Po wczorajszym wywiadzie Jarosława Kaczyńskiego na antenie TVP1, politycy opozycji i adwokat Stanisława Gawłowskiego zaczęli na wyścigi krzyczeć o rzekomym przecieku ze śledztwa przeciwko posłowi Platformy Obywatelskiej. Roman Giertych nawet złożył wniosek o przesłuchanie prezesa PiS. A mógłby po prostu czytać komunikaty prokuratury dotyczące jego klienta. Koledzy partyjni Gawłowskiego także.
Wczoraj Jarosław Kaczyński zastał zapytany m.in. o zachowanie Stanisława Gawłowskiego - polityk Platformy jest podejrzany o korupcję i dopiero niedawno opuścił areszt, a podczas wystąpienia sejmowego groził działaczom PiS.
- Ta furia, która charakteryzuje opozycje i charakteryzowała od samego początku przejawia się m.in. w tego rodzaju groźbach
- stwierdził prezes PiS na antenie TVP 1.
Dodał także:
To są takie rojenia, w tym wypadku człowieka, który przecież zaraz po wakacjach będzie miał kolejne zarzuty, bo sądzę, że Sejm uchyli mu immunitet także w innych sprawach
I dzisiaj od rana zaczął się żenujący spektakl kolegów Gawłowskiego, którzy mówili o rzekomym "przecieku ze śledztwa". Co ciekawe, podobnie zachowali się niektórzy dziennikarze.
Prawdopodobnie stąd, że przed wakacjami był oficjalny komunikat prokuratury https://t.co/m1rWuFQwUD
— Maciej Wąsik?? (@WasikMaciej) 27 lipca 2018
Z kolei Roman Giertych, który reprezentuje Gawłowskiego, złożył wniosek o przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego.
CZYTAJ WIĘCEJ: Giertych wzywa na świadka... Kaczyńskiego
A mogli po prostu uważniej czytać wcześniej komunikaty prokuratury. Dzisiaj pojawił się kolejny.
"W związku z pojawiającymi się w mediach nieprawdziwymi informacjami dotyczącymi śledztwa prowadzonego przez Zachodniopomorski Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej w Szczecinie m.in. przeciwko podejrzanemu posłowi PO Stanisławowi G. Prokuratura Krajowa informuje, że wielokrotnie na stronie internetowej Prokuratury Krajowej publikowane były oficjalne komunikaty prasowe dotyczące tzw. afery melioracyjnej i zarzutów stawianych m.in. podejrzanemu posłowi PO Stanisławowi G."
- czytamy na stronie Prokuratury Krajowej.
Ale kluczowy jest ten fragment:
Informacje dotyczące zaplanowanych przez Zachodniopomorski Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej czynnościach zmierzających do postawienia posłowi na Sejm RP Stanisławowi G. zarzutów popełnienia kolejnych dwóch nowych przestępstw – jednego o charakterze korupcyjnym związanego z apartamentem w Chorwacji, a drugiego polegającego na praniu brudnych pieniędzy, zostały opublikowane na stronie internetowej Prokuratury Krajowej w komunikacie z dnia 25 czerwca 2018 roku
Opublikowano nawet link do czerwcowego komunikatu.
Poza tym przecież do Sejmu już trafił kolejny wniosek o uchylenie immunitetu.
Adwokat i koledzy tego nie wiedzieli? Doskonale wiedzieli!
"Ponadto Prokuratura Krajowa informuje, że w aktach sprawy znajduje się wniosek skierowany do Marszałka Sejmu RP i jest on znany podejrzanemu Stanisławowi G. oraz jego obrońcy. Zapoznawali się oni bowiem z aktami sprawy w części zawierającej treść dowodów dołączonych do wniosku o zastosowanie oraz przedłużenie stosowania wobec podejrzanego środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania, w tym z wnioskiem skierowanym do Marszałka Sejmu RP"
- podaje Prokuratura Krajowa.
Czyli taka szopka na polityczny użytek.