Wczoraj przez Warszawę przeszedł „Marsz Tysiąca Tóg. Wśród prawniczych „autorytetów”, na miejscu zameldowali się też niespodziewani goście. M.in. Piotr Najsztub - dziennikarz i publicysta, którego sąd uniewinnił po tym, jak potrącił swoim chevroletem 77-letnią kobietę w październiku 2017 r. „Być może nie zatrzymamy tej nowelizacji, ale sędziowie potrzebują od nas takiego poczucia, że staniemy za nimi murem, że nam zależy na ich niezależności” - mówił na manifestacji.
„Marsz Tysiąca Tóg” przeszedł spod gmachu Sądu Najwyższego pod gmach Sejmu. Przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości – często ubrani w togi – protestowali przeciwko reformom w wymiarze sprawiedliwości i ustawie o apolityczności sędziów.
Niespodziewanie na manifestacji znalazł się dziennikarz Piotr Najsztub. W opublikowanym na stronie Video-KOD na Facebooku mówił o powodach swojej obecności. „Jesteśmy tu dlatego, że partia PiS nie tylko chce przegłosować i podpisać tę ustawę, która w rzeczywisty sposób ogranicza niezawisłość sądów, ale też widzimy, że to już się dzieje” - tłumaczył publicysta.
Jak trwoga to potrzebna toga..... jedna z 1000! pic.twitter.com/8glaV9N6rz
— Wojciech Korkuć (@WojciechKorkuc) January 11, 2020
Wskazywał, że „sędziowie, którzy mają słuszne wątpliwości i kierują pytania prawne nagle są odwoływani z delegacji, są zawieszeni w sądzeniu”.
Te presje się dzieją. Być może nie zatrzymamy tej nowelizacji, ale sędziowie potrzebują od nas takiego poczucia, że staniemy za nimi murem, że nam zależy na ich niezależności. Trzeba im to okazać
- przekonywał.
„Ja jestem jednym z tych, którzy przez dyspozycyjnych sędziów zostali skazani w stanie wojennym, więc wiem co to oznacza uprzedmiotowienie sędziów” - ocenił.
Przypomnijmy, że w listopadzie ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił Piotra Najsztuba i utrzymał tym samym w mocy zaskarżony wyrok Sądu Rejonowego w Piasecznie ws. wypadku, który dziennikarz spowodował w październiku 2017 roku. Najsztub potrącił wtedy przechodzącą przez pasy 77-letnią kobietę. Jak ustalili biegli, w ciężkich warunkach pogodowych – padał deszcz – zwolnił swoim chevroletem do prędkości pomiędzy 17 a 25 km na godz. Znany dziennikarz nie posiadał prawa jazdy.
W czerwcu tego roku Sąd Rejonowy w Piasecznie po ponad dwóch latach procesu uznał Piotra Najsztuba (zgadza się na podanie nazwiska) za niewinnego spowodowania wypadku, do którego doszło 5 października 2017 roku w Konstancinie-Jeziornej. Prokuratura oskarżyła go, że kierując bez prawa jazdy samochodem, który nie miał ważnych badań technicznych ani ubezpieczenia OC, potrącił na pasach 77-letnią kobietę.
Dziennikarz usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku drogowego, za co zgodnie z art. 177 Kodeksu karnego grozi do 3 lat więzienia. Piotr Najsztub był trzeźwy.