- Głownie będziemy się skupiali, żeby poszukiwać, wydobywać ludzi, którzy mogą być w gruzowiskach - poinformował Komendant Główny Straży Pożarnej nadbryg. Andrzej Bartkowiak. Strażak dodał, że w grupie polskich ratowników znajdzie się zespół "najbardziej doświadczonych chemików".
Przed Jednostką Ratowniczo-Gaśnicza nr 17, przy ul. Płaskowickiej 40 w Warszawie odbył się briefing prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej nadbryg. Andrzeja Bartkowiaka w związku z wylotem strażaków z pomocą do Libanu.
- Do Libanu polecą 54 osoby - 11 medyków i 43 ratowników z psami - oraz sprzęt i wyposażenie medyczne, leki, namiot szpitalny
- powiedział nadbryg. Bartkowiak. Jak dodał, strażacy są przygotowani "na siedem dni ostrej pracy na miejscu".
- Jest pełna gotowość. Wszyscy już jesteśmy tutaj na miejscu i wkrótce będziemy się przemieszczać na lotnisko, na cargo odprawiać sprzęt - dodał
Bartkowiak poinformował, że ze względu na eksplozję saletry amonowej, do Bejrutu poleci zespół "najbardziej doświadczonych chemików", a sytuacja taka będzie miała miejsce po raz pierwszy w historii.
- Głownie będziemy się skupiali, żeby poszukiwać, wydobywać ludzi, którzy mogą być w gruzowiskach - poinformował Komendant Główny Straży Pożarnej.
MSZ koordynuje działania związane z przygotowaniem misji do Libanu. Włączonych w nie jest kilkanaście instytucji państwa i organizacje pozarządowe. Szczególne istotna jest rola Państwowej Straży Pożarnej, Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej, Agencji Rezerw Materiałowych oraz PLL Lot.
Do eksplozji doszło w składach bejruckiego portu, gdzie od kilku lat przechowywano saletrę amonową, zmagazynowaną tam bez niezbędnych zabezpieczeń. Wybuch był tak silny, że było go słychać na Cyprze oddalonym od Bejrutu o 240 km.
Jako przyczynę tragedii władze libańskie podały prace spawalnicze w składach, gdzie trzymano 2750 ton saletry amonowej (azotanu amonu) wcześniej skonfiskowanej przez władze.