Janusz Kowalski, poseł Prawa i Sprawiedliwości postanowił sprawdzić, jak wygląda obecnie sytuacja na granicy polsko-niemieckiej. Okazuje się, że po stronie naszego sąsiada, samochody są kontrolowane, zaś po naszej stronie - granica jest otwarta. "Dla podrzucanych za zgodą rządu Donalda Tuska migrantów" - precyzuje Kowalski.
Już 1 marca przy granicy z Polską zacznie działalność niemiecki ośrodek dla migrantów. Kilka dni temu zostało podpisane porozumienie o jego powstaniu. - Punktem ciężkości działalności ośrodka w Eisenhuettenstadt ma być odsyłanie imigrantów do Polski - przekazało wprost niemieckie MSW.
Czy to dziwi? Nie za bardzo. Szczególnie z uwagi na słowa Olafa Scholza, który publicznie rzucił, że "poinformował premierów krajów sąsiadujących" o tym, że Berlin będzie przerzucać nielegalnych migrantów przez granice - do tych właśnie krajów-sąsiadów. Problem w tym, że ze strony polskiego premiera, Donalda Tuska, nie było tutaj żadnej reakcji.
Dziś na granicy polsko-niemieckiej obecny był poseł Prawa i Sprawiedliwości, Janusz Kowalski. Sprawdził on, co dokładnie dzieje się na terenie granicznym. Przekazał, co zaobserwował.
Sprawdziłem sytuację na polsko-niemieckiej granicy i w Görlitz w Niemczech. Po stronie niemieckiej kontrolowane są samochody. Po stronie polskiej - granica niestety szeroko otwarta dla podrzucanych za zgodą rządu Donalda Tuska migrantów.
– pisze Kowalski.
Wniosek? Polityka migracyjna - w myśl tego, co zapowiadał i chciał Berlin, jest realizowana. Problem w tym, że wszystko dzieje ponad głowami Polaków, którzy jak widać, nie mogą liczyć w tej kwestii na rząd.
🚨Sprawdziłem sytuację na polsko-niemieckiej granicy i w Görlitz w Niemczech. Po stronie niemieckiej kontrolowane są samochody. Po stronie polskiej - granica niestety szeroko otwarta dla podrzucanych za zgodą rządu Donalda Tuska migrantów. pic.twitter.com/jWmikKwAdA
— Janusz Kowalski 🇵🇱 (@JKowalski_posel) February 23, 2025