To wystąpienie posła PiS Piotra Saka sprawiło, że niektórym parlamentarzystom opozycji puściły nerwy. Nie chcieli oni przyjąć do wiadomości informacji przekazywanych przez posła i za wszelką cenę starali się przerywać jego wypowiedź. Niektórzy wstawali z miejsc, wymachiwali rękoma i wznosili okrzyki.
Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka negatywnie zaopiniowała wczoraj uchwałę Senatu o odrzuceniu nowelizacji ustaw sądowych, która rozszerza odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów i wprowadza zmiany w procedurze wyboru I prezesa Sądu Najwyższego.
Poseł PiS Piotr Sak - przedstawiając sprawozdanie komisji - mówił, że części sędziów "niezawisłość pomyliła się z bezkarnością". Politykom opozycji zarzucił zaś, że "nie mają krzty szacunku do konstytucji" i są "donosicielami, prowadzą antypolską działalność w imię doraźnych i politycznych celów".
- Nigdy nie sądziłem, że marszałek Senatu, czy I prezes Sądu Najwyższego, staną się misjonarzami i krzewicielami bezprawia. Zamiast wesprzeć rząd w postępującej i bratobójczej batalii sędziowskiej, gdzie jedni sędziowie atakują drugich, opozycja, niestety, ten stan rzeczy nie tylko utrwala, ale i podsyca
- mówił Sak.
Podczas wystąpienia posła Prawa i Sprawiedliwości skandalicznie zachowywali się politycy opozycji. Przeszkadzali posłowi sprawozdawcy, wznosili okrzyki, a nawet opuszczali swoje miejsca i przemieszczali się po sali plenarnej.
Kiedy Piotr Sak skończył wygłaszać sprawozdanie, emocje wciąż buzowały. Opozycja nie mogła się pogodzić ze słowami, jakie usłyszała. Poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek ocenił nawet, że wystąpienie posła sprawozdawcy, to... "wieczorne bajania politruka".
Ostatecznie za odrzuceniem uchwały Senatu zagłosowało 234 posłów PiS. Przeciwko odrzuceniu było 211 posłów z: KO, Lewicy oraz PSL-Kukiz15. Dziewięciu posłów Konfederacji wstrzymało się od głosu. Nowelizacja ustaw sądowych trafi teraz do prezydenta Andrzeja Dudy.