Ostatnio Robert Biedroń zaproponował, żeby każdy Polak - niezależnie od tego, w jakiej kwocie odprowadzał składki - otrzymał emeryturę obywatelską w wysokości 1600 złotych.
"To minimalna emerytura, jaką każda Polka i Polak będą dostawali. Żeby wyrównywać szanse. Sprawi też, że oszczędzimy, bo to będą oszczędności na lepszym życiu, na większym komforcie Polek i Polaków na emeryturze. Mniejsze kolejki do lekarzy, mniej na leki, szczęśliwsi seniorzy. Mamy wyliczenia i źródła finansowania, które będziemy pokazywali. To są realne oszczędności, które przyniosą seniorzy państwu"
- mówił, po czym okazało się, że ten pomysł już był kiedyś proponowany, przez... Janusza Palikota.
Minęło kilka dni i dowiedzieliśmy się w końcu, skąd Biedroń zamierza wziąć pieniądze na swój cel. Obyło się bez niespodzianki - otóż, Biedroń planuje pozyskać niezbędne fundusze od... obywateli. A dokładniej: podniesione miałyby być składki KRUS.
"Skąd pieniądze na emerytury minimalne? Po pierwsze będziemy porządkowali kwestie związane z ZUS-em i KRUS-em, co przyniesie nam oszczędności rocznie ok. 1,5 mld zł. Niestety trzeba będzie w 2021 roku podnieść o 30% składki na KRUS, tak, żeby one były sprawiedliwie rozdzielane"
- mówił Robert Biedroń w rozmowie z Dominiką Wielowieyską w „Poranku” TOK FM.
W najbliższym czasie planowana jest konwencja partii Biedronia i po tej zapowiedzi możemy się spodziewać, że takich "kwiatków" będzie jeszcze więcej.