Ustrój ukształtowany po 1989 roku, był przez wielu krytykowany. Jadwiga Staniszkis określiła go mianem postkomunizmu. Nastawiony był na to, by pewna grupa, wyłoniona z transformacji, mogła dominować w sferze ekonomicznej, kulturowej i ws. rozdziału prestiżu - mówił prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński podczas konwencji regionalnej w Zielonej Górze.
Wkrótce podejmiemy bardzo ważną decyzję dot. wizji naszego kraju. Czy wybierzemy tą, która została wyznaczona przez rządy PiS, rząd Beaty Szydło, rząd Mateusza Morawieckiego, czy też tą, która była w różnych wersjach, z pewnymi korektami, prowadzona od 1989 r., a symbolicznymi nazwiskami są Leszek Balcerowicz czy kolejni premierzy z SLD, tj. dawnego PZPR
- rozpoczał lider PiS.
"To decyzja, która nie odnosi się tylko do tego, kto rządzi. To oczywiście bardzo ważne, ale tu rzecz jest nieporównanie głębsza. Podejmiemy decyzje o charakterze ustrojowym. Ktoś może powiedzieć: jak to? Będzie przecież ta sama konstytucja, te same ustawy, ustrój będzie ten sam. To prawda, ale tylko do pewnego stopnia" - mówił dalej.
Prezes partii wymienił „dobra materialne, kulturowe oraz prestiż”. „Ustrój ukształtowany po 1989 r. był przez wielu krytykowany. Jadwiga Staniszkis określiła go mianem postkomunizmu. Nastawiony był na to, by pewna grupa, wyłoniona z transformacji, mogła dominować w sferze ekonomicznej, kulturowej i ws. rozdziału prestiżu. To była ta elita, której mieliśmy się słuchać. Był to system zachowujący wszelkie złudne kształty demokracji, ale demokratyczny nie był. W tamtym ustroju miała być tylko jedna elita, a ci, którzy przedstawiali inny pogląd, byli eliminowani z przestrzeni świadomości społecznej” - tłumaczył Kaczyński.
Wady tego systemu były bardzo liczne. Odnosiły się do wszystkiego, co można było sprowadzić do sprawiedliwości historycznej. Ludzie, którzy szkodzili Polsce, zostali później za to wynagrodzeni
- uzupełnił.
Podkreślił, że był niesprawiedliwy również w innym wymiarze. „Tworzył w społeczeństwie ogromną grupę ludzi bez szans, w jakiejś mierze wykluczonych. To były ogromne masy bezrobotnych, których poziom życia radykalnie się pogorszył. Choć sytuacja nieco się zmieniała, miało to bardzo negatywny wymiar moralny i społeczny. Szkodziło to społeczeństwu na wielu płaszczyznach” – mówił.
Był to system, w którym państwo służyło silnym. Było silne wobec słabych i słabe wobec silnych. Było państwem teoretycznym, nie rozwiązywało żadnych problemów. Bez funduszy europejskich, niczego nie stworzono. Ten system szkodził Polsce i ogromnej większości Polaków. Nigdy go nie akceptowaliśmy, możemy mieć tu czyste sumienie. Zawsze go krytykowaliśmy, przez co spotykały nas różne przykrości
- wspominał Kaczyński.
Odnosząc się do pierwszych rządów Prawa i Sprawiedliwości, wskazał że te „podjęło trudną próbę, bezwzględnie potrzebną Polsce, tj. realnego zmienienia ustroju w głębszym tego słowa znaczeniu”.
Nie tego zapisanego w konstytucji, a realnie funkcjonującego ustroju społecznego. Służyła temu polityka społeczna. Ta miała wyciągnąć z tego społecznego wykluczenia jak najwięcej wykluczonych
- tłumaczył prezes PiS.
Jak wskazał, „to zadanie było możliwe do realizacji z początku na zasadzie poprzez odniesienie się do odwagi”. „Było ryzykownie. Na dłuższą metę rozwinięcie tej operacji było tylko możliwe po naprawie aparatu państwowego” - dodał.
Niektórzy zarzucają nam rozdawnictwo. Kto tak naprawdę uprawiał rozdawnictwo? Ci, którzy pozwalali okradać Polskę np. z podatku VAT na miliardy złotych. To było rozdawanie polskich pieniędzy międzynarodowym gangom. Stworzyliśmy solidną politykę społeczną. Nasz dzisiejszy wskaźnik PKB to poziom europejski
- zarzucił poprzedniemu rządowi.
„Na dłuższą metę, jeśli te zmiany mają by kontynuowane, muszą być związane z innymi, tj. czynną polityką gospodarczą. Musimy doprowadzić do szybkiego wzrostu gospodarczego. Ta polityka ma oznaczać, że w Polsce jest coraz więcej własności w polskich rękach. Taką politykę podjęliśmy, taką politykę podjął Mateusz Morawiecki. Okazało się to poważnym sukcesem”
– podsumował.