- Polska jest od 20 lat w Sojuszu Północnoatlantyckim, ale mówiono, że nie możemy na swoim terenie gościć wojsk amerykańskich, a ewentualnie rotacyjnie. Teraz mamy zapisane w deklaracji, z podpisem prezydenta Stanów Zjednoczonych, że ta obecność jest trwała - "enduring presence" - powiedział dzisiaj w radiowej Jedynce Mariusz Błaszczak. Szef MON dodał, że Polska "przestaje być w NATO drugiej kategorii".
Pytany dzisiaj w radiowej Jedynce, co realnie oznacza "trwała obecność" wojsk amerykańskich w Polsce, Błaszczak podkreślił, że "Polska przestaje być w NATO drugiej kategorii".
- Polska jest od 20 lat w Sojuszu Północnoatlantyckim, ale mówiono, że nie możemy na swoim terenie gościć wojsk amerykańskich, a ewentualnie rotacyjnie. Teraz mamy zapisane w deklaracji, z podpisem prezydenta Stanów Zjednoczonych, że ta obecność jest trwała - "enduring presence". To znaczy, że możemy być traktowani, możemy się czuć, jako państwo równe z innymi państwami Sojuszu Północnoatlantyckiego
- powiedział.
Szef MON mówił, że trwała obecność wojsk USA "odstrasza ewentualnego agresora".
- Bo wojska amerykańskie są najsilniejsze na świecie, współpracują z wojskami polskimi. Bo też to jest istotne, że naszego bezpieczeństwa nie opieramy wyłącznie na Sojuszu Północnoatlantyckim, na relacjach ze Stanami Zjednoczonymi
- zaznaczył.
Na uwagę, że "stawiany jest zarzut, iż rząd PiS mówi tylko o sojuszu polsko-amerykańskim, a bagatelizuje relacje z Niemcami, z Francją, z innymi partnerami", Błaszczak odparł, że jako minister obrony narodowej "koncentruje się na tym, żeby wojsko polskie było liczniejsze".
Pytany, czy Polska jest teraz częścią systemu obronnego Stanów Zjednoczonych, Błaszczak odparł, że Polska jest "częścią systemu obronnego państw sojuszniczych Sojuszu Północnoatlantyckiego, ale na równych prawach, tak jak inne państwa". "A obecność żołnierzy amerykańskich w Polsce, w różnych dziedzinach, bo to są różne kompetencje, różne zdolności, daje nam jeszcze tę zasadniczą gwarancję, że ewentualne agresor spotka się z odpowiedzią najpotężniejszej armii na świecie" - powiedział.
Pytany, co oznacza stała obecność dowództwa dywizji US Army w Poznaniu, szef MON powiedział: "to oznacza, że z Poznania amerykański dowódca, generał, będzie dowodził zarówno wojskami amerykańskimi w Polsce, jak i w naszej części Europy, a więc na wschodniej flance". Jak dodał, "to oznacza, że w Polsce będzie instytucja wojskowa o wysokiej randze, a więc dowodzone będą siły amerykańskie nie z Niemiec, tak jak to jest dotychczas, tylko z Polski".