Miało być wsparcie. Jest... nic?
We wrześniu, na chwilę po tym, jak przez południowo-zachodnią Polskę przeszła tragiczna powódź, rząd z Donaldem Tuskiem na czele odtrąbił sukces. Miało być to ogromne wsparcie finansowe z Unii Europejskiej - właśnie dla powodzian. Kilka dni później okazało się, że nie są to żadne nowe środki, a zaledwie odblokowanie części pieniędzy, które należą do Polski w ramach odbudowy po pandemii. Te, jak powszechnie wiadomo, miały zostać wydane na inne przedsięwzięcia, a co za tym idzie - koniecznym będzie szukanie finansowania dla projektów, które... właśnie je straciły.
Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę
Na zapewnieniach i teorii jednak się skończyło. Powodzianie, których relacje są coraz bardziej drastyczne, wciąż pozostają bez konkretnej pomocy finansowanej. A przecież zbliża się zima...
- Priorytety szefa rządu. Powodzianie bez pomocy, a Tusk zachwyca się... sondażem w sieci [KOMENTARZE]
- Zero zdziwienia. „Wszyscy o nas zapomnieli” - krzyczą powodzianie. Znów dzieje się to za rządów Tuska
Pieniądze są, ale nie dla Polski
Okazuje się jednak, że unijne pieniądze z Funduszu Solidarności - na walkę ze skutkami powodzi faktycznie się znalazły. Tyle, że dla Niemiec i Włoch. Wczoraj Parlament Europejski zatwierdził ponad 116 mln euro pomocy. 112 mln euro trafi do Niemiec, zaś 4 mln euro do Włoch. Polska otrzyma okrągłe zero.
Pomoc z EUSF pokryje część kosztów działań awaryjnych i naprawczych, w tym naprawę uszkodzonej infrastruktury, ochronę dziedzictwa kulturowego i przeprowadzenie działań porządkowych. Europosłowie wyrażają „najgłębszą solidarność ze wszystkimi ofiarami, ich rodzinami i wszystkimi osobami dotkniętymi niszczycielskimi powodziami w Niemczech i Włoszech, a także z władzami krajowymi, regionalnymi i lokalnymi zaangażowanymi w działania pomocowe”.
Wskazują na „rosnącą liczbę poważnych, niszczycielskich i śmiertelnych klęsk żywiołowych w Europie” i uważają, że „budżet Funduszu Solidarności UE lub jego odpowiednika powinien zostać znacznie rozszerzony w związku z nadchodzącym wnioskiem Komisji w sprawie nowych wieloletnich ram finansowych”.
Pakiet pomocowy został zatwierdzony 660 głosami za, 11 głosami przeciw i 4 wstrzymującymi się.
– czytamy w oficjalnym komunikacie PE.
Jak widać, czarno na białym, o Polsce zwyczajnie... zapomniano. A to dziwne, gdyż samozwańczy "król Europy", czyli Donald Tusk, zapewniał jeszcze kilka miesięcy temu, że "w Europie nikt go nie ogra".
Ograno, o czym poinformowała dziś nawet jego "ministra".
To wina... Tuska i Kierwińskiego
Dlaczego Polska nie otrzymała pieniędzy? O to zapytaliśmy eurodeputowanego Prawa i Sprawiedliwości - Waldemara Budę.
"To proste. Niemcy i Włochy złożyły po prostu wniosek o wypłatę tych środków i oszacowały straty, jakie poniosły. Polska przez dwa miesiące nie dała rady wysłać wniosku w tej sprawie. Osobiście pytałem o to - dlaczego nie ma procedowanego wniosku polskiego. Bo nie był złożony. W związku z tym, Parlament Europejski nie mógł się tym zająć. Należy zatem pytać rządu - dlaczego do tego momentu o tę płatność wniosku nie złożył" - słyszymy w odpowiedzi.
"Donald Tusk i Marcin Kierwiński bezpośrednio ponoszą odpowiedzialność za rozliczenie powodzi, pomoc powodzianom i zabezpieczenie środków w tym zakresie. Mamy specjalnego pełnomocnika ds. powodzi. W Niemczech czy Włoszech - takiego pełnomocnika nie ma, a udało im się ten wniosek złożyć. Po tej decyzji PE będą mieli te pieniądze na koncie. To właśnie pokazuje niekompetencję tego rządu"
- ocenia eurodeputowany.
Uwaga!!
— Waldemar Buda (@waldemar_buda) November 28, 2024
Parlament Europejski zatwierdził 112 mlnE dla Niemiec i 4 mlnE dla Włoch z Funduszu SOLIDARNOŚCI jako pomoc w związku z powodzią.
Na moje pytanie dlaczego Polska nie otrzymała wsparcia?
POLSKI RZĄD NIE ZŁOŻYŁ WNIOSKU!
Dwa miesiące jak jeden dzień!
Kurtyna! pic.twitter.com/aksd93NVI4