Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Pięćdziesiąt twarzy Mateusza. Założyciel KOD powraca jako... "ofiara linczu"

Mateusz Kijowski najpierw założył Komitet Obrony Demokracji, a później, jako alimenciarz i krętacz ukrywający przed komornikiem dochody, stracił zaufanie swojego środowiska. Teraz powraca w nowej, kolejnej odsłonie - jako cierpiętnik i wyzwoliciel wszystkich uciemiężonych. Kijowski do spółki ze związaną niegdyś z Ruchem Palikota Katarzyną Izydorczyk założył właśnie stowarzyszenie mającą wspierać "ofiary linczu". Oczywiście jednymi z nich są... założyciele stowarzyszenia.

Autor: redakcja

Mateusz Kijowski w ciągu ostatnich kilku lat dał się poznać z co najmniej kilku stron. W 2015 r. jako założyciel Komitetu Obrony Demokracji porwał tłumy tych, którym nie było po drodze z nowo wybraną władzą. Jego kariera skończyła się jednak równie szybko jak zaczęła: z czasem ujawniono ogromne długi alimentacyjne Kijowskiego, dodatkowo działacz miał ukrywać swoje dochody przed komornikiem, jednocześnie przelewając na swoje konto imponujące kwoty ze wspólnej kasy KOD.

Reklama

Działacz wszystkiego oczywiście się wyparł i niejednokrotnie próbował ratować swoją reputację: swego czasu zorganizował nawet zbiórkę pieniędzy pod szumnym hasłem "Stypendium Wolności", która miała pomóc odbić mu się od dna. Tym razem Mateusz Kijowski postanowił znowu dać znać o swoim istnieniu, powołując... Stowarzyszenie Zlinczowanych (sic!). Jakie będą zadania nowej organizacji? Oddajmy głos jej współzałożycielce, Katarzynie Izydorczyk:

"Mateusz Kijowski – wydaje się, że nie trzeba go przedstawiać – to człowiek-legenda, który porwał ludzi na ulice w obronie Konstytucji! A jednak nikt nie zaznał tak zmasowanego linczu, jak Mateusz, w wyniku swoich prywatnych błędów i błędów mu przypisanych"

- zaczyna swój wpis Izydorczyk na oficjalnym fanpejdżu stowarzyszenia. 

"Zawiść i „nie wiadomo co jeszcze” doprowadziły do tego, że publicznie odmawiano Mateuszowi prawa do życia. Wraz z jego odejściem faktycznie odszedł z życia publicznego i KOD. Lincz trwa nadal – gdziekolwiek Mateusz się ruszy, znajdą się „miłośnicy” gnębienia go, przez co i inni wolą stać z boku – aż to przycichnie. Pytanie: co Mateusz ma robić przez ten czas, aż przestanie się go publicznie linczować? Z czego ma żyć? Kto go zatrudni, skoro ciągnie za swoim nazwiskiem i wizerunkiem nie tylko media, ale i służby specjalne?"

- pyta w pełnym dramatyzmu wpisie była prezes fundacji Moja Dominikana, związana wcześniej z partią Janusza Palikota.

"To jest dziś prawdziwe oblicze Mateusza, człowieka skazanego na publiczny i prywatny niebyt, na śmierć cywilną"

- puentuje Izydorczyk. Działaczka nie omieszkała również podzielić się własną, równie łzawą historią:

"Cokolwiek umieszczę w mediach społecznościowych, natychmiast zjawiają się „życzliwi”, którzy powieszą link z czarnym paskiem na mojej twarzy i skróconym do jednej litery nazwiskiem. Nikt mi nie da pracy. Fundacja umiera, bo mam zakaz kontaktowania się z jej pracownikami. Po półrocznym leczeniu w szpitalu silnej depresji byłam na skraju, nie wytrzymywałam, już nie dawałam rady, nie widziałam sensu życia w zastraszeniu, ciągle nie wiedząc, za co…"

- żali się działaczka.

"W akcie desperacji, jako ostatni krzyk i próba pomocy napisałam do Mateusza, żeby porozmawiać, zrozumieć, jak on daje radę w tym permanentnym linczu"

- przyznaje.

Cały wpis można przeczytać poniżej:

Internauci szybko zarzucili Kijowskiemu hipokryzję i zwrócili uwagę na to, że zanim zacznie pomagać innym, przede wszystkim powinien załatwić swoje własne, nierozwiązane problemy:
"Biedny Mateuszek :( trzeba było płacić alimenty to nie byłoby problemu :( biedaczek :("

- kpi jeden z komentujących wpis Izydorczyk.

 Co ciekawe, administratorzy fanpejdża Stowarzyszenia chętnie odpowiadają na niewygodne komentarze:

"i właśnie przeciwko takim wpisom mówimy stanowczo NIE! Fajnie jest się nabijać z innych, zwłaszcza w internecie.... pytanie numer 1: czy Pan nigdy nie popełnił błędu w swoim życiu? Pytanie numer 2: Chciałby Pan by ktoś tak Pana potraktował, ba nie potraktował a stałe i permanencji linczował?? Pytanie numer 3: czy Pan dokładnie zna historie alimentów Mateusza czy tylko to co media napisały by go zniszczyć, a Pan ślepo po nich powtarza? Pytanie 4: czy Mateusz nie ma szansy wrócić do normalności tylko musi tkwić w upadku bo ciagle - jak Pan - upajają się tym dramatem jaki zgotowano rodzinie? 

Stanowczo BŁAGAM przestać linczować ludzi!!!!!!! Zachęcam do bycia po prostu dobrym człowiekiem"

- apeluje Katarzyna Izydroczyk. Czujecie się poruszeni jej apelem? 

Autor: redakcja

Źródło: niezalezna.pl,
Reklama