska, w której program społeczny - niezależnie od tego, jakie są dziś zapowiedzi i deklaracje, będzie wycofany, ograniczony, a w końcu prawdopodobnie całkowicie zaniechany".
- Jedyna ich polityka to prywatyzacja. Wartości w radykalny sposób będą naginane. Nasze bezpieczeństwo sprowadzi się do załatwiania prywatnych awansów. Tak można zdefiniować politykę zagraniczną PO-PSL. Od 2009 roku chodziło o to, by jeden człowiek awansował. Żeby, jak mówili w restauracji Sowa i Przyjaciele, został "grubym misiem"
- mówił Kaczyński w Kaliszu.
Ocenił, że Polska musi iść drogą, która przyniosła wiele sukcesów. - Nasz program to program gospodarczy, począwszy od wielkich inwestycji, m.in. Centralny Port Komunikacyjny, poprzez pomoc małym i średnim przedsiębiorstwom. To wszytko razem ma tworzyć nową jakość, która ma w przyszłości przynieść to, co postanowiliśmy już dzisiaj nazwać, co postanowiliśmy uczynić już przedmiotem bardziej odległego, niezwiązanego tylko z jedną kadencją celu, który nazwaliśmy polska wersją państwa dobrobytu – tłumaczył prezes PiS.
"Nasza dalsza droga przez tą kolejną kadencję, ale bardzo liczymy na to, że tych kadencji będzie więcej, to będzie właśnie droga w tę stronę, droga zmierzającą do tego, aby Polska najpierw zrównała się z przeciętną UE, przypominam dzisiaj mamy 71 proc. przeciętnej, jeśli chodzi o PKB, a później zrównała się także z tym państwem, z której zwykle się porównujemy (..) mówię tutaj o Niemczech" - wskazał.
- Uczeni ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie stwierdzają, że w przeciągu 14 lat możemy uzyskać średni poziom Unii Europejskiej, w przeciągu 21 lat poziom Niemiec. Uważamy, że ten proces można przyspieszyć. Jednak nawet te terminy są dostrzegalne, które w wyobraźni człowieka są czymś realnym. W tym określonym czasie możemy być w Europie bardzo wysoko
- kontynuował.
„Kiedy mówiłem o tym, że Polska Minus to Polska załamania się naszego programu społecznego, ekonomicznego, jedną sprawę pominąłem. Musi być jednak podniesiona oddzielnie, wszak jest niesłychanie ważna. To oznacza także wsparcie ze strony państwa dla wielkiej ofensywy ideologicznej przeciwko tradycyjnym wartościom, polskim, katolickim, przeciwko wartościom rodziny… Przeciwko normalności” – mówił dalej prezes PiS.
Jeśli ktoś twierdzi, że ludzie dzielą się na kilkadziesiąt płci, uprawia ofensywę przeciw zdrowemu rozsądkowi i oczywistości. Już na poziomie komórki można stwierdzić czy jest to komórka kobiety czy mężczyzny. To jest różnica stworzona przez Pana Boga. Jeśli ktoś jest niewierzący, to można powiedzieć, że przez naturę. Każdy rodzi się kobietą albo mężczyzną
- podkreślił.
Dodał, że „ci, którzy chcą dziś zmienić świat, wysadzić w powietrze istniejący porządek, twierdzą inaczej”. „Potrafią już w świecie wymuszać posłuszeństwo wobec tych stwierdzeń, także przy pomocy represji” – ocenił.
Przywołał ostatnią sytuację ze Szkocji, gdzie „młodego chłopca wyrzucono ze szkoły, bo twierdził, że są jedynie dwie płci”.
To nie jedyny przykład. Są także represje karne, choćby za stwierdzenie, że ze związku homoseksualnego nie może być dzieci. Oczywistość, ale mimo wszystko człowiek za postawioną tezę stanął przed sądem
- przypomniał zajście z Francji.
„Jeżeli chcemy przed tą ofensywą się obronić, a nie znaleźć się w sytuacji, że będzie to ofensywa państwowa, nie możemy wybierać Polski Minus” – powiedział.