W piątek późnym wieczorem mieszkańcy Szczecina zgłosili, że przy ulicy Mickiewicza przebywa dziewięciu ciemnoskórych migrantów. Na miejscu pojawiła się policja, a także poseł Dariusz Matecki, który zarejestrował zdarzenie i opublikował w mediach społecznościowych.
U sióstr kalkucianek
Z dokumentów przedstawionych przez migrantów wynikało, że zostali zatrzymani na terenie Niemiec i przewiezieni do Polski przez niemiecką policję. „Codziennej” udało się dotrzeć do dokumentów wydanych migrantom przez policję niemiecką. Wynika z nich, że zostali zatrzymani o godz. 16.05 w niemieckim Blenkensee. Posiadali dokumenty stwierdzające tożsamość i miejsce pochodzenia: Somalia. Choć dokumenty są wypełnione w języku tigrinia, którym posługują się mieszkańcy Erytrei. Nie ułatwia to pracy ani polskim policjantom, ani Straży Granicznej. W Szczecinie do dyspozycji funkcjonariuszy jest jeden tłumacz tego języka.
Park Żeromskiego w Szczecinie, tuż przy placu zabaw. @Straz_Graniczna, czy celowo milczycie, nie odpowiadacie na zapytania posłów, bo na Szczecin trwa właśnie inwazja nielegalnych migrantów? Przecież ludzie to widzą. W tych czasach tego nie ukryjecie. #MasowaMigracja… https://t.co/cwzIYWlBXq pic.twitter.com/uS4MNgpfpC
— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) June 22, 2025
Ponieważ było po 23, policjanci, nie wiedząc, co zrobić, zawieźli Somalijczyków do Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłości nazywanych kalkuciankami. Tak się dzieje bardzo często, ponieważ 15 ośrodków dla migrantów jest przepełnionych i nie ma tam zazwyczaj wolnych miejsc. Poza tym ośrodka dla migrantów nie ma w województwie zachodniopomorskim. Dlatego Straż Graniczna w takich w sytuacjach, gdy nie ma co zrobić z nielegalnymi migrantami, próbuje ich ulokować w ośrodkach Caritasu lub – jak było w piątek – u sióstr kalkucianek.
Gdy i tam nie ma miejsca, zgodnie z ustawą o cudzoziemcach można zastosować tak zwane środki alternatywne. Migrantom wydaje się tymczasowe dokumenty i w teorii mają się raz w tygodniu meldować na posterunku Straży Granicznej. W praktyce nigdy tego nie robią i znikają bez śladu. Co się z nimi dzieje? Tego nikt już nie wie.
Siostry przyjęły migrantów z Somali na noc. Rano dały im śniadanie, po czym przybysze z Afryki opuścili schronisko, bo zostali pozostawieni bez jakiegokolwiek nadzoru ze strony polskich służb.
Koczowali w parku
Przez weekend szwendali się po różnych miejscach Szczecina. Wreszcie, gdy w niedzielę rozbili koczowisko w parku Żeromskiego, który uchodzi za jedną z wizytówek Szczecina, skarg i telefonów na służby było tak dużo, że policja musiała znów zareagować. Informacja była szeroko komentowana w mediach społecznościowych, a także w tych niezależnych od wpływów rządowych.
Wczoraj po godzinie 20.00 na przejściu granicznym w Lubieszynie, Niemcy przekazali kolejnych siedmiu tak zwanych Somalijczyków do Polski. Tak dzieje się już codziennie. Tylko na teren województwa zachodniopomorskiego niemieckie służby każdego dnia przerzucają do Polski od dwóch… pic.twitter.com/vLSx8HqX7U
— Tomasz Duklanowski (@TDuklanowski) June 24, 2025