10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Poplecznik Putina podejmuje bardzo ryzykowną grę... Polska reaguje na podniebne prowokacje Białorusi

- To działanie bardzo niebezpieczne. Doszło do naruszenia przestrzeni powietrznej państwa polskiego i Sojuszu Północnoatlantyckiego - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk w Polskim Radiu 24. - Gdyby były to samoloty, gdyby to była tego typu sytuacja, jak w Turcji, na pewno reakcja byłaby inna - dodał.

Zdjęcie ilustracyjne z granicy polsko-białoruskiej
Zdjęcie ilustracyjne z granicy polsko-białoruskiej
Twitter.com/12Dywizja

Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało we wtorek, że tego dnia doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez dwa śmigłowce białoruskie. Szef resortu Mariusz Błaszczak polecił zwiększyć liczbę żołnierzy na granicy i wydzielić dodatkowe siły i środki, w tym śmigłowce bojowe. O incydencie zostało poinformowane NATO. Do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w trybie natychmiastowym wezwana została chargé d’affaires Ambasady Białorusi - poinformował resort dyplomacji.

Wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk pytany w Polskim Radiu 24 o to, jak poważny był to incydent i jakie może rodzić on konsekwencje, wskazał, że "incydent ten należy rozpatrywać w kontekście wcześniejszych działań strony białoruskiej, która podejmuje bardzo ryzykowną grę, prowokując różne sytuacje niebezpieczne na granicy".

- Oczywiście tego rodzaju sytuacji jeszcze nie było. Ale były inne prowokacyjne działania ze strony przedstawicieli władz białoruskich. I te działanie wczorajsze wpisuje się w ten cykl wydarzeń - jest bardzo niebezpieczne, bo zwracam uwagę, że doszło do naruszenia przestrzeni powietrznej z jednej strony państwa polskiego, ale z drugiej strony Sojuszu Północnoatlantyckiego

- powiedział.

Wskazał, że "nasza reakcja na te wydarzenia jest ściśle realizowana w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego". "Musimy w tym zakresie, w tego rodzaju sytuacjach także współpracować bardzo ściśle z Sojuszem" - zaznaczył.

Pytany, jak Polska zareaguje w przypadku kolejnego takiego incydentu odparł: "Myślę, że reakcja będzie taka, jak do tej pory. Przede wszystkim musi być ona stanowcza, musi być adekwatna do zaistniałych okoliczności i po trzecie uzgodniona z sojusznikami".

Wawrzyk poinformował, że białoruskie helikoptery "leciały na tak niskiej wysokości, na której radary tego nie pokazują".

- W związku z tym nie było takiej możliwości, żeby w ten sposób właśnie konkretny w tym przypadku zareagować. Gdyby były to samoloty, gdyby to była tego typu sytuacja, jak w Turcji, na pewno reakcja byłaby inna

- powiedział.

Pytany, czy chodziłoby także o ich zestrzelenie, odparł: "To jest za każdym razem decyzja, która musi być podejmowana na odpowiednim szczeblu i musi być uzgodniona z sojusznikami".

Media w 2015 r. informowały o tym, że rosyjski bombowiec SU-24 został zestrzelony na syryjsko-tureckiej granicy przez turecki samolot myśliwski F-16. Mimo wielokrotnych ostrzeżeń, rosyjski samolot naruszył turecką przestrzeń powietrzną.

MON przekazał we wtorek, że strona białoruska informowała wcześniej stronę polską o szkoleniu oraz że w terenie przygranicznym mogą poruszać się maksymalnie trzy śmigłowce.

- Przekroczenie granicy miało miejsce w rejonie Białowieży na bardzo niskiej wysokości, utrudniającej wykrycie przez systemy radarowe. Dlatego też w porannym komunikacie Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że polskie systemy radiolokacyjne nie odnotowały naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej

- zaznaczyło MON.

 



Źródło: niezalezna.pl, pap

#Białoruś #granica #śmigłowce #Piotr Wawrzyk