Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Prawnik od reprywatyzacji wyjdzie na wolność? Patryk Jaki rzuca na sprawę nowe światło

Jak informowaliśmy na łamach portalu niezalezna.pl, Sąd Apelacyjny we Wrocławiu zdecydował, że przebywający od półtora roku w areszcie Robert N., podejrzany w śledztwie dot. warszawskich reprywatyzacji, będzie mógł go opuścić, jeśli wpłaci kaucję w wysokości miliona złotych. Według SA we Wrocławiu decyzja wynika z tego, że „inna jest postawa procesowa tego podejrzanego”. Do decyzji odniósł się szef komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki. Wskazuje on dwa możliwe scenariusze całej sprawy.

Patryk Jaki, pytany o decyzję sądu ocenił, że wyznaczenie kaucji oznacza bardzo duże prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa.

Reklama

- Nie znamy szczegółów jeszcze tego, czy pan Robert N. współpracuje z prokuraturą, co mogłoby być powodem do tego, aby sąd podjął taką, a nie inną decyzję. Natomiast, jak rozumiem, skoro kaucja jest tak wysoka, to sąd dalej podtrzymuje, że jest bardzo wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa – mówił wiceminister sprawiedliwości.

Dopytywany o powody decyzji Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu Jaki stwierdził, że „może to być przełom w tym śledztwie”, ale nie ma dostatecznej wiedzy w tej kwestii.

Adwokat Robert N. (brat Marzeny K. - byłej urzędniczki Ministerstwa Sprawiedliwości, która również przebywa w areszcie w związku ze śledztwem dotyczącym warszawskich reprywatyzacji), zdaniem prokuratury miał wspólnie i w porozumieniu z adwokat Aliną D. i jej synem b. wiceszefem Biura Gospodarki Nieruchomościami stołecznego ratusza Jakubem R., brać udział w oszustwie dotyczących wydania decyzji administracyjnych dla nieruchomości położonych w Warszawie.

Adwokat miał również z R. i D. dopuścić się oszustwa w związku z uzyskaniem prawa własności i użytkowania wieczystego nieruchomości położonej w Kościelisku przy ul. Salamandry 30.

Według prokuratury Alina D. i Robert N. reprezentowali dwie linie spadkobierców polskiego generała Tadeusza K. - angielską i kanadyjską. Jak twierdzą śledczy, adwokaci wprowadzali w błąd spadkobierców m.in. co do czynności prawnych, które podejmują i roszczeń wchodzących w skład spadku po polskim generale.

„Zbyli oni na rzecz podstawionych osób prawa i roszczenia do nieruchomości wchodzących w skład masy spadkowej. Do zbycia praw i roszczeń doszło po znacznie zaniżonych kwotach, nie odpowiadających ich rzeczywistej, rynkowej wartości” - informowała wcześniej prokuratura.

Reklama