- Mówiąc wprost - jeżeli nie masz nic do ukrycia, to dlaczego uważasz, że komisja jest niezasadna? Jako radni zostaliśmy wybrani przez kilka tysięcy mieszkańców Warszawy - zaufali nam i mówią nam „pracujcie na naszą rzecz” - w ten sposób w rozmowie z Niezalezna.pl Dariusz Lasocki komentuje fakt, że radni PO-KO nie wyrazili zgody na to, żeby radni PiS przeprowadzili kontrolę w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji.
Wczoraj Komisja Rewizyjna Rady Warszawy nie zgodziła się na przeprowadzenie kontroli w związku z awarią oczyszczalni ścieków Czajka. Większość w komisji, jak i w samej radzie Warszawy, mają radni PO-KO i to oni nie wyrazili zgody na przeprowadzenie kontroli w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji.
PO-KO powołało się na przepis kodeksu spółek handlowych, zgodnie z którym decyzję o kontroli w spółce musi podjąć rada nadzorcza. W radzie nadzorczej spółki zasiada Jarosław Jóźwiak, były wiceprezydent Warszawy, zdymisjonowany przez Hannę Gronkiewicz-Waltz za aferę reprywatyzacyjną.
Zdaniem radnych PiS przepis ten nie znosi przepisów ustawy o samorządzie gminnym przyznającym radnemu prawo wglądu w działalność spółek, których udziałowcem jest gmina
- czytamy na portalu tvp.info.
Autor wniosku o kontrolę, warszawski radny Prawa i Sprawiedliwości, Dariusz Lasocki, w rozmowie z Niezalezna.pl podkreślił, że "mówiąc wprost - jeżeli nie masz nic do ukrycia to dlaczego uważasz, że komisja jest niezasadna?"
Jako radni zostaliśmy wybrani przez kilka tysięcy mieszkańców Warszawy - zaufali nam i mówią nam "pracujcie na naszą rzecz"
- dodał.
Radny zauważył, że "w Warszawie mamy do czynienia z awarią bez precedensu - nie słyszałem o takiej awarii przez 30-40 lat, przez które żyję".
Nie bez kozery jest porównywanie jej do Czarnobyla, bo z tego typu awarii 40-latkowie pamiętają tylko Czarnobyl. Tutaj mamy ścieki, mamy azot. Wierzę rzeczniczce GIOŚ, która mówi o zrzucaniu do rzeki 2 mld [litrów] ścieków, w których były toksyczne odpady. Jako prawnik i radny ja się na tym nie znam, ale chciałbym poznać prawdę. Wczoraj uciszając mnie na Radzie Warszawy, prezydent Trzaskowski poprzez swoich zauszników chciał przekazać" "czego wy od nas chcecie, my kontrolujemy sami siebie, sami odpowiemy na pytania i sami będziemy tym ukontentowani"
- mówił.
Dariusz Lasocki wskazał, że "jeżeli pan prezydent lewą ręką kontroluje prawą, to jestem ciekaw, jak będzie to wyglądało, czy raport będzie miał 3-4 zdania" i będzie tam napisane "nic się nie stało, nie ma katastrofy ekologicznej".
To sytuacja kuriozalna, bo nam jako radnym zabiera się uprawnienia kontrolne. To my jesteśmy uchwałodawcami, ale mamy też kontrolować władzę, żeby nie poszła samopas
- podkreślił.
Zapytany o to, czy Jarosław Jóźwiak, zasiadający w radzie nadzorczej Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, jest osobą kompetentną do kontrolowania "Czajki" odpowiedział:
Jarosław Jóźwiak odszedł z ratusza w sposób szybki, po cichu, ale też w sposób kontrowersyjny pewnie też dla niego. Na pewno nie jest kozłem ofiarnym. Schetyna zażyczył sobie głów wielu osób, a Gronkiewicz-Waltz po prostu odpaliła Jóźwiaka i Wojciechowicza, na pewno nie bez powodu. Przypominam, że Jarosław Jóźwiak szybko wspinał się po szczeblach kariery przy Gronkiewicz-Waltz, był jej zaufanym pracownikiem. Odszedł na ciepłą podsadkę przewodniczącego rady nadzorczej spółki, w której brak prawidłowego zarządzania, jest skutkiem największej katastrofy ekologicznej ostatnich 40 lat.