Przedstawiciele polskiej Prokuratury Krajowej rozpoczęli wczoraj wizytę w Smoleńsku. Rano udali się na teren lotniska wojskowego Smoleńsk Północny (Siewiernyj), gdzie znajduje się wrak polskiego samolotu Tu-154M. Jest szansa na odzyskanie wraku samolotu Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem? – Trudno powiedzieć, czym kierowali się nasi poprzednicy rządzący Polską, czy to były błędy, czy świadome działanie, które miało spowodować, że polskie państwo stanie się bezsilne w wyjaśnianiu tej katastrofy – powiedział w rozmowie z Dorotą Kanią wicepremier Jacek Sasin.
Prokuratorzy z zespołu śledczego nr I będą prowadzić, wspólnie ze specjalistami, zaplanowane czynności procesowe. Według nieoficjalnych informacji celem wizyty prokuratorów jest wykonanie badań, które za niezbędne uznali amerykańscy eksperci współpracujący z polskimi śledczymi.
Ostatnio polscy śledczy byli w Smoleńsku w maju br. Prokuratorzy prowadzili wówczas czynności procesowe związane z oględzinami wraku Tu-154M znajdującego się w hangarze na lotnisku wojskowym Smoleńsk Północny. Rzeczniczka Prokuratury Krajowej mówiła wtedy, że "oględziny nie zostały zakończone".
Wicepremier Jacek Sasin został zapytany, czy to błędy Donalda Tuska doprowadziły do tego, że wrak nadal jest w Rosji?
– Trudno powiedzieć, czym kierowali się nasi poprzednicy rządzący Polską, czy to były błędy, czy świadome działanie, które miało spowodować, że polskie państwo stanie się bezsilne w wyjaśnianiu tej katastrofy. Ja muszę powiedzieć, że jestem dość pesymistycznie nastawiony do perspektywy odzyskania wraku tupolewa, który cały czas jest przetrzymywany w Rosji. Jestem tak nastawiony, ponieważ za nami cały ciąg zdarzeń, właśnie pomiędzy 2010 r. a 2015, te fatalne 5 lat, w których zrobiono bardzo wiele, żeby wszystkie atuty były w rękach Rosjan
– powiedział polityk.
Jacek Sasin przypomniał, że polski rząd rękami ministra spraw wewnętrznych Jerzego Millera (szefa komisji, która skompromitowała się raportem, podpisującego się pod wszystkimi fałszywymi tezami raportu Anodiny) podpisał z Rosjanami porozumienie, które daje stronie rosyjskiej prawo przetrzymywania najważniejszych dowodów, w tym wraku aż do czasu zakończenia rosyjskiego śledztwa.
To, że rosyjskie śledztwa mogą trwać po kilkadziesiąt lat, to wszyscy wiemy. Przypomnę chociażby śledztwo katyńskie, które bardzo długo trwało i tak może być i w tym przypadku. Dziś Rosjanie dysponują atutami, mogą tego typu porozumienie pokazywać i pytać „ o co państwu chodzi, przecież sami się na taką procedurę zgodziliście”. To niezwykle nam dzisiaj utrudnia działania
– mówił.
Od czterech lat bardzo intensywnie te działania są prowadzone przez prokuraturę, ale również przez podkomisję smoleńską, która stara się zbierać dowody – to też jest utrudnione, ponieważ po 5 latach dużo trudniej jest również z pamięci ludzkiej wydobyć pewne szczegóły. Mam nadzieję, że kiedyś ta sprawa zostanie wreszcie wyjaśniona. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żebyśmy zostali ze stwierdzeniem, że "nie wiadomo, co się stało". Trochę jak z Gibraltarem, gdzie będą za kilkadziesiąt lat powstawały książki, które próbują rekonstruować wydarzenia. Niedobrze by się stało, gdyby tak było, to by nam wszystkim zostawiło niesmak, jakieś poczucie, że tutaj polskie państwo nie stanęło w tej sprawie na wysokości zadania
– mówił Jacek Sasin.