Małgorzata Kidawa-Błońska podkreśliła podczas konwencji programowej KO, że bardzo bliska jej sercu jest kultura rozumiana jako element rozwoju społeczeństwa.
"Dla mnie kultura to także wolność, swoboda wypowiedzi oczywiście z poszanowaniem innych, prawo do twórczego eksperymentu, brak cenzury"
- mówiła. Dlatego też, jak zapowiedziała, będzie walczyła także o kulturę w polityce.
Nikt, nigdy nie skrytykował tak ostro rządów PO i samego Donalda Tuska https://t.co/nrRgFixit8
— Radosław Poszwiński ?? (@bogdan607) September 6, 2019
"Będziemy wspierali przejrzystość konkursów i przyznawania środków finansowych (...) uruchomimy dla twórców bogaty system stypendialny, ograniczymy do minimum wpływ urzędników na instytucje kultury i na artystów"
- mówiła Kidawa-Błońska.
Jak podała, jej rząd "naprawi media publiczne, aby naprawdę były publiczne", zlikwiduje abonament", a "co najważniejsze - przywróci 50 proc. kosztów uzysków (dochodu) dla twórców w pełnym wymiarze".
Czyżby naprawdę zapomniała, komu polscy artyści zawdzięczają fakt, że dziś może mówić o przywracaniu kosztów dochodu?
To przypomnijmy: Ten zapis wprowadziła Platforma Obywatelska w 2012 roku, tłumacząc się trudną sytuacją państwowej kasy. Decyzja PO o drastycznym - 50 proc. - zmniejszeniu limitu dla twórców w 2012 roku wywołała szok.
Polscy artyści musieli zaciągać kredyty, by zwrócić należny podatek do Urzędu Skarbowego, a nawet Agnieszka Holland nazwała wówczas partię Donalda Tuska „platformą kolesiów”.
Problemem tej władzy i tego, jak traktuje ona kulturę i ludzi kultury, jest całkowity brak wizji, koherentności, próby systemowego, szerszego spojrzenia
- mówiła wówczas.