Przebyte zakażenie koronawirusem może okazać się dopiero początkiem problemów. Na okoliczność powrotu do pracy czy wyjazdu za granicę, ozdrowieńcy dalej zobligowani są przedstawić negatywny wynik testu. Te niestety nie są miarodajne w przypadku osób, które przechorowały Covid-19. O możliwość wypracowania przez rząd statusu ozdrowieńca, na który zwrócili wczoraj uwagę dziennikarze "Dziennika Gazety Prawnej", zapytaliśmy dziś ministra zdrowia Adama Niedzielskiego.
Według oficjalnych danych już ponad półtora miliona Polaków przechorowało COVID-19. Dla wielu z nich to jednak dopiero początek problemów. Powodem jest niejasny status ozdrowieńców i niedostrzeganie przez rząd tej grupy - pisał wczoraj "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak wyjaśniają dziennikarze gazety, ozdrowieńcy nie są zwolnieni z testów, a negatywny wynik badania RT-PCR (wymaz z gardła) na obecność koronawirusa jest często wymagany przed wyjazdem za granicę, przed przyjęciem do szpitala czy przed powrotem do pracy.
O możliwość wypracowania przez rząd statusu ozdrowieńca portal Niezalezna.pl zapytał dziś na konferencji prasowej ministra zdrowia Adama Niedzielskiego.
- Osoby, które przebyły Covid-19 nie są zwolnione z testów, a w wielu sytuacjach potrzebny jest ich negatywny wynik, choćby nawet chcąc wrócić do pracy czy wyjechać za granicę. Czy rząd zastanawia się nad wprowadzeniem statusu ozdrowieńca?
- zwróciliśmy się z pytaniem.
- W przypadku statusu ozdrowieńca są bardzo poważne wątpliwości ze strony medycznej. Ten temat wielokrotnie z premierem Mateuszem Morawieckim stawialiśmy do dyskusji na Radzie Medycznej. Mamy tutaj dwa ryzyka - wskazał Niedzielski.
Pierwsze z nich - jak tłumaczył szef resortu zdrowia - dotyczy oznaczania poziomu przeciwciał, które znajdują się po przebyciu choroby, a który jest gwarantujący odporność na zakażenie.
- Druga wątpliwość jest związana z tym, że przechodzenie Covidu-19, w przeciwieństwie do standardowej szczepionki, która zapewnia intensywną odpowiedź immunologiczną organizmu, ma bardzo różny charakter
- przekazał szef MZ.
Podkreślił, że „osoby, które przechodzą skąpo objawowo bądź bezobjawowo (zakażenie koronawirusem -red.) mają ten poziom przeciwiciał zdecydowanie niższy”.
- W związku z tym to zagadnienie skomplikowane - odparł.
Zadeklarował, że rząd pracuje nad tym, jak potwierdzać status osoby zaszczepionej i status osoby, która wykonała test. - Nad takimi zagadnieniami pracujemy - dodał.
"Nie jest rzadkością wynik wskazujący obecność wirusa, choć pacjent już od tygodni nie choruje i - jak twierdzą lekarze - nie zaraża. Jak mówi Tomasz Anyszek, pełnomocnik zarządu ds. medycyny laboratoryjnej w spółce Diagnostyka, nawet do ośmiu tygodni od infekcji badanie wymazu z dróg oddechowych metodą RT-PCR może być pozytywne" - pisze "DGP".
"To jednak nie jest żywy wirus zdolny do infekowania, a tylko fragmenty jego materiału genetycznego"
- tłumaczy w rozmowie z dziennikiem Anyszek i szacuje, że obecnie nawet u kilku procent ozdrowieńców test wykonany kilka tygodni po chorobie może być pozytywny.
"W efekcie osoby takie są kierowane na 10-dniową izolację. Po tym, jak niedawno z niej wyszły. Przy tym od takiej diagnozy nie można się systemowo odwołać. Efekty bywają dramatyczne. Pacjentom przesuwa się planowe zabiegi, przerywa chemioterapię, a podróżnym odmawia wjazdu do kraju"
- alarmują dziennikarze "DGP".
Informują też, że kwestia ozdrowieńców stała się przedmiotem ożywionej dyskusji Rady Medycznej przy premierze, która doradza szefowi rządu w walce z epidemią.
"Zmiana reguł jest potrzebna także ze względu na program szczepień. Jak przyznawał podczas wczorajszej konferencji prasowej prof. Andrzej Horban, szef Rady Medycznej, gremium rozważa, żeby ozdrowieńcy otrzymywali szczepienia później niż reszta pacjentów. Uregulowania statusu tych, którzy już chorowali, domaga się też branża turystyczna"
- zauważa dziennik.