Kolejną już dobę do Motławy spływa miliony litrów nieczystości, czego przyczyną jest awaria w przepompowni ścieków Ołowianka. Wydano zakaz kąpieli we wszystkich gdańskich kąpieliskach i niewykluczone, że podobne zakazy wprowadzone zostaną także w Sopocie i Gdyni. Gdańsk znalazł się na progu ekologicznej katastrofy.
Dziś głos w tej sprawie zabrał kandydat na prezydenta Gdańska z ramienia Zjednoczonej Prawicy, Kacper Płażyński, który podkreślił, że w całej tej sytuacji widoczny jest ewidentny brak zarządzania ryzykiem, co jest podstawą w wielu współczesnych instytucjach i firmach.
- Zarządzanie ryzykiem to opracowanie scenariuszy, które powinny zapobiegać takiej sytuacji, a gdy nawet do takiej sytuacji dojdzie, to jakie scenariusze należałoby realizować, by zminimalizować skutki awarii. Zaprojektowanie tej przepompowni, w taki sposób, że wszystkie pompy, w tym dwie awaryjne, są w jednym miejscu, skończyło się kompromitacją
- podkreślił Kacper Płażyński.
Wskazał też na istnienie pewnego nagrania, które rzuca nowe światło na przyczyny awarii w przepompowni.
- Przyczyną całego zamieszania nie jest wina w zasilaniu spowodowania przez dostawcę energii, Grupę Energa, tylko wina leży po stronie Saur Neptun [operatora infrastruktury wod-kan - red.]. Na nagraniu w jasny sposób jest powiedzenie, że w tym feralnym dniu była świeża ekipa pracowników i nie byli w stanie w porę zareagować, gdy jeden z mechanizmów zawinił
- mówił kandydat na prezydenta Gdańska.
Płażyński jeszcze raz podkreślił, że miasto nie miało scenariusza, w jaki sposób zapobiec tej awarii i jej konsekwencjom.
- Żyjemy trochę w mieście z dykty, które nie dba o to, by zapewnić bezpieczeństwo gdańszczanom
- zaznaczył.
- Jaką mamy pewność, ze infrastruktura strategiczna jest poddana ochronie, że wszystko działa tak jak powinno? Dzisiaj czekamy na kolejne części infrastruktury, które mają przyjechać z Holandii, a kolejny dzień oczekiwania to kolejne problemy (...) Dlaczego tych elementów zapasowych nie mamy w Gdańsku?
- pytał kandydat.
W dalszej części swojej konferencji Kacper Płażyński podkreślił, że zawiodła również polityka informacyjna miasta, a za to, co się dzieje, "pełną polityczną odpowiedzialność bierze prezydent miasta Gdańska".
- Cała Motława jest poważnie skażona i nie mamy pewności, jakie będzie miało to skutki dla basenu w Zatoce Gdańskiej
- zaznaczył kandydat.
- Żadnego planu B nie było (...) To są zaniechania, które trwają od wielu lat. Miasto chyba wychodziło z założenia, że nigdy nic złego się nie stanie
- dodał.
Płażyński zauważył także, że w całej tej sprawie brakuje głosu ekologów, którzy "zajęliby teraz twarde stanowisko"
- Słyszałem ich głos w wielu sprawach, teraz tego głosu brakuje i nie wiem, z czego to wynika
- mówił.
Jeszcze raz zaznaczył, że polityczna odpowiedzialność za sytuację spada na prezydenta Pawła Adamowicza.
- Prezydent Adamowicz jest organem, któremu podlega cała infrastruktura, na niego spada wszelka polityczna odpowiedzialność, to kpiny, co w mediach społecznościowych pisze prezydent Adamowicz. To dla mnie niezrozumiałe ze względu na skalę tego, co się dzieje
- dodał Płażyński.