- To jest coś, co normalnemu człowiekowi nie mieści się w głowie. To są ludzie spoza tej cywilizacji. Oni są tutejsi, oni tu żyją, gadają w moim języku, ale to nie są Polacy - powiedział w rozmowie z Niezalezna.pl opozycjonista z czasów PRL Adam Borowski, komentując zbezczeszczenie pomnika śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Dzisiaj obchodzimy 39. rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. 13 grudnia 1981 r. o godz. 6 rano Polskie Radio nadało wystąpienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w którym informował on Polaków o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i wprowadzeniu na mocy dekretu Rady Państwa stanu wojennego na terenie całego kraju.
Wpisując się w rocznicę tragicznego dla Polaków wydarzenia feministki z tzw. "Strajku Kobiet" postanowiły obkleić pomnik śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Szczecinie plakatami z wulgarnymi hasłami, pisanymi "Solidarycą" [liternictwem używanym w logo "Solidarności"-red.], na których widniała podobizna Jarosława Kaczyńskiego, a w tle znajdowała się fotografia komunistycznego dyktatora Wojciecha Jaruzelskiego.
♦️W rocznicę stanu wojennego aktywiści StrajkuKobiet zaatakowali pomnik Lecha Kaczyńskiego w Szczecinie♦️
— Jacek Piekara (@JacekPiekara) December 13, 2020
W czasach komunizmu Lech Kaczyński był członkiem Komitetu Obrony Robotników, został na 10 miesięcy internowany w stanie wojennym. pic.twitter.com/yuAIHqpozh
O komentarz do tej sprawy poprosiliśmy opozycjonistę z czasów PRL, Adama Borowskiego.
- Te wydarzenia jest bardzo trudno komentować, bo jak można komentować czyste barbarzyństwo, brak elementarnej wiedzy, kultury? Rzeczywiście mnie zatyka kiedy widzę takie rzeczy, bo ci ludzie po prostu nie mają zielonego pojęcia, co się działo w stanie wojennym. Czas zaciera to, co się wydarzyło, świadkowie wymierają. Ci ludzie plugawią wszystko, co ma jakąkolwiek wartość. Za to, że malowaliśmy „Solidarycą” na murach czy na transparentach szliśmy do więzienia, a oni plugawią to wypisując te wulgarne słowa. Bardzo trudno mi jest to komentować. Jestem tym głęboko poruszony.
- powiedział Adam Borowski.
Podkreślił, że ludzie, którzy dopuszczają się takich czynów „nie mają elementarnej wiedzy, co bracia Kaczyńscy w stanie wojennym robili”.
- Mogliby zajrzeć do internetowej Encyklopedii Solidarności, bo ona wisi w internecie. Ja robiłem biogramy obu braci i znam ich dokonania. Oni narażali swoją wolność. Lech [Kaczyński-red.] był internowany przez wiele miesięcy i teraz oni robią te rzeczy człowiekowi, który położył ogromne zasługi, który działał na długie lata przed Sierpniem’80? On pomagał Wolnym Związkom Zawodowym, wspierał ich swoją wiedzą prawniczą.
- ubolewał nasz rozmówca.
Jak dodał, to jest coś, co „normalnemu człowiekowi nie mieści się w głowie”. - To są ludzie spoza tej cywilizacji. Oni są „tutejsi”, oni tu żyją, gadają w moim języku, ale to nie są Polacy - mówił.
- Ja im odmawiam patriotyzmu, ale trudno – musimy to przyjąć do wiadomości – natomiast myślę, że Kodeks karny obowiązuje i na tego rodzaju zachowania są paragrafy. Jeżeli my nie będziemy tym nic robić, to pozwolimy narzucić narrację, która mówi, że nie ma żadnej świętości, nie ma prawdy, nie ma kłamstwa, nie ma dobra, nie ma zła. Każdy robi to, co chce. To jest realizacja pomysłu pana Owsiaka – „Róbta, co chceta”. Ja w takim świecie nie chcę żyć, taki świat jest mi kompletnie obcy
- ocenił opozycjonista z czasów PRL.
Borowski podkreślił, że „oczekuje reakcji ze strony władz”. – To nie jest sprawa obrony pomnika, to jest sprawa obrony cywilizacji, kultury, ładu i porządku publicznego – ocenił.